Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Zabawa w wywoływanie duchów

Ooooohaaayoooooo minna~! X33
Piszę od Kiasarin-san, dlatego mam nadzieję się streścić~! X3
Po pierwsze - wybaczcie, że tak późno~! Q.Q Mam wrażenie, że po 3 dniach to już jak wieczność~... Co dopiero 6~! Dlatego dodaję wam tylko pierwszą część tego shot'a~... Na drugą poczekacie kilka dni~! X3 No, ale staram się streścić~!
Druga sprawa~! Kiasarin-san przedłuża urlop~! Proszę ją oszczędzić i jak już chcecie czymś rzucać, to tylko poduszkami~... *sama szykuje poduszkę, żeby rozpętać wojnę*
Aha i ona bardzo przeprasza~! :33 (Ale ja tu będę, cieszycie się~? X33)
Dobra, z ogłoszeń to już koniec~... *macha ogonkiem* Idę napaść moją panią (cicho, ona nic nie wie~! X33) więc koniec nudnawych tortur - znanych jako wstęp~!

Enjoy~! :33



     Shizuo, Shinra, Kadota i Izaya siedzieli w pokoju domku letniskowego, patrząc na siebie w większej części znudzonym wzrokiem. A może inaczej... Shizuo patrzył wrogo na Izayę, Izaya rozleniwiony, z nieschodzącym cwanym uśmieszkiem na ustach, udawał, że nie widzi jego spojrzenia, Kadota skakał spojrzeniem po wszystkich, choć w gruncie rzeczy jego mina wyrażała dobitnie, że się nudzi, z kolei Shinra siedział w ich towarzystwie, z zamyśleniem gapiąc się w podłogę.
- Wiem! - krzyknął w końcu samozwańczy doktor. Omiótł ich wszystkich zadowolonym wzrokiem zza szkieł w cienkiej oprawie. Nagle ustawił twarz tak, że jego okulary odbijały światło i całkowicie nie widać było oczu. - Wywoływanie duchów. - Szepnął głosem, od jakiego wszyscy, prócz Shizusia, dostali gęsiej skórki. Tak, Izaya też... Choć to nie ton Shinry wywołał u niego ten dreszcz.
- Duchów? - zapytał kpiąco, po czym udał, że ziewa. - Nudy~...
- Ale Izaya, sprawdzimy, czy kontakt z zaświatami to tylko mit, czy te wszystkie straszne historie zdarzają się naprawdę~! - Okularnik powoli się rozkręcał. - Duchy muszą istnieć pod jakąś postacią, a w ten sposób może jakiegoś wezwiemy, przepytamy czy coś i wtedy pozwolimy mu wrócić? Będzie fajnie, ciekawie i to lepsze niż wszelkie straszne historie! - zawołał, rozentuzjazmowany.
- Nie sądzę, żeby...
- Po prostu tchórzysz, nie, Izaya-kun? - Shizuo uśmiechnął się, jawnie z niego drwiąc. - Pękasz na myśl o duchach. Ciekawe, czy jak byłeś mały, biegałeś do mamusi z krzykiem, że pod twoim łóżkiem czają się potwory... - Udał, że się zastanawia.
- Takie jak ty, zapewne. - odpyskował brunet. W jego oczach pojawiła się iskierka determinacji. - Dobra Shinra, jak wolisz, ale robicie to na własną odpowiedzialność.
- "Robicie"? A ty?
- Ja się wykąpie jak normalny człowiek na wakacjach i pójdę spać. - prychnął, starając się ignorować wkurzający wzrok pewnego blondwłosego chłopaka. Jednak ten jak na złość przewiercał go swoim wnikliwym spojrzeniem. Potwór. Choć przynajmniej w ludzkiej skórze...
- Pękasz.
- Nie, jestem zmęczony, Shizuś. - prychnął, licząc, że zdenerwuje blondyna i ten da mu spokój. Chyba jednak Heiwajima zbyt dobrze się bawił, by się denerwować.
- Boisz się. Jak zawsze. Jesteś zwykłym, szarym tchórzem.
- Liczysz na to, że mnie sprowokujesz?
- Nie. Stwierdzam fakty.
- Twoje fakty są subiektywne i zakłamane.
- Tchórz.
- Dość tego. - Izaya odezwał się spokojnie, ale dosadnie. - Przezwiska nic ci nie dadzą, Shizu-chan. Nie mam ochoty na zabawę, szczególnie, jeśli ty bierzesz w niej udział.
- Ale Izaya, jesteś nam potrzebny, bez ciebie... - Jedno spojrzenie Izayi wystarczyło, by uciszyć okularnika. - Nee, Kadota, zrób coś, Izaya nie chce się z nami bawić, a jest potrzebny... - Shinra potrząsał Dotachin'em, robiąc proszące oczy.
- Izaya, posłuchaj, bez ciebie nie będzie koła, bez koła nie ma wywoływania duchów, więc musisz nam pomóc. - Wytrzymał ciężkie spojrzenie bruneta.
- A może jednak przerasta cię spotkanie ze strasznym duchem, co? - zakpił Shizuś. Nie mógł zabić Izayi, dopóki Shinra i Kadota mieli na nich oko, ale mógł mu przynajmniej podokuczać.
- Ja się niczego nie boję, Shizu-chan. - odparł Izaya poważnym, beznamiętnym tonem. Wyglądał dość dziwnie, żeby nie powiedzieć przerażająco. - Wiem, że gdybym tylko chciał, mógłbym zapanować nawet nad tym. - Uśmiechnął się kpiąco, tym razem już zupełnie po swojemu.
- Oczywiście, że się boisz. Jest coś, czego boisz się na pewno. - stwierdził pewnie blondyn.
- Tak? I co to niby takiego~?
- Chociażby ja. - Heiwajima uśmiechnął się złośliwie.
- Ty, Shizu-chan~? Nie rozśmieszaj mnie! - prychnął.
- Hej, Dotachin, mógłbyś przynieść mi te rzeczy z listy? - szepnął doktorek do ich znudzonego przyjaciela. Nie chciał im przerywać, w końcu lepiej, że rozładowywali się w ten sposób, niż próbując się nawzajem pozabijać. Z drugiej strony musiał mieć na nich cały czas oko, więc sam nie mógł iść.
- Nie mów na mnie Dotachin. - mruknął Kadota, wstając i zabierając kartkę od Kishitani'ego, żeby znaleźć potrzebne przedmioty. Jednak kłócąca się parka nawet tego nie zauważyła.
- Nie? Więc dlaczego niby zawsze uciekasz, gdy mnie widzisz, nawet gdy nic jeszcze nie zrobiłem?
- Może dlatego, że zawsze próbujesz mnie zabić? - sarknął brunet.
- Może dlatego, że sobie...
- WYSTARCZY! - przerwał im stanowczo Kadota. Usiadł po turecku, odłożył przedmioty z listy i założył ręce na piersi. - Zostawcie sobie te kłótnie na jakąś inną chwilę. Teraz zaczynamy wywoływanie duchów. - Odwrócił się do Shinry. - Co tak dokładnie mamy robić?
- Więc tak~... - Doktorek poprawił okulary, odsunął arkusz papieru z alfabetem i płaski kamyk, zostawiając talerzyk dokładnie między nimi.
- Wszyscy kładziemy palce na brzegu talerzyka - sam zrobił to o czym mówił - i ja zajmuję się przywoływaniem ducha~! - Popatrzył po wszystich zachęcająco. Dotachin po krótkiej chwili dołączył do doktorka. Shizuo patrzył na to krytycznie, z kolei Izaya tylko zmarszczył brwi.
- To wszystko? - mruknął Shizuś niedowierzająco.
- Tak, to wszystko. - przytaknął Shinra.
     Blondyn wciąż nieco wątpliwie przyłożył palce do talerzyka.
- Na co czekasz, Izaya-kun? - prychnął, patrząc kpiąco na bruneta.
- Na nic. - Izaya wyciągnął palce tuż nad powierzchnią talerza, jednak tak, żeby go nie dotykać. Nie miał zamiaru ryzykować. - Zaczynamy? - zapytał spokojnie Kishitani'ego.
- Tak. - Samozwańczy doktor uśmiechnął się szeroko, szczęśliwy, że wszyscy się przyłączyli. - Teraz zamknijcie oczy - rozejrzał się, czy wszyscy posłuchali polecenia i sam też zamknął oczy - i mocno się skupcie. - W tym momence Izaya zachichotał. - W ciszy.
     Zapadła cisza, a Shinra zaczął coś mamrotać pod nosem.
     Po kilku dłuższych chwilach, w których nic się nie działo, Shizuo zaczął się irytować. Wszyscy siedzieli jak skończeni idioci oczekując czegoś, co nawet nie istniało. Otworzył usta, żeby spytać Shinrę ile to jeszcze będzie trwało, lecz zamiast coś powiedzieć poczuł, jak coś chłodnego wpełza mu do ust i szybko zajmuje jego ciało, rozpełzając się po kończynach. Nie mógł się poruszyć. Przestał nad sobą panować. To "coś" całkowicie zawładnęło jego ciałem.
- Czego chcecie? - Shizuo poczuł, jak jego oczy się otwierają, a brwi marszczą. Widział dokładnie, jak wszyscy otwierają oczy i przypatrują mu się, zdziwieni.
- Shizuo? - odezwał się niepewnie Kishitani. - To ty?
- Nie do końca on. Jego ciało i mój duch. Na imię mam Takuma. Przyzwaliście mnie. Jaki macie powód, czy raczej - jak chcecie się usprawiedliwić? - "Coś" czy raczej "ten ktoś" przewrócił oczami Shizuo, a następnie przypatrzył się szatynowi.
- Em~... - Shinra niemal skamieniał, nie mogąc nic powiedzieć, jednak po chwili uśmiechnął się lekko i szybko zabrał głos. - Chcieliśmy porozmawiać z duchem i jakoś sprawdzić, czy taki byt istnieje.
- Jak widać istnieję. - odparł duch, przyglądając się teraz pozostałym uczestnikom "seansu". Shizuo wyłapywał każdą jego myśl, a dokładniej znał ją dokładnie, bo duch używał do myślenia części jego umysłu.
     Co za gaduła... Obeszłoby się bez tego. Wygląda niesamowicie młodo jak na tak poważną osobę. Ten z kolei wygląda staro. A zachowania chyba jeszcze jakiś czas nie zobaczę... Gapi się na mnie jakby ducha zobaczył. Hahahaha! O, co my tu mamy? - Przyglądał się uważnie Izayi, śledząc każdy jego ruch oczami Shizusia. - Ładny. Młody. W moim typie. - Myśli blondyna zalała fala wyobrażeń o Izayi, jakich nigdy by do siebie nie dopuścił, choćby mu za nie zapłacili. W ułamku sekundy ujawnił mu się cały plan ducha. On nie chciał później dać się odesłać. Już postanowił zostać. I miał zamiar korzystać z ciała Shizuo, a ten nie mógł szepnąć choćby słowa, był zupełnie pozbawiony władzy w kończynach. Oczywiście, czuł je, odczuwał wszystko, ale nie panował nad tym.
- ...A o tym możnaby całą książkę napisać~! - opowiadał rozentuzjazmowany Shinra. - Niesamowite, że siedzisz tak po prostu między nami~! Chociaż czy konieczne było wnikanie w ciało Shizuo?
- Inaczej nie da rady. Ale zostawię je po odejściu. - Jasne... Nabieraj się dalej. Nawet moje własne ciało nie było tak silne... Zbyt mi się podoba, by odejść.
- Hmmm~... Dobrze, skoro tak... Shizuo nie denerwuj się, dobrze~? Chcę jeszcze tylko trochę porozmawiać! - Uśmiechnął się.
      Shinra... Ty głupku! Idiota! Sądzisz, że jeśli Celty była przyjazna, to każde nadnaturalne stworzenie będzie?! Wyrzuć go z mojego ciała! No zrób coś!!! Już!!!
      Hej, hej, młody, nie tak prędko... Jeszcze trochę się zabawimy, nim odejdę...
- Masz jakieś konkretne pytania? Na przykład zapisane w jakimś notatniku? - zadrwił duch.
      Młody?! Nie waż się tak do mnie mówić! Nazywam się Heiwajima Shizuo! I nakazuję ci natychmias wyjść z mojego ciała! Nie będę pomagał w realizowaniu jakichkolwiek chorych planów!!!
     No już, już spokojnie... Ja tylko trochę zabawię się z twoim kolegą... Choć może raczej powinienem powiedzieć, że wrogiem. Nie mów, że ci się nie podoba. Nawet ty zauważyłeś jego wysportowaną sylwetkę i te cudowne czarne włosy. Szkoda byłoby nie skorzystać, czyż nie? Fakt, że potem będzie winił ciebie, ale na razie możesz o tym nie myśleć... Hahahahaha!
     Odwal się od Izayi!!! On dobrze wie, że duchom nie powinno się ufać. Rozgryzie cię jak każdego.
     Każdego prócz ciebie?
     Prócz mnie, a nie jakiegoś podrzędnego duszka, który straszył co najwyżej w domu publicznym.
     Nawiedzanie tych młodych, wystraszonych kociaków było zabawne, czego chcesz?
     Ty...! ZABIERZ TE OBRAZY Z MOJEJ GŁOWY!!!
     Uuu, pan wrażliwiec troszczy się o tanie kukiełki z domu publicznego?
     Jak śmiesz...
     A co, nie wolno? Taka jest prawda.
     Nie znasz ludzi!!! Wynoś się!!!
     Nie masz nade mną żadnej władzy.
     W trakcie tej wewnątrzumysłowej rozmowy, Takuma odpowiadał też słownie na pytania Kishitani'ego - o jego dawną pracę, przebyte choroby, jak umarł, ile miał lat, czy miał rodzinę, czy zostawił po sobie niezałatwione sprawy... Ciekawiło go wszystko i na wszystko przybysz z zaświatów odpowiadał, choć nie bez kpin czy ironii. W dodatku oczywiście nie mówił całej prawdy. O swoim życiu nie opowiadał ani grama prawdy. Tylko kłamstwa, kłamstwa, stek kłamstw.
     W końcu przesłuchanie dobiegło końca.
- Jeszcze coś?
- Nie~! Martwimy się o Shizuo, więc dobrze by było, gdyby do nas wrócił~... Przepraszam za wyganianie cię, ale ty już przeżyłeś swoje lata~! A Shizuo pewnie już i tak się wścieka~...
- Rozumiem. - Usta Shizusia rozciągnęły się w wyrozumiałym uśmiechu. - Już wychodzę. - Zamknął oczy i udał, że się odpręża.
     Nie ma tak łatwo. Najpierw dostanę to, czego chcę, potem porozmawiamy o moim ewentualnym odejściu z tąd.
- Shizuo?
- Shinra!!! Co to do jasnej miało być?! - Duch otworzył oczy, zmarszczył brwi i zacisnął pięści, zbliżając się do doktorka. Oczywiście nadal w ciele Shizusia. Znał wszystkie jego wspomnienia, więc wiedział, jak prawdziwy właściciel ciała zachowałby się w takiej sytuacji. I oczywiście skwapliwie wykorzystywał tę wiedzę.
     Choć wewnątrz się uśmiechał.
     Wynoś się.
     Powiedziałem, że nie ma tak łatwo.
- N-no, daj spokój, Shizuo~... - Shinra cofał się na czworaka, zakłopotany. - To ty jakoś go przyciągnąłeś~... No przecież nie mogłem go wygonić, jak już zdarzyła się okazja~... To przecieś była tylko chwilka, noo~...
- Byłeś bestio-duchem, Shizu-chan~! Ewoluowałeś~! A już myślałem, że taki pierwotniak jak ty nigdy nie ewoluuje~! - Izaya śmiał się złośliwie.
- Ty... - Takuma odwrócił głowę i spojrzał na bruneta tęczówkami Shizusia z jakimś drapieżnym błyskiem w oku. - Jeszcze ci się za to oberwie. - Rzucił tylko, wstając i przeciągając się.
     PRZESTAŃ TAK O NIM MYŚLEĆ!!! - Denerwował się Shizuo. Miał serdecznie dosyć wizji Izayi, jakie podkładał mu ten popaprany duch.
     Nie ma sprawy. Jeszcze trochę i przestanę tylko myśleć, zamiast tego zacznę działać.
     Nawet o tym nie myśl!!!
     Bo co mi zrobisz?
     Musi być jakiś sposób, żeby cię odesłać, skąd przyszedłeś.
     Nie ma takiej możliwości, że twoi koledzy znajdą na to sposób.
     Więc to oni muszą to zrobić? I niby ja nie mogę?
     Tch, daj spokój. Idziemy się umyć. Ach, jak ja dawno tego nie robiłem~...
- Shizuo... Dobrze się czujesz? - zapytał z troską Shinra. Kadota patrzył na niego, marszcząc brwi. Z kolei Izaya przyglądał mu się z ciekawskim uśmieszkiem.
- Potworek się zmęczył, mam rację~? - prychnął Izaya.
- Ty mendo! Daruję ci dzisiaj, a ty śmiesz jeszcze narażać moją cierpliwość?! - Syknął, podnosząc go za kołnierz jedną ręką i zbliżając go sobie do twarzy.
- Shizuo, postaw go! Mieliście się zachowywać, zapomniałeś??? - Kadota zareagował nawet szybciej, niż Shinra.
- To trzymajcie go ode mnie z daleka, dopóki się porządnie nie wykąpię. - Prychnął i rzucił go z powrotem na ziemię.
- Ale on wytraci całą ciepłą wodę~... - jęknął brunet. Jednak zdążył powiedzieć tylko tyle, bo ktoś zatkał mu usta.
- Ćśśś, już go bardziej nie wnerwiaj. - szepnął Shinra.
     Zadowolony z siebie Takuma ruszył do łazienki, zgarniając jeszcze po drodze wszelkie przybory toaletowe Shizusia.
     Prawdziwe ludzkie życie~... Czekałem na to ostatnich osiem lat, wiesz?
     Zamknij się i oddawaj moje ciało.
     O, wciąż walczysz? Daj spokój, brak ci nawet motywacji. Czuję, co próbujesz zrobić, ale to się nie uda, zrozum.
     Nie będziesz nadużywał mojego wizerunku. Nie pozwolę na to! To MOJE życie, więc z łaski swojej zajmij się swoim!
     Kiedy ja nie mam swojego... Ktoś mi je zabrał dawno temu.
     A ty zabierasz mi moje! To trochę niesprawiedliwe, nie uważasz?!
     Pffhahaha! Naprawdę sądzisz, że w zaświatach kogokolwiek obchodzi sprawiedliwość?! Zostałeś opętany, zrozum to wreszcie! Nie odejdę, dopóki mi się to nie znudzi! A póki co bawię się dobrze - z silnym ciałem, upatrzoną... hm, rozrywką... Nie sądzisz, że to będzie interesujące? Patrzeć, jak twój wróg całkowicie ulega twojemu ciału? To prawie tak, jakbyś brał w tym udział. To nie tylko dla mnie, dla ciebie to też będzie przyjemne~...
     Wal się. Nie dopuszczę do tego.
     Zobaczymy.
     Duch z przyjemnością ściągnął ze swojego tymczasowego pojemnika krępujące go ciuchy. Przejrzał się w lustrze, po czym, obejrzał się sam. Oblizał usta z lubością. Wyglądało na to, że miał się jak zabawić. To ciało było wprost wymarzone do jego celów. Silne, dobrze ukształtowane i miałoby powodzenie wszędzie, gdzie tylko nie bano się tego człowieka. Perfekcyjne.
      Nie schlebiaj sobie, póki jesteś we mnie.
      Takuma zignorował go i wszedł pod prysznic. Odetchnął głęboko, czując jakby się wręcz roztapiał w oblewającej go ciepłej wodzie. Tak dawno tego nie czuł...
     Namydlił się dokładnie, umył włosy, a na koniec po prostu stał w strugach wody, rozkoszując się tym jeszcze chwilę. Przejechał dłonią po klatce piersiowej Shizusia. Było przyjemnie. Zjechał niżej. Napraaawdę dobrze. Choć najbardziej zależało mu na tym brunecie, z którym jego "pojemnik" tak się nienawidził. Już sobie wyobrażał, jak to będzie wspaniale...
     WYNOŚ SIĘ RAZEM Z TYMI CHORYMI FANTAZJAMI!!!
     Oya, oya, ktoś znowu się zdenerwował...
     Jesteś chorym, podłym skurczybykiem! Jak wogóle można myśleć w ten sposób o tej mendzie?!
     Nie mów, że ci się nie podobało... Zobacz, podnieciłeś się, nie zaprzeczaj.
     To nie ja, idioto!!! To ty i te twoje popaprane fantazje!!!
     Wiesz co? Coś mi przyszło na myśl.
     Wiem co to, choć nadal mnie to nie obchodzi.
     A powinno~! W końcu to plan mający przekonać wszystkich, że JA nic wspólnego z tym nie mam. Nie martwi cię to?
     Jesteś jak ta podła wsza, tylko z innymi możliwościami i nienawidzę cię odrobinę mniej. Właściwie to mam gdzieś, jaki jest twój plan. Nawet Shinra nie jest takim idiotą, żeby uwierzyć, że ja byłbym w stanie przelecieć Izayę. Jeśli to zrobisz, będzie się dopatrywał przyczyn nawet w moim dzieciństwie, nie mówiąc o zeszłym tygodniu.
      No tak, bo pewnie ominie zeszły tydzień, znając życie. - Przyszło mu do głowy, a duch niestety i oczywiście musiał to usłyszeć.
      Hahaha! Po tym, jak dziś wierzył w każde moje słowo jakoś nie sądzę!
      Shinra, ty głupku. Naprawdę musiałeś mnie w to wciągnąć?! I dlaczego nie trafiło na Izayę???
      Ten brunet nawet nie położył palców na talerzyku. Nie miałem żadnych szans, żeby w niego wniknąć. - Wyjaśnił łaskawie duch.
      No to kurde pięknie. Ten tchórz... Jeszcze się z nim policzę!
      Pozwól, że ja to zrobię. - Takuma uśmiechnął się wrednie do odbicia w lustrze.
      Po moim trupie. Izaya jest tylko moim wrogiem. To JA mam mu wyrządzić największą krzywdę. Więc z łaski swojej się od niego odwal! - warknął w myślach.
     Ale on i tak będzie myślał, że to ty mu to zrobiłeś... W czym problem?
     Chcę to zrobić osobiście. I ma być fair, bez żadnych nieczystych zagrywek.
     A jeśli obiecam, że nie nabrudzę za bardzo? - zachichotał w myślach Takuma, wyobrażając sobie, jak można uchronić się przed zostawianiem plam. Dobrze wiedział, że nie o to chodziło Shizuo.
     Powiedziałem już, że masz go zostawić w spokoju i się wynieść.
     Chyba lubisz się powtarzać, młody. Więc i ja powtórzę. Nie pójdę sobie. Za kilka dni ten cały Izaya będzie mój. Koniec dyskusji.
     TY...
     Cholera, jestem zmęczony... To jedno nigdy mi nie odpowiadało... No nic, przymknij się, idę spać.
     W głębi świadomości Shizuo warczał i demolował wyimaginowane ulice, ale nie mógł już nic zrobić. Zapadł w sen razem z tą "kierującą" częścią jego umysłu.

     Obudził się wcześnie rano. Patrzył na świat tymi samymi oczyma. Widział wszystko wyraźnie, a zarazem niedoskonale. Niebieską poduszkę, białe prześcieradło...
- Ohayou Shizu-chan~! - Coś chlusnęło na niego zimną wodą, a jego ciało zareagowało instynktownie, wyplątując się z kołdry i o mały włos nie spadając na podłogę. - Hahaha, żebyś ty widział, jak idiotycznie wyglądasz~! To kara za zostawienie nam wczoraj wyłącznie zimnej wody~! Nie sądziłeś chyba, że ujdzie ci to płazem? - Brunet uśmiechał się kpiąco.
- Iiizaaayaaaa! - warknął, podnosząc się na nogi. Orihara z gracją kota odsunął się od niego. - Pożałujesz tego!
     Tak, świetnie mu szło. Ten blond głupek reagował zawsze tak samo, więc co tak naprawdę miałoby stanowić problem w udawaniu go? Chyba tylko kontrolowanie swoich odruchów, ale to nie było takie trudne. Wiedział, że zemści się za wszystko na swój sposób, gdy tylko nadejdzie odpowiedni czas.
- Naprawdę Shizu-chan, jesteś gorszy nawet od tych wszystkich głupich duchów. To nuudne~... - jęknął na pokaz.
      Oj, poczekaj... Jeszcze nie skończyłem. Zachowuję spokój tylko dlatego, że zemsta będzie dłuuga i bolesna...
- Czyli, że jednak boisz się duchów. - Nie pytał, tylko stwierdził.
- Nie~! Sądzę, że są nudne, Shizu-chan, to co innego~!
     Takuma czuł jego strach. Na wzmiankę o duchach uniósł się lekki swąd strachu, był tego pewien jak swojego imienia.
- Boisz się. - powtórzył, uśmiechając się szyderczo.
- Shizu-chan, ty musisz być na nie wściekły, co~? Taki jeden przyszedł i zabrał ci całą kontrolę nad tobą, to musiało być ciężkie, co~? - Uśmiechnął się, po czym jego uśmiech zmienił się na kpiący. - Nie, wcale mnie to nie interesuje. Dałeś się nabrać. Shizu-chan no baaaka~! - niemal zaśpiewał, po czym zaczął uciekać przed latającymi przedmiotami i samym Shizusiem.
     Jasne, że jestem wściekły, mendo. Problem w tym, że nie gadałeś ze mną, tylko właśnie z tym idiotycznym duchem!!! Mógłbyś się chociaż zorientować! "Jesteś jedyną taką bestią na świecie"? "Tylko ciebie nienawidzę tak bardzo"? "Poznałbym twój krok wszędzie, Shizu-chan"? Jasne, twoje słowa są gówno warte! Nie odróżniasz mnie nawet od głupiego umarlaka!!!
     Ooch, jakie to urocze, może się pobierzcie. A nie, przecież on ma cię znienawidzić po tym wszystkim. No cóż, nieważne, to już nie moja sprawa. ...Poważnie zawsze tak za nim latasz? Zmarnowało się tyle fajnych rzeczy, które mogłyby jeszcze służyć innym udziom... Żartowałem. Nic mnie to nie obchodzi.
     Zamknij się. Mam dość słyszenia cię w mojej głowie.
     Teraz już bardziej mojej niż twojej.
     Po prostu się zatkaj!!!
     No wiesz... Księźnićka się oblaziła? Pff, a chciałem podarować ci chwilę, żeby ci się nie nudziło.
     Zamknij się, zamknij się, zamknij się! Obejdę się bez twojej "dobrej woli"! Jakbyś ją w ogóle posiadał!
     Wątpisz we mnie?
     ...
     O, nowa technika?
     ...!
     No daj spokój mały...
     Nie jestem kurna mały!!! - Shizuo naparł swoją świadomością na świadomość ducha. Przez parę sekund miał wrażenie, że jego złość wypełnia cały jego umysł i nie ma nic poza tym. Miał wrażenie, że patrzy na pole do gry w koszykówkę, na którym właśnie stał, własnymi oczami. Jednak już po chwili to uczucie zniknęło. Udało mu się może na dwie sekundy. - Co się...?
     Ooo, co to było? Przebłyski? No proszę, masz urojenia~! Cudownie, może już zaczynasz wariować, co~? Szybko... Lepiej wytrzymaj, dopóki się dobrze nie zabawię. - W myślach Takumy czuć było kpinę, ale Shizuo czuł też coś jeszcze. Rozdrażnienie? Złość? Było zbyt przytłumione, by stwierdzić dokładnie.
     Boisz się mnie? - Tym razem ton myśli Shizusia był opanowany.
      JA ciebie??? Co za idiotyczne pytanie? - Takuma prychnął z ciężkim niedowierzaniem. - Bardziej zastanawia mnie, dlaczego ty się nie boisz. Zostałeś opętany, a gadasz ze mną jak z dawno nie widzianym wrogiem.
      Izaya jest moim wrogiem. Ciebie nienawidzę trochę mniej. Poza tym, dlaczego niby miałbym się ciebie bać? Co ja, dzieciak? Byłeś jakimś facetem, który zmarł i teraz myśli, że robi za pępek świata. Do tego posługuje się moim ciałem dla swojego chorego planu, zupełnie pozbawionego sensu. Nie boję się. Nie jestem zły. Jestem wkurzony, i to cholernie wkurzony.
      Ale i tak nic z tym nie zrobisz. - Skwitował złośliwie duch, zmierzając z powrotem w stronę ich domku letniskowego.
      Jeszcze zobaczymy.
      Do końca dnia Takuma dalej bawił się w człwieka. Udawał Shizusia, upodabniając się do zachowań z jego wspomnień, choć ciężko było pozbyć się starych nawyków. Zamiast jednej, niecałej paczki, spalił aż dwie. Zamiast rozmawiać z Sinrą na spokojnie, udawał rozdrażnionego, używając swoich złośliwości. Kadotą się w zasadzie nie przejmował. Czasem zamienili zdanie jak znajomi, ale poza tm żyli własnym życiem. Co do Izayi... Oczywiście udawał, że wścieka się na niego, ilekroć się widzą. Czasem go gonił, czasem rzucił jakimś przedmiotem. Mimo usilnych nalegań Shinry, tak jak Shizuo nigdy nie chciał stosować się do jego poleceń, tak i on miał je gdzieś i robił co chciał.
- Shizuo, teraz twoja kolej.
- Co? - mruknął, nie odrywając wzroku od żażącej się końcówki papierosa. Za każdym razem to było tylko przyjemniejsze.
- Dziś ty masz dyżur w kuchni. Kolacja. A jutro śniadanie i obiad. Pamiętasz?
- Hmmm... - Przeszukał wspomnieia Shizuo. A faktycznie, cośtam o tym gadali. Ale on wyleciał stamtąd w trakcie. Izaya włożył mu ślimaka pod koszulkę. - Tjaa... To co ja mam tak właściwie robić?
- No... Przygotować talerze, pałeczki... A potem zmywać i sprzątnąć salę.
- Nie chce mi się. - Westchnął. Cholera, że też musiał robić wszystko to, co narzucili temu blond-głupkowi. - Muszę, nie? - Spojrzał na Kadotę, który pokiwał głową a po chwili uśmiechnął się i poklepał go pokrzepiająco po ramieniu. - Dobra... Idę. - niemal warknął z niechęcią.
- Spokojnie, przecież już pracowałeś na zmywaku, nie? W zeszłoroczne wakacje.
- Ta. Aż pojawił się Izaya.
- On mówił, że dziś będzie zajęty. Może do ciebie nie wpadnie.
     A może jednak niech wpadnie? Byłoby ciekawie.
- Oby.
- Poza tym, masz dyżur z Fuyumi. Uśmiechnij się trochę. - Puścił mu oko.
      To ten idiota jeszcze się nie przyznał, że z dwojga przyjemności jednak bardziej woli chłopców? HAHAHAHA!!! Ej, Shizuo? Może mu powiem? Hahaha!
      ...Chyba cię pogrzało. Dotachin jest święcie przekonany że wolę dziewczyny i widział, że umawiam się z dziewczynami. Nie uwierzy ci.
      A dlaczego nie? Sprzeda mu się jakąś ckliwą historyjkę o tym jak "zrozumiałeś"... I wtedy w końcu dowie się prawdy. Genialne, nie~?
     Odwal się. Nic ci do mojego życia.
      Samo to, że masz jakieś doświadczenie mnie zadziwia. Jak ci się udało kogokolwiek wyrwać?
      Ludzie to nie marchewka, ich się nie wyrywa. Poza tym... Mówiłem już. Nic ci do mojego życia. Spadaj.
     Więc pogrzebiemy ci trochę w pamięci...
     Obaj to zobaczyli.
     SKOŃCZ!!!
     Ale... Wyglądałeś przezabawnie. Hahaha!
     Nie. To moje prywatne życie. Nie możesz-!
- Shizuo? - Kadota machał mu przed oczami dłonią. - Haalo?
- A, sorry. Zamyśliłem się. - Takuma uśiechnął się swobodnie. - Fuyumi... Zobaczymy, co z tego będzie. - Zgasił papierosa butem i wstał z werandy. - Dzięki, Kadota. - Machnął mu na pożegnanie.
- Nie ma za co. - Dotacin ułożył się wygodnie i zwrócił twarz w stronę słońca. W końcu do zachodu było już niedaleko, a ono było takie ciepłe.
     Szatyn zamyślił się. Z normalnego Shizuo, jakiego znał, dziś zrobił się wiecznie ukradkowo uśmiechający się pod nosem nałogowy palacz, który potrafił zamyślić się w trakcie rozmowy. Co się z nim działo?

     Takuma odbębnił swój dyżur w kuchni. Ta cała Fuyumi ignorowała go tak ostentacyjnie, że aż za bardzo. Może nie umarł ledwie dziś, ale też nie urodził się wczoraj. Shizuo miał ją na pstryknięcie palców. ...No cóż, tyle, że teraz ani on, ani duch, nie miał ochoty na zdobywanie dziewczyny. Shizuo chciał wydostać się z tej popapranej sytuacji i odzyskać swoje ciało. Z kolei ten przebrzydły duch chciał Izayi. No i ciała Shizuo na czas nieokreślony. Mieli więc mały konflikt interesów.
     Takuma olał dziewczynę, nawet nie udając Shizusia. Po co? Nie znali się dość dobrze, by czymś mu zagrażała. Następnie oboje udali się na salę, zastawili stoliki i rozsiedli się, każdy w swoim kącie. Po krótkim czasie wszyscy zeszli się na kolację. Kadota, Shinra i Izaya usiedli przy jego stoliku i jakby nigdy nic zaczęła się zwyczajna kolacja, pełna złośliwości Izayi, uspokajania Shinry, prób spokojnego zjadania posiłku przez Kadotę i warknięć Shizusia. Sielanka, można by powiedzieć.
- Ne, Shizu-chan~! Dałem wam trochę prywatności, zacząłeś z nią chodzić~? - zapytał Izaya na tyle głośno, by jego słowa dotarły nawet do niej.
- Zamknij się, kleszczu! - krzyknął Takuma, udający Shizusia. Wydawał się być wściekły.
- No ale Shizuś~! Tak ci zależało~!
- Odczep się.
- Eej, odkryj choć trochę tajemnicy Shizu-chan~! Masz dziewczynę~?
- Nic ci do moich spraw, mendo! - Walnął pięścią w stół, aż ten się załamał. Przynajmniej Shinra i Kadota okazali się na tyle przytomni, by zabrać swoje miseczki, zanim runęły na podłogę. Jedynie Izaya patrzył na niego znudzonym wzrokiem, kompletnie pozbawionym jego zwyczajowego uśmiechu. Wręcz możnaby powiedzieć, że nieco ponurym.
- To się zrobiło nudne. - oznajmił brunet, wstając. - Wracam do domku.
- I odszedł w stronę wyjścia, żegnany jedynie zdumionymi spojrzeniami.
     Shinra wpuścił swoją miseczkę z wrażenia.
     Kadota stwierdził w myślach, że świat już zupełnie zwariował.
     Takuma patrzył za wrogiem Shizusia zdziwiony, udając, że nie wie, co powiedzieć.
     Sam Shizuo zamilkł. Nie rozumiał Izayi. Nigdy go nie rozumiał. Wiedział tylko tyle, że teraz z całą pewnością coś knuje. Jednak to było przeczucie, a Takuma nie mógł zrozumieć znaczenia czegoś nie sformułowanego w pełne myśli. To była przewaga Shizusia.
- Co się stało? - Zewsząd dobiegały ich przyciszone szepty.
- Shinra... - szepnął Kadota.
- Mhm. - mruknął samozwańczy doktorek, zamykając w końcu rozdziawione usta.
- Shizuo?
- No?
- My już pójdziemy.
- Idę z wami.
- Nie możesz! Masz dyżur! - zwrócił mu uwagę Shinra.
- No to co z tego? - Wzruszył ramionami.
- Zostawisz Fuyumi samą? - Kadota uniósł brew w geście niedowierzania.
      Aa, no tak... Gentleman się znalazł. - prychnął kpiąco do Shizusia.
- No tak... - westchnął. - Opowiedzcie mi potem, o co mu chodziło.
      Obaj popatrzyli na niego, zdumieni.
- Shizuo? Od kiedy interesuje cię co i dlaczego robi Izaya?
- Chcę wiedzieć, co było w stanie tak go wkurzyć. - Wzruszył ramionami.
- Aha. - skwitował tylko Shinra. - Kadota chodź, bo potem go nie znajdziemy! - Pociągnął szatyna do wyjścia.
- Do zobaczenia, Shizuo. - Obaj pospiesznie opuścili salę.
     Wiesz, o co tu chodzi? Nie przypominam sobie, żeby ten twój słodziak miał takie humorki~...
     IZAYA SŁODZIAK?! ZWARIOWAŁEŚ?! ...Poza tym, wiem tyle, co ty. Ale ta menda zawsze ma jakieś odchyły, nie ważne gdzie i kiedy.
     No, słodziak. Chyba, że wolisz "twoja..."
     Nie kończ.
     Haha! Wiedziałem~!

     Tymczasem Shinra i Kadota podążali za Izayą. Ten, choć starał się uciekać, nie biegł ani nie mylił ich drogi. Zupełnie, jakby...
- Izaya, dokąd nas prowadzisz?
- Shinra, pozwolisz, że jak wrócimy poproszę Celty o przysługę?
- ...Co? Co masz na myśli?
- Czy mógłbym się z nią spotkać i omówić pewną sprawę? Ale bez ciebie?
- Izaya! O co ci chodzi~? - jęknął Kishitani, przedzierając się za nim między drzewami. - Przecież zawsze jak masz do niej sprawę ustalasz to z nią~... Niech ona decyduje, chy chce się z tobą spotkać... Chociaż będę trochę zazdrosny~! - zastrzegł. - ...Ale po co o to pytasz? Chcieliśmy z tobą porozmawiać o Shizuo...
- Skoro nie możesz na sto procent potwierdzić... Kadota, a ty użyczyłbyś mi Eriki? To znaczy, będziesz miał coś przeciwko, żeby wyświadczyła mi przysługę? - Izaya nawet się nie odwrócił, po prostu szedł przed siebie, przeciągając ich przez najróżniejsze gęste krzaki.
- Erikę? - powtórzył zaskoczony Kadota. - Jak Erika może zastąpić Celty? Wiem, że jest wygadana i wogóle, ale... A zresztą. Spytam, pewnie się zgodzi. Ale mów, o co chodzi dokładniej, albo chociaż daj nam zacząć temat Shizuo, bo to jednak ważne.
- Słuchajcie. - Izaya przystanął i odwrócił się do nich. Jego mina pozbawiona była jakichkolwiek emocji.
     Zapadła całkowita cisza.
- Izaya! Mów, o co chodzi! - zniecierpliwił się Shinra. - Dziwnie się zachowujesz. - Przestąpił z nogi na nogę.
- Sprawdzałem was. Chodzi o Shizuo.
- Zauważyłeś? - mruknął Kadota.
- Oczywiście. - prychnął Izaya. - Od wczoraj.
- A to na stołówce? - zapytał zaciekawiony ale i podenerwowany Shinra.
- Sprawdzałem go. Shizu-chan by się tak nie zachował.
- Tak też myślałem, że o to ci chodziło. - Shinra zmarszczył brwi. - Faktycznie, jak się skupić, to jego odpowiedzi nie były dokładnie takie, jak... No, jak jego. Chciał, żebyśmy mu potem opowiedzieli, o co ci chodziło. To nie było aż tak dziwne, tylko... Jak spytałem, po co chce to wiedzieć, powiedział, że "chce wiedzieć, co było w stanie tak cię wkurzyć". Odpowiedź Shizuo powinna brzmieć "żeby wiedzieć, co ta menda kombinuje", albo "żeby wiedzieć, co planuje". Czy coś w tym stylu. I nie byłby taki spokojny, na pewno byłby chociaż rozdrażniony...
- Innymi słowy, coś z nim teraz jest nie tak, jak powinno. - podsumował Kadota.
- Od wczoraj. - podpowiedział im Izaya, zagryzając wargę. Głupi nawyk, zazwyczaj nikomu go nie pokazywał.
- Sądzisz, że...? - spytał zdumiony Dotachin.
- Izaya, to niemożliwe, żeby...
- Celty też jest niemożliwa? - przerwał mu złośliwie Izaya. - Jeśli sądzisz, że każde nadnaturalne stworzenie jest takie jak ona... Zresztą, ona też nie jest taka, jaka ci się wydaje.
- Nic o niej nie wiesz! - zdenerwował się okularnik.
- Spokój! - zarządził szatyn, zaciskając pięści. - Jeszcze będziecie mieli czas, żeby się kłócić. Teraz skupmy się na Shizuo.
- Shizu-chan... - mruknął Izaya, przechodząc w tryb profesjonalisty. - On by się tak nie bawił. Nie udaje. Więc... jak wypędzić ducha?
- Egzorcystą? - zaproponował Shinra, poprawiając nerwowo okulary.
- Według religii chrześcijańskiej Shizuś jest opętany i wypadałoby przeprowadzić egzorcyzmy. - Izaya zaczął się zastanawiać na głos. - Według wierzeń dawnych Słowian duchy przychodziły bez nawiedzania kogokolwiek i trzeba je było ugościć... To odpada. Pomyślmy... Hinduiści wierzą w atmana, czyli duszę, jako całkiem oddzielną od ciała istotę, podlegającą reinkarnacji. Nie przypominam sobie, żeby pojawiało się tam coś o opętaniu. Buddyzm... Oni nie wierzą w istnienie duszy, tylko w reinkarnację. Tu też nie ma słowa o opętaniu...  Może coś kawałek dalej? Moment, dajcie sobie przypomnieć... - Rozmasował skronie. - W Chinach najczęściej uznawano dwie dusze - cielesną i tę bardziej "duchową". Jeśli źle pochowano zmarłego albo nie składano ofiar jego cielesna dusza mogła się odrodzić jako zły duch, a raczej demon... Ale atakował bez opętywania ciała i tylko w ciemnościach nocą. To jeśli mówimy o popularnych wierzeniach. Pomyślmy... Taoizm... W tym było... Nie, w tym potrzeba było jakiejś wiedzy, żeby wywołać ducha, Shinra nie dałby rady przez przypadek... - Zaczął mówić do siebie. - Jest jeszcze szamanizm, ale... No nie wmówicie mi, że Shizuś robił za szamana, poza tym nie wprowadzał się w żaden trans, który jest im niezbędny do opuszczenia swojego ciała, albo do użyczenia ciała jakiemuś duchowi. To też możemy wykluczyć. - Mruczał coś do siebie jeszcze przez chwilę, po czym oprzytomniał i popatrzył na swoich przyjaciół. - Wygląda na to, że musimy pokropić go wodą święconą i modlić się do chrześcijańskiego boga, w którego założę się, żaden z was nie wierzy. - Powiedział to tonem dającym jasno do zrozumienia, że "to nie ma najmniejszego sensu".
- A widzisz inną opcję? - mruknął Kadota.
- Być może... - Izaya uśmiechnął się tak lekko, że praktycznie niezauważalnie.
- A dokładniej?
- Dokładniej... Na razie możecie spróbować kontaktować się z jakimś egzorcystą, tak na wszelki wypadek.
- A ty?
- A ja spróbuję swoich metod. - odparł zagadkowo.
     Shinra i Kadota wymienili spojrzenia. Nie było sensu pytać dalej. Teraz musieli wymyślić coś, żeby duch nie zorientował się, że się o nim dowiedzieli.




11 komentarzy:

  1. O ja jestem pierwsza :)
    Więc tak Zaskakujące jeśli chodzi o treść opowiadania. Bardzo mi się podobało jak zawsze zresztą. A wiesz Inu pojawiło się tam moje przezwisko wiesz ale w bardzo fajnym kontekście użyte " Ludzie to nie marchewki, ich się nie wyrywa" Taak o to zdanie mi chodzi. Duch + Shizuś = ja chce więcej. Jestem ciekawa co wymyśli Izaya. AAA wpadnij do mnie asuna-chan-story.blogspot.com.
    Czekam na dalszą część i życzę mega weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie!!! Uwielbiam Cie~! Szkoda, ze Kisarin przedluzyla swoj urlop, ale bardzo sie ciesze, ze Ty z nami zostajesz~!
    Pierwsza czesc tego shota byla boska~! Piszesz strasznie dobrze i ja po prostu nie mam wystarczajacych slow, zeby to opisac. Jestes za dobra~!
    Shizuo takiego mial fajowego wkurwa~! Yay~! Kocham to! Glupi duch. Tak opanowac blondynka! Ale Iza-chan cos wymysli! On 'naprawi' Shizusia i wypedzi duszka! Dalej Izaya~!
    I Shizuo jest gejem! To wspaniale~! Ale nie ladnie tak oklamywac samego siebie. Izaya mu sie nie podoba? Pfff, tez cos! Wiadomo, ze tak nie jest, ale on jeszcze tego nie widzi... Ale zobaczy~! Wgl, mam wrazenie, ze jest zazdrosny o to co chce zrobic ten demon Izayi. Tak mu kaze go zostawic i wgl. Noooo... To niecierpliwie czekam na kolejna czesc.
    ~Psychedelic smiles

    OdpowiedzUsuń
  3. niedobra inu-chan... kończyć w takim momencie :(... fochdo czasu następnej notki :P
    wyjebista

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiaszcze jak zwykle z reszta xd Nie moge sie doczekac nexta.... Pisz szybko!

    ~Szasta

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja reakcja, kiedy okazało się, że Izaya o wszystkim wie- YEEESSSSSSS! * kręci się na krześle*
    bleh, jakiś wstrętny facet z Izayą w łóżku, nawet w ciele Shizusia to nadal jest obleśne...
    Czekam na dalszą część! Inu, zdziel ode mnie Kiasarin, my tu na nią liczymy!!
    Hankei

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chcę więcej ^-^
    Opowiadanie zaskoczyło mnie swoją treścią. Nie sądziłam, że kiedykolwiek przeczytam u Was coś podobnego, a jednak~! :3
    Przyjemnie się to czytało ale.... jakiś obleśny duch chce zgwałcić moją Izę T^T Łaj ju dyd yt mi?! ;-; Mam cichą nadzieję, że do tego nie dojdzie... ale z prawdziwym Shizu-chan jak najbardziej ^-^
    Mam nadzieję, że stosunkowo szybko dodacie kolejne notki *czekam jeszcze na kilka innych kontynuacji <33* a więc... weny, weny i jeszcze raz weny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne!!
    będzie druga część??
    <3<3<3<3<3<3<3<3 XDXD

    OdpowiedzUsuń
  8. Asuna-chan - Dziękuję~! ;3 Fajnie wyszło z tym przezwiskiem~... Chociaż dlaczego akurat marchewka~? X3 I jasne, że wpadnę~! Dziękuję za podesłanie linka, przynajmniej nie zapomnę. :33 Ostrzegam tylko, że ostatnio nie za bardzo mam jak komentować kogokolwiek, więc wszystkiego na pewno nie skomentuję~... Przepraszam. Q.Q
    Psychedelic smiles - Kiasarin-san stara się ze wszystkich sił coś napisać i tworzy sobie plany na zaś, więc pewnie długo to nie potrwa. ;3 (Oby, bo ja też tęsknię za jej dziełami~! :33)
    Poza tym, komentarze od ciebie są tak pełne optymizmu, że mogę się nim naładować na cały dzień i pisać dalej~! Dziękuję. :33 Sądzę, że większą sztuką jest napisać dobry komentarz, niż następną notkę~... ;3
    wyjebista - Nienienienie, nie fochaj się~! D: No wiesz~... To ja tu dodaję pierwszą część, żebyście mogły chociaż trochę poczytać, a ty fochy strzelasz~? ;3 ...Dobra, więc idę pisać żeby jak najszybciej skończyć~! X33 Ale wtedy masz się odfochać~! ;3
    Szasta - Dzięki~! :3 Dobrze, dobrze, napiszę tak szybko jak się da~... Jestem na etapie rozterek, czy pewnej akcji nie odłożyć na później i czegoś nie dopisać, dajcie mi jeszcze chwilę~... ;3
    Hankei-chan - Naprawdę~? A myślałam, że jak już ciało Shizusia, nikomu to nie będzie przeszkadzać~... Dlatego strasznie się cieszę, że jednak dla kogoś to jest różnica~!!! :33
    Dobra, zdzielę Kiasarin-san od ciebie~! *macha ogonkiem z entuzjazmem* Chociaż znając życie najpierw to przeczyta, a potem dostanę poduszką jeszcze zanim ją zobaczę~... X3
    Kimiko - Nee, będzie ci przeszkadzało, jak będę pisać do ciebie Kimiko-chan~? Bo tak strasznie mi pasuje~... :33
    Poważnie, zaskoczyłam cię tym opowiadaniem~? *skacze z radości* Uwielbiam zaskakiwać~! :33 A dlaczego nie sądziłaś, że akurat takie coś się tu pojawi~? Powiedz, powiedz, jestem tak strasznie ciekawa~!!! :3
    Nikt nie chce biednego, zgwałconego Iza-chan~... Też tego nie chcę~... Ożywię Takumę i zamknę w trumnie żywcem za takie myślenie~! ;3 ...No dobrze, żartowałam~... Nie cierpię przemocy. *feel like Shizuo* X3
    Też mam nadzieję, że uda nam się coś szybko napisać~... :3 No nic, to ja wracam do pisania i poganiania mojej pani~! ;3
    Joanna Wilk - Dziękuję~! Jasne, chyba nawet gdzieś tam pisałam~... To dopiero pierwsza część, po prostu dodałam szybciej, żeby na blogu nie wiało pustką. :3 Druga pojawi się niedługo~!

    OdpowiedzUsuń
  9. ehh.. a ja jak zwykle się opierdzielam z dodawaniem komentów:/ jak tak patrzę na datę dodania notki to mam ochotę sama siebie wypchnąć przez okno..
    dobra, przejdę do rzeczy bo jeszcze to zrobię..
    yaaay~! XD uwielbiam takie zabawy~! tylko, że ta.. no nie skończyła się zbyt dobrze:O głupi duch!! jak on może?.. tak w Shizusia.. to niewybaczalne!! >-<
    ale już Izuś coś wymyśli prawda~?;D
    ""Jesteś jedyną taką bestią na świecie"? "Tylko ciebie nienawidzę tak bardzo"? "Poznałbym twój krok wszędzie, Shizu-chan"? Jasne, twoje słowa są gówno warte! Nie odróżniasz mnie nawet od głupiego umarlaka!!!" -ahhh.. to było zajebiste~!@^__^@ no właśnie Izuś jak możesz~?;P
    Inu, uwielbiam Cię~!! lecę przeczytać kolejną notkę > niech żyje paracetamol~! <

    OdpowiedzUsuń
  10. Shizuo opętany! :O
    Izaya ratuj go, inaczej jakiś duch będzie cię miał! No tak nie może być! Ja się na to nie zgadzam, ogłaszam jawny protest i już!
    Shizuo to tylko z Izayą, a nie jakimś obleśnym duchem i to jeszcze w ciele naszego potworka!
    Jak on w ogóle śmiał! Zapłaci za to! ><
    A tak btw fajny motyw z przerażeniem Izayi, że on boi się duchów i w ogóle. Ale takiego demonka jak Shizuś to już nie :> No bo w końcu to jego osobisty <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ohaioo ♥ Mój zachwyt sprawił, że dłonie pędzą po klawiaturze, a komentarzyk sam się pize - medżikkk ~^^~ Pięknie <3 Naprawdę świetny rozdzialik. Pojawiło się kilka błędów ortograficznych, ale nie były na tyle rażące żebym musiała je tutaj wypominać. Długość rozdziału jest bardziej niż zadowalająca- serio podziwiam, za tak długie rozdziały. Połączyłaś jakość z ilością, co stworzyło genialny rozdział! Nie wyczuwałam niczego naciąganego, dajmy na to niespójności charakterów, czy też jakiś problemów z fabułą. Podoba mi się wykorzystanie wiedzy o egzorcyzmie i religiach- prawdziwy szacunek za to, że postarałaś się i pofatygowałaś, żeby poszukać tych wszystkich informacji i tak płynnie wpleść je w fabułę. Podoba mi się pomysł jakoby, Shizuś trochę zawiódł się tym, że Izaya nie rozpoznał, że tak właściwie to nie był ON. Z kolei Izaya, tak pociągający oczyma ducha, był... hmm interesujący. Dało się zobaczyć te cechy, które sprawiają, że jest świetnym uke i jak wiadomo jest ( jak określić uke.. ładny? przystojny? słodki? ).... No więc kolejną sprawą jest dziewczyna, która gra tu boczne skrzypce. Niby nic, zwykła poboczna postać, ale bardzo ciężko mi ją sobie wyobrazić ze względu na to, że nie wiem nawet jaki ma... no dajmy na to kolor włosów. Ogólnie sam pomysł na fabułę jest baaardzo oryginalny i masz tutaj u mnie kciuka w górę * uderza dłonią o dłoń- aplauz* . Bardzo fajnie wyszedł moment z Shinrą którego okulary odbiły światło-> dało się to bardzo łatwo wyobrazić. Obawiałam się, że będzie problem z rozczytaniem, którą kwestię mówi Takuma, a którą Shizu-chan ---> otóż nie było z tym żadnego problemu z czego jestem bardzo zadowolona ^.^ Zakochałam się we fragmencie na stołówce, gdzie Izaya zachował się z taką gracją, wyższością i kurcze zgarnął całą uwagę na siebie ! >.< To było na prawdę coś.... ♥ Moment pod prysznicem, gdy Shizu-chan zaczął "badać" swoje ciało i wcześniej, gdy zaczął sam siebie omiatać wzrokiem i zachwalać, bardzo mi się to podobało. Stworzyłaś tam fajny opis, który nie przynudzał tylko był, po prostu częścią opowiadania, gdzieś wpleciony i "przy okazji" zauważony. I gdy Izaya jeszcze zaczął głośno mówić na stołówce o tej dziewczynie i Shizusiu to było seriooo... boskie <3 takie wredne na poziomie Izayi... Nie jakieś przezwisko lub nudna prowokacja... tylko przy fabule sama budująca się wypowiedź Izayi, która nie mogłaby być użyta w żadnej innej sytuacji, tylko właśnie w twojej... i to uczyniło właśnie to opowiadanie , tego Izaye.... takim oryginalnym... "twoim", że tak się wyrażę. No cóż myślę, że nic więcej do dodania nie mam, oprócz tego, że liczyłam jednak później na jakieś podglądanie Izayi w czasie kąpieli, czy coś takiego... ahahaha xD Zboczona, niedobra Sasha-chan pozdrawia >.<

    OdpowiedzUsuń