Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

niedziela, 29 listopada 2015

Shizaya - Skarpetkowy fetysz

Hejoo~...
Oto kolejna notka specjalnie na niedzielne rozluźnienie i odmóżdżenie przed pójściem do szkoły~... Mnie osobiście strasznie się podoba ze względu na to, jak ładnie wyszły tu charaktery naszych potworków. :33 No i przez ten tęczowy cukier~! *rzuca w tłum tęczowymi kostkami cukru* Co mogę powiedzieć, miłej zabawy z czytaniem, nie~? x3
Ale zanim co~! Gdybym mogła mieć do was małą prośbę~... ANKIETA - GŁOSOWANIE stworzone przez yattę, trwające do 8 grudnia~... Bardzo bym chciała, żebyście zagłosowali na Gorzów. >3< Bardzo bardzo bardzo~! Także~... Szczeniak się ucieszy, no. ;3;
To tyle, już nie przedłużam~...
Enjoy! ;3

Hejo~...
Czy tylko mam jakiś nawał kartek które magicznym sposobem ma zrobić na jutro? T^T No ale nie ważne. Cieszę się, że notka jest gotowa i mam nadzieję, że taka niespodzianka wam się spodoba ;) 
Powiem tak... nie spodziewajcie się, żeby to było ambitnie fabularne XD
Pamiętajcie o nakarmieniu psiaków i enjoy~!



     Izaya zamknął klapkę swojego laptopa i zostawiając go wraz z kubkiem zimnej, niedopitej kawy, na stole ruszył do salonu, skąd dobiegały dźwięki jakiegoś filmu. Sądząc po śmiechu w tle mogła to być komedia.
     Informator podszedł do kanapy cichutko i uśmiechając się wesoło zasłonił oczy blondynowi okupującemu jego kanapę.
- Zgadnij kto to~...
- Hm... Takie zimne ręce ma tylko jedna osoba... Dziadek mróz? - rzucił Heiwajima i odsunął jego dłoń od swoich oczu, zaraz parskając cicho śmiechem, gdy tylko na niego spojrzał. Zanim Izaya się spostrzegł przeciągnął go przez oparcie i walnął na kanapę. - Kogoś tu trzeba rozgrzać? - rzucił jakby nigdy nic, już rozpinając pasek od jego spodni, choć nie dosłyszał jeszcze odpowiedzi.
- Rozgrzać niekoniecznie, ale schłodzenie mi się bardzo przyda... Gorąco dzisiaj. - westchnął rozkładając się wygodniej na skórzanej, czarnej kanapie. Tak się cieszył, że jego apartament miał okna na północ. Przynajmniej panował tu cień, a klimatyzacja dawała względny chłód. - Widzę, że czytasz mi w myślach i już rozbierasz? - zapytał wzdychając z ulgą gdy jego spodnie zostały rozpięte. Za gorąco mu było dzisiaj w końcu był ubrany jak zwykle - czyli na czarno.
- Może być, że schłodzenie. - Dla niego to zwał jak zwał... Jednak jeśli Izaya się upierał... Bo chyba aż tak naiwny nie był by sądzić, że rozbierze go i zostawi, nie? To się raczej... wykluczało. Po ściągnięciu z niego spodni i koszulki dalej jakby nigdy nic wstał i wziął go na ręce, by zanieść do sypialni. - Czekaj, zaraz ochłodzę cię jeszcze bardziej. - mruknął, mając na myśli rzecz jasna pozbycie się dalszej części garderoby.
- Dobrze, bo kanapa się już trochę ode mnie nagrzała. - mruknął spoglądając na zaparowany ślad. - Ne Shizzy jestem gorący? - zapytał gdy przechodzili przez próg.
- Nawet bardzo. - potwierdził, chociaż co prawda siadał tym na jego ego, wcale go tym nie miażdżąc, wprost przeciwnie. Wiedział o tym, ale... Co tam, jeśli powie mu kilka komplementów zanim co. Położył go na łóżku z chłodną kołdrą i zsunął z niego bokserki, zostawiając go praktycznie w samych skarpetkach, które akurat w niczym mu nie przeszkadzały. Nim brunet zdążył zaprotestować nachylił się i uniemożliwił mu całkiem odzywanie się swoimi ustami.
     Izaya zamruczał chętnie oddając pocałunek. Chłodna kołdra sprawiła, że było mu o wiele lepiej. Oplótł nogami Shizuo w pasie drapiąc go delikatnie po plecach skarpetkami które wciąż znajdowały się na jego nogach. Chciał mu pokazać przez co jest jeszcze gorąco. Shizuo jednak zupełnie nie przejmując się tymi znakami mruknął coś w jego usta i rozsunął jego wargi językiem, zaraz wdzierając się do środka. Jednocześnie zsunął dłoń na jego pośladki, masując je i ugniatając, muskając przy tym od czasu do czasu jego wejście. Miał na niego ogromną ochotę, w końcu trochę już minęło od ostatniego razu... A skoro Izaya tak mu się poddawał trzeba to było wykorzystać.
     Brunet zrezygnował z przytulania, było mu zbyt ciepło. Rozłożył się więc wygodniej na łóżku i zaczął dość szybko rozpinać koszulę Shizuo. Szusnął ją z jego ramion żałując w tej chwili, że jego chłopak jest taki ciepły. Choć zimą miało to woje plusy latem było kompletnie niepraktyczne.
- Trzeba było wyjąć wiatrak. - mruknął, jakby czytał mu w myślach. Cieszył się jednak, że to nie jego teraz Izaya używał. Byłoby dosyć boleśnie... dla samego Shizuo. Rzucił kozulę na krzesło niedaleko i korzystając z tego, że już i tak się od niego oderwał, nachylił się, zaraz obejmując jego sutek ciepłymi wargami i ssąc go lekko. Zaprzestał na moment ściskania jego pośladków, by drugą ręką uszczypnąć kilka razy drugi wypustek. Pewnego rodzaju przyjemność sprawiało mu patrzenie, jak ten powoli twardnieje i nabiera bardziej czerwonego koloru. Pierwszy musnął językiem w momencie, w którym zaczął okrążać jego wejście opuszkiem palca, by następnie podjechać nim do góry i zacząć masować powoli jego jądra.
- Przecież klimatyzacja działa. - jęknął Izaya zabierając się, po odpięciu koszuli, za rozporek w spodniach kochanka. - Shizu-chan zapomniałeś coś ze mnie ściągnąć~... - jęknął niezadowolony i poruszył stopami starając się zdjąć skarpetkę kostką.
- Nie przeszkadza. - mruknął, nie mając zamiaru się odrywać. Chociaż specjalnie po to podniósł głowę, jak by nie było... Za to nachylił się znowu i przygryzł lekko jeszcze bardziej niż wcześniej zarumieniony punkcik. Po tym zassał go mocniej, dłonią przesuwając już po przyrodzeniu Izayi i badając, na ile go dotąd podniecił. W końcu przesunął palce na sam czubek, obejmując go i zsuwając delikatną skórkę. Tak jakoś jeszcze bardziej go podniecał... Sam nie wiedział czemu, ale kto by w to wnikał w takiej chwili? Zaczął go pobudzać, przesuwając, z początku powoli, ręką po całej jego długości. Z ulgą odnotował, że teraz tylko bokserki krępują jego ruchy, jako podziękowanie przenosząc się na drugi różowy punkcik i jeszcze bardziej skupiając się na tych pozornych ugryzieniach.
     Izaya jęknął czując tak mocny ruch. Nie mógł nic poradzić na to, że tak szybko mu stawał, w końcu był z osobą która strasznie go pociągała, więc wydawało mu się to oczywiste.
- Przeszkadzają... - sapnął, uginając nogi w kolanach i podnoszą lekko tyłek czekał na przygotowanie.
- Potem je ściągnę... - mruknął niezadowolony, że musiałby jeszcze przerywać. Przyjrzał się jego twarzy i wolną dłoń podsunął bliżej jego twarzy, zaraz przesuwając palcami po jego lekko wilgotnych ustach. W zasadzie miał większą ochotę go pocałować, ale co najpierw, to najpierw... Czuł że i Izaya nie może się doczekać, bo wciąż go pobudzał, z każdą chwilą coraz szybciej. W końcu nie było chyba bardziej podniecającego widoku, niż napalony Izaya, który wręcz sam się prosi, żeby już w niego wejść...
     Izaya otworzył usta pozwalając by palce Shizuo wsunęły się do środka. Wylizał je dokładnie wiedząc, ze robi to tylko dla siebie. Na końcu ugryzł w nie Shizuo pokazując, na swój uroczy sposób, że można już je wyjąć.
- Shizu-chan gorąco~... - jęknął.
- Taka pora roku. - mruknął zbywająco, zbyt zajęty wsuwaniem w niego pierwszego palca. Wystarczyło tych kilka dni przerwy, żeby był taki ciasny... Rzecz jasna przeszkadzało to raczej samemu brunetowi niż jemu, on nawet się cieszył na zbliżającą się ciasnotę... Choć oczywiście póki co mógł sobie najwyżej pomarzyć. Żeby nie denerwować się za ten czas zbytnio powtarzającymi się narzekaniami Izayi nachylił się i znowu zaczął go całować, tym razem krótko, przesuwając się sukcesywnie coraz niżej, na jego tors, przez podrażnione sutki do podbrzusza. Przestał go pobudzać, skupiając się na rozciąganiu. Jednak nie zamierzał się spieszyć czekając, aż Izaya sam jakoś go nie zachęci.
     Izaya jęknął z niezadowoleniem czując, że jest ignorowany. Skarpetki wciąż uparcie pozostawały na miejscu. Brunet więc patrząc błagalnie na Shizuo rozłożył mocniej nogi pozawalając na większy dostęp do siebie. Oczywiście wciąż z podniesionym tyłkiem by na Shizuo to podziałało.
- Shizu-chan proszę...
     Blondyn uniósł na moment głowę, tylko po to by móc nacieszyć oczy tym wspaniałym widokiem. Zaraz jednak zgodnie z prośbą znów ją opuścił i cmoknął delikatnie odkryty czubek przyrodzenia swojego kochanka.
- Już się robi. - mruknął zapewniająco, zaraz chowając ucałowaną część w swoich ustach i ssąc lekko. Na tym jednak nie poprzestał, zaraz zagłębiając go w swoich ustach bardziej. Nieczęsto to robił, miał jednak jakąś tam wprawę, więc zdołał go zmieścić niemal w całości. Rzecz jasna cały czas starając się nie przerywać choćby lekkiego rozciągania go. Po chwili uniósł głowę, nie mogąc tak długo wytrzymać i zaczął nią poruszać, z początku powoli i już dość płytko, skupiony na dokładaniu trzeciego palca. W tej chwili żałował, nie nie pozostawił tego samemu Izayi.
     Izaya uśmiechnął się z ulgą słysząc zapewnienie, że zaraz zdejmą mu te gorące skarpetki, jednak Shizuo nawet nie miał zamiaru dotykać go poniżej kolan. Czując rozciąganie jęknął, nie kontrolując się. Był już mocno pobudzony, a język Shizuo wyprawiał cuda na jego przyrodzeniu.
- J-Jeszcze~... - jęknął. - Skarpetki...
     Blondyn tylko spojrzał na niego z dołu niedowierzająco, jakby chciał przekazać "Zgłupiałeś"? Po tym poruszył trochę mocniej palcami i je z niego wyjął. Żeby zrobić mu na złość po odsunięciu głowy od jego przyrodzenia jeszcze liznął sam czubek upewniając się, że patrzy. Wciąż nie przejmując się skarpetkami przysunął się bliżej między jego nogami i wszedł dość szybkim pchnięciem.
- Jeszcze myślisz o takich głupotach...? - mruknął, układając rękę na jego biodrze, z kolei drugą się podpierając i zawisając tuż nad nim. - Pozwól, że wybiję ci je z głowy.
- Shizu-chan ty potworze~... - Izaya jęknął zbolały. Był niezadowolony z szybkiego bolesnego wejścia jak i z tego, że nadal mu gorąco w stopy. - Obiecałeś! - zarzucił mu, patrząc na niego z wyrzutem. Przecież to była prosta prośba.- Co ci się tak podoba w tych skarpetkach co?
- Ty. - rzucił prosto, niezbyt zainteresowany odpowiadaniem. Skoro Izaya był w skarpetkach, to pewnie on mu się podobał w skarpetkach, nie? - Za rozwiązanie zadania liczę na bonus. - mruknął, nachylając się do niego. Przytrzymując jego szczupłe ciało za biodra poruszył się, tym razem wolniej, dokładniej, już twardy, upewniając się, że odczuwa go dokładnie. Choć widział po jego minie, że nadal ma jakieś obiekcje. Stłumił je więc tymczasowo kolejnym przeciągłym pocałunkiem.
     Izayę lekko wcięło. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. I cóż, musiał przyznać, że na swój dziwaczny Shizusiowy sposób była ona niezwykle urocza. Na pocałunek zareagował mechanicznie na niego odpowiadając.
- Skarpetkowy fetyszysta. - burknął nie do końca wiedząc jak miałby odpyskować.
- Nieprawda. - Shizuo uśmiechnął się cwanie, i czując, że Izaya powoli przyzwyczaja się do jego kształtu poruszył się mocniej. Pierwsze sapnięcie było zachęcające, więc powtórzył pchnięcie jeszcze raz, i jeszcze, sukcesywnie dążąc do równego tępa. W międzyczasie starał się jak tylko potrafił, żeby Izaya zapomniał o skarpetkach, pieszcząc jego ciało raz mocno, raz całkiem delikatnie. To na co faktycznie lubił patrzeć, to sam Izaya w takich momentach, i wszystkie jego reakcje.
- Izayo-skarpetkowy fetyszysta. - poprawił się przy jednym z sapnięć. Że też zwykłe skarpetki tak mu przeszkadzały. Mógł je zdjąć szybciej... - Gorącoooo~... - jęknął, gdy Shizuo postanowił znienacka uderzyć w jego prostatę.
- Tak. - mruknął, przyznając mu rację i z uśmiechem złapał za jego nogę pod kolanem, zginając ją mocniej, żeby mieć lepszy dostęp i jeszcze raz trafić w to samo miejsce. - Wytrzymaj jeszcze... - poprosił, w tym samym momencie zmuszając łóżko do protestującego jęku. Nic sobie jednak z tego nie robił. Słyszał gorący, przyspieszony oddech Izayi i widział kątem oka palce u stóp zaciskające się pod skarpetkami. Cały brunet był rozpalony, ale to nieprzytomne spojrzenie, jakby był bliski zemdlenia też mu się podobało. Tak długo, jak nie mdlał faktycznie.
     Izaya spiął się mocno i zamknął oczy starając się jakoś przetrzymać oszałamiającą falę przyjemności która przelewała się przez jego ciało. Był pewien, że mu się uda, dopóki Shizuo nie westchnął z przyjemności, prawdopodobnie czując jak mocno się zacisnął, i nie poruszył się gwałtowniej odruchowo. Brunet jęknął głośno dochodząc.
      Blondyn czując, jak ciasnota rozgrzanego wnętrza Izayi się pogłębia zamruczał pod nosem i poruszył się kilka razy chaotycznie, gwałtownie i mocno, wzmacniając erekcję Izayi, a samemu dochodząc chwilę po nim. W końcu zatrzymał się, dysząc ciężko i uspokoił, wychodząc z niego. Znowu rozciągnął usta w uśmiechu, widząc Izayę w tak seksownej pozie, z czerwienią wykwitającą na policzkach, być może z przyjemności, a może i gorąca oraz białymi kroplami gęstej substancji zdobiącymi teraz tors, twarz, a nawet kosmyk grzywki bruneta. W tej sytuacji faktycznie nawet te skarpetki wyglądały nieco perwersyjnie. Jakby wszystko składało się na Oriharę takim, jakim tylko on mógł go widzieć.
- Shizu-chan... Gorąco... - upomniał znów brunet, oddychając wciąż ciężko po przeżytym orgaźmie. - Teraz nie tylko na zewnątrz... W środku też. - zaważył sięgając palcami do swojego tyłka. - Pewnie jestem tam cały biały co? - mruknął.
- Mhm... - mruknął, przyglądając mu się uważnie. Gest Izayi wywołał niemal natychmiastową reakcję jego ciała. Zerknął w dół, na siebie, a potem znów na niego. Co mógł poradzić? - Wyglądasz zbyt seksownie. - skomentował bez wyrzutów, stwierdzając jedynie niepodważalny fakt, który sprawiał, że miał ochotę nie kończyć, aż któryś z nich padnie z wyczerpania. I coś mu się wydawało, że byłby to Izaya... Skoro aż tak działała na niego ta temperatura.
- To oczywiste Shizu-chan. - powiedział spokojnie, niezainteresowany tematem. Rozłożył nogi starając się palcami przeczyścić swój tyłek. Pościel i tak trzeba było przeprać, a on naprawdę nie lubił jak coś mu się przelewało. Do tego gdy było ciepłe. Ścisnął skórę wyciskając spermę. Westchnął cicho wsuwając w siebie palce i poszerzając dziurkę, żeby wszystko wyczyścić. - Co się tak gapisz? - spytał po dłuższej chwili czując, że Shizuo wciąż się gapi między jego nogi.
- Bo wyglądasz zbyt seksownie. - powtórzył się, unosząc wzrok na jego oczy. Jego erekcja była już całkiem widoczna, nie dało jej się schować czy tak po prostu uspokoić. Wychylił się, żeby znów przygwoździć go do łóżka. Bo w sumie co Izaya mógł mu za to zrobić? Najwyżej zagrozić, że więcej seksu nie będzie. Ale to była jego wina. To jak zadziała czyszczenie się na jego oczach było oczywiste, tak samo jak to, że będzie chciał go przez to brudzić jeszcze bardziej. No i... Zbyt mu się podobał żeby tak po prostu odpuścić.
- Ach rozumiem~... - Izaya nie mógł powstrzymać dumy i radości w swoim głosie. Cóż, Shizuo go kręcił jak żaden inny człowiek więc to chyba oczywiste, że zależało mu na tym, żeby go pożądał. Brunet spojrzał wymownie na stojącą znów na baczność dumę blondyna. Widać miał ochotę na jeszcze. - Mimo to, nie mogę ci odpuścić tych skarpetek. - postanowił siadając wygodniej. Podniósł nogi i poruszył palcami u stóp. - Teraz siadaj spokojnie i patrz, dlaczego bez skarpetek jest lepiej. - mruknął z wyższością i przysunął swoją stopę, wciąż odzianą w skarpetkę do męskości Shizuo. Rozbawiony zdziwieniem w oczach Shizuo uśmiechnął się kusząco i zaczął pobudzać go stopami. Nawet gruboskórny blondyn musiał poczuć, że w najwrażliwszym miejscu dotyka go materiał o dość grubych włóknach. To mógł polubić tylko prawdziwy zboczeniec, oczywiście według Izayi.
     Ledwie chwilowe zaskoczenie ustąpiło zaraz na dotyk Izayi. Co prawda przez skarpetki, ale nieco szorstki materiał i fakt, jak wprawne brunet miał stopy było raczej zaletą niż wadą. Czując pierwszy dreszcz podniecenia przechodzący mu wzdłuż kręgosłupa zamruczał i nachylił się do Izayi po pocałunek, oddychając szybciej. Nie przeszkadzał mu, jedynie pomrukując mu w usta, gdy już się do niech dostał. Izaya musiał czuć, jak jego podniecenie rośnie i grubieje jeszcze bardziej, co było chyba bardziej wymowne niż same słowa. Mimo to blondyn odsunął się na chwilę, tylko żeby wymruczeć:
- Czemu lepiej miało być bez nich...? - Nie rozumiał tego. Izaya całkiem temu zaprzeczał... I upewniał go w przekonaniu, że zdejmowanie tej części garderoby nigdy nie było i nie będzie potrzebne.
     Izaya zamrugał zaskoczony na chwilę przerywając dopieszczanie go stopami. Naprawdę... przyznał, że było lepiej.
- Coś takiego mogła powiedzieć tylko osoba ze skarpetkowym fetyszem. - stwierdził spoglądając na niego karcąco i jak gdyby nigdy nic powrócił do sprawiania mu przyjemności stopami. Obawiał się tylko, czy następnym razem Shizuo nie będzie kazał mu ubrać jakichś bardziej wymyślnych skarpet... Choćby damskich podkolanówek... Choć od czego są nożyki, jak nie od ratowania człowieka w takich sytuacjach.
- Nieprawda. Mam tylko fetysz Izayi. - mruknął Shizuo uśmiechając się szeroko i wreszcie znów układając go na łóżku. Bądź co bądź nic nie satysfakcjonowało go bardziej... od samego Orihary.





8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co to było xDDD
    Shizou jakie fetysze, niedługo założy mu obroże i kajdanki x3
    Świetna Niespodzianka~♥
    Weny~♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Był legginsy to muszą i być skarpetki x3
    Też zawsze się zastanawiałem czy oni zdejmują skarpetki , chyba że ich nie noszą
    W każdym razie to było genialne *q*
    ~Alex

    OdpowiedzUsuń
  5. Owowowow, fetysz Izayi. =3= Chętnie zobaczyłabym takiego Izayasza w zakolanówkach i wymyślnych gatkach. XP
    Fetysz skarpetek... Też taki mam, więc, Shizuś, nie jesteś sam. XDDD Ukesie w takiej seksownej bieliźnie to dopiero widok. =q=
    ~ Uma

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam rację, jeszcze jeden shot na poprawę wieczoru~ No i na dodatek seksowanie, jestem szczęśliwa.
    Shizu jaki zbol ej ;w; potwór fetyszysta ot co! Chociaż z dwojga złego lepiej z skarpetkami niż bez...stopy są obleśne ;_;
    Ja chcę drugą część z Izayą w seksownych pończochach, koronkowych gaciach i jakiejś pelerynce. Jak się bawić to się bawić~!
    Ten komentarz nie ma sensu!
    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń