Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

środa, 20 listopada 2013

Shizaya- Zakazana Miłość 2

Hejo~! Dziś mam dla was kolejny rozdział Zakazanej miłości... matko nie wierzę że tego tak długo nie dodawałam. Może wam się wydawać że rozdział jakiś taki kompletnie nie pasujący, ale to dlatego ze potem chcę coś zrobić. A no i powinnam coś wyjaśnić więc:
Postanowiłam sobie odpowiedzieć przynajmniej na niektóre komentarze tu, bo tego na dole pewnie większość nie czyta więc.. no sami rozumiecie.Po pierwsze dziękuję  Hankei Otaku za to że zawsze mi zwraca uwagę na błędy, czy to brak drzwi czy to jakiś ort. Dziękuję ci i to bardzo~! (Z kolei Inu-chan przeprasza, wciąż pracuję nad sobą~... >.>)
Dziękuję też Casjel za to że przyuważyła ten karygodny błąd "-skończone~!" jestem ślepa XD przepraszam wszystkich których to zdziwiło i mówię, że to tylko i wyłącznie moje gapiostwo jest odpowiedzialne za takie dziwne wpadki. 
Dalej bardzo się cieszę że nie zanudziły was jeszcze moje one-shot'y pocieszyłyście mnie tym Hiiro., Hankei Otaku i dark_doom
 A teraz najlepsze, na koniec~! To jest informacja do wszystkich którzy mają zamiar czytać to opowiadanko~!
 Alexa strasznie dziękuję, że no powiedziałaś aż tyle i to na temat ^^ Pozwolę sobie wyjaśnić tu kilka kwestii właśnie dzięki twojemu komentarzowi.
Ale po kolei~! DO WSZYSTKICH CZYTAJĄCYCH KIEDYKOLWIEK TO OPOWIADANIE
Akcja opowiadanka toczy się u schyłku wieku XVI (1583)więc tak jak mówiłaś skończyły się czasy "sielanki ninja i samurajów"  To są swego rodzaju bardzo trudne czasy dla wszystkich. Wiecie okresy zmian nawet w takiej Japonii są burzliwe.
Co do samej wyprawy to wkomponowałam sobie ją jako tako w historię kraju kwitnącej wiśni, ale nie martwcie się, nie zamierzam tworzyć innego scenariusza historii.... Nie za bardzo wiem co mogę wam tu powiedzieć, bo to będzie jeszcze później wyjaśnione. No więc zobaczycie~!
Dalej to z czym są największe problemy do zaakceptowania ( dla mnie też) czyli współpraca ninjy i samuraja i te odzywki Izayi.
Zacznę może od tego drugiego - jak pisałam inspiracją była książka, amerykańskiego autora, była to dość luźno opisana japońska etykieta. Tak, prawda była w stosunku do wyższych rangą. Rozumiem że ten charakter Izayi jest zbyt swobodny jednak no wiecie to jednak Izaya musi być specyficzny. ALE Izaya nie jest taki... sam z siebie po prostu... jako że to jest "najlepszy szpieg w Japonii" ma on swoje... specyficzne... układy... nie wiem czy tego nie wykorzystać gdzieś później więc... no rozumiecie, że nie chcę spoilerować... po prostu uznajcie że ma on coś o czym jeszcze nie wiecie co go uprawnia do takiego zachowania. A poza tym izaya bez drwin i sarkazmu to nie Izaya XD
Dalej Shizu-chan i jego współpraca- wyjaśnię to min. tak: Czasy były ciężkie, on nie chciał zostać Ronninem poza tym dochodziły do niego pewne słuchy/pogłoski, że jeśli wprowadzony zostanie szogunat wszyscy cudzoziemcy będą musieli opuścić Japonię a ja wam przypomnę Shizuś to blondyn, Japończycy mają tylko ciemne kolory włosów... rozumiecie jak taki blondwłosy wielkolud się życia wśród niskich ludzików? No wiec też musiał go ktoś w pewien sposób ochraniać a Shiki... no nie oszukujmy się musi mieć wpływy, skoro ma Izayę. Więc no to jest JAKIEŚ wyjaśnienie, ale ja wiem, że to nie jest to co powinno być w Japonii tego okresu- zdaję sobie z tego sprawę. Po prostu to opowiadanie ma być dla mnie jak taki... odstresowywacz jak nie mogę nic innego ruszyć, bo czuję, że zepsuję całkowicie wszystko...
Mam nadzieję ze jednak co nieco wam rozjaśniłam~! A teraz kończę bo mojego paplania jest więcej niż kiedykolwiek~!
A tak miałam jeszcze wyjaśnić, że to jest MOJE opowiadanie, a NIE NASZE. Ktoś w komentarzu napisał jakby do 2 osób więc... chciałam sprostować ^^ ( Inu-chan kazała... powiedziała, że nie przyłoży do tego łapy...)
Am no i przepraszam za obsuwę ale nie mam jakoś na nic czasu... chyba się jeszcze nie wkręciłam w szkolny rytm
 ---------------

-A teraz... Shizu-chan, jesteś gotów do drogi~?
-Ta... - westchnąłem, wstając z poduszki. Ukłoniłem się Shiki'emu i ruszyłem w stronę wyjścia, nawet nie oglądając się na Izayę. I tak byłem pewien, że gdzieś tam idzie albo skacze po ścianach... wyczuwałem jego obecność na kilometr.
O dziwo panował względny spokój, wyszedłem z domu na werandę, założyłem sandały i nic. Oczywiście po drodze musiałem odkłonić się chyba z 10 służącym którzy stanęli mi na drodze. Kleszcza nadal nie było widać... nie mogłam nawet sprawdzić czy jest w pałacu czy może gdzieś poza. Gdyby to był normalny człowiek zostawiłby jak każdy inny buty na werandzie, ale nie to przecież ninja. Ninja- z nimi zawsze są jakieś problemy. Choć muszę przyznać, że ten jest kompletnie inny niż taki typowy skrytobójca. Choć INNY wcale NIE znaczy LEPSZY. Byłem pewien, że ninja to taki milczący, zamaskowany człowiek, który zabija z zimną krwią, a tu proszę, rozgadany brunet, który nigdy nie zasłania twarzy (a powinien, może by tyle nie gadał) i ośmiesza każdego. Aż dziw, że mu się za to jeszcze nie dostało, do tej pory nie rozumiem dlaczego. Ale fakt faktem, jest inny, przynajmniej jak na razie. A kolejny fakt dotyczący jego osoby jest taki, że już mi się zgubił.
No pięknie, dopiero co dostałem zlecenie, a zgubiłem i partnera, (to słowo nadal przechodzi mi z trudem przez gardło) to jeszcze miecz, który miałem dostarczyć. Ukradkiem obejrzałem się za siebie. Nic. Potem na boki udając, że oglądam piękny i zadbany ogród. Nawet schyliłem z szacunkiem głowę przechodzącemu obok ogrodnikowi. Byłem pewien, że on gdzieś tu jest i tylko bawi się ze mną, żebym wyszedł na głupka. Prychnąłem z irytacją, stwierdzając, że taka zabawa nie jest ani trochę zabawna i że zniszczę mu ją po prostu idąc bez niego. W końcu pierwsza cześć zlecenia polega na zdobyciu jakiejś tam broni, to chyba nic trudnego, prawda? No to kierunek Nagasaki. Samotnie.
Ta cisza, ten spokój, piękno przyrody, dopiero zaczynające się lato, jak cudownie...
- Ne Shizu-chan~! - No nie, a już myślałem, że to będzie całkiem znośny rok, bez niego. - Chyba nie myślałeś, że cię tak okrutnie zostawię~? - A właśnie, że na to liczyłem... - Cóż byłby ze mnie za potwór, najpierw rozbudzać twe żarliwe emocje względem mojej wspaniałej osoby, a później zniknąć bez słowa~! - żartował. Tak, żartował, na drodze, gdzie każdy mógł usłyszeć. Jak ja go zaraz...
Zeskoczył z drzewa stając przede mną.
- Potwór  równa się ninja. - warknąłem, chcąc go ominąć.
- A kto skomplementuje mój strój~? - zapytał jakby urażony.
- O, zmieniłeś ubranie... - powiedziałem bez przekonania. - Może być? - rzuciłem od niechcenia.
- Nie-e~! Chcę usłyszeć coś więcej~! - zaśmiał się, czym, na nieszczęście, zwrócił uwagę jakichś wieśniaków. Ale czy on tym się przejmował? Nie, oczywiście, że nie... Ugh, jak on mnie denerwuje, najchętniej to bym go uderzył tak mocno z pięści, przynajmniej 2 albo 3 razy... O tak, od razu byłoby ciszej... Ale teraz nie mogę w końcu ci ludzie... dalej się gapią.
- Ładnie wglądasz. - powiedziałem przez zęby, zaciskając ręce w pięści.
-Dzięki~! - rozpromienił się i podbiegł do mnie. W ostatniej chwili zabrałem rękę... Czy on chciał ze mną iść pod rączkę?
- Jak tylko będziemy sami...
- U, czyżby Shizu-chan miał jakieś zboczone plany związane ze mną~? - szepnął mi konspiracyjnie do ucha. Poczerwieniałem na twarzy... Czy on sugerował że ja, że JA coś takiego z NIM???
- Tyyy!!! - wysyczałem, odruchowo zaciskając rękę... Tak, na jego przegubie, nie potrzebnie łapy pchał, to teraz ma za swoje.
- Ał, Shizu-chan nie tak mocno, moje ciałko jest delikatne~! Skoro mamy spędzić ze sobą tak duuużo czasu musisz wiedzieć, żeby obchodzić się ze mną trochę delikatniej~! Ale nie zrozum mnie źle, lubię ostre numerki, ale chcę móc po tym chodzić~! Dobra~?
- Jesteś ninja, powinieneś być wysportowany. - warknąłem, puszczając mimo uszu resztę tej dwuznacznej wypowiedzi. Pewnie to i tak miał być tylko żart który mnie zdenerwuje, nie dam mu tej satysfakcji. Przecież na pewno nie myślał poważnie.
- O, czyli Shizu-chan jednak lubi ostro~! W dodatku nie ma nic przeciwko mnie jako partnerze~! Czyli, że jednak ci się spodobałem, nie Shizu-chan~?
- Nie, to znaczy, że....
- I tak się we mnie zakochasz Shizu-chan, to tylko kwestia czasu~! - mruknął wesoło, nic sobie nie robiąc z mojej frustracji.
Olałem go i ruszyłem dalej, w końcu takiego świra nie da się przegadać. Odruchowo spojrzałem jeszcze na stojących obok ludzi. Kobieta i mężczyzna, farmerzy, pewnie  pracują na polu daimyo. Teraz stali nieruchomo z boku, robiąc nam przejście. Kobieta szeptała coś do męża, pewnie zdziwiło ją zachowanie tej wszy. On tylko ze zrezygnowaniem pokiwał głową i prawdopodobnie kazał jej nie wnikać w to co słyszała chwilę temu. Westchnął i ruszył dalej w swoją stronę. No, jeden plus bycia samurajem, żaden wieśniak cię otwarcie nie skrytykuje. Izaya wyprzedził mnie i poskakał sobie do przodu. Wytrzeszczyłem oczy wgapiając się w niego. On sobie... skakał... jak dziecko. Nie wierzyłem... Nie, nie chciałem uwierzyć. Co to za człowiek? No bo ja się pytam KTO? Kto normalny tak się zachowuje?!
Ale spójrzmy pozytywnie, mam chwilę spokoju.... Tak, cisza i spokój, nie denerwuj się...
- Shizu-chan~! - Cóż, krótka to była chwila...
- Czego chcesz, kleszczu?- warknąłem.
- Ale nie musisz być tak niemiły~! - Udał, że się zasmucił.
- Nie jestem. - Zacisnąłem zęby. Tylko niczym nie rzucać, tylko niczym nie rzucać.
- Właśnie, że jesteś~! Co to za warczenie?
- Powiedz o co chodzi i mi więcej nie przeszkadzaj.
- A rozumiem. - odpowiedział z powagą. - Shizu-chan zbiera swoje chakry~! - Wiedziałem, wiedziałem, on  po prostu nie może być poważny, musiał wystrzelić z czymś tak głupim.
- Izaya... - westchnąłem.
- No już, już spokojnie~! - Poczekał, aż podejdę do niego i zaczął iść przodem do mnie, tyłem do drogi.
- Zaraz się przewrócisz. - Uśmiechnąłem się, wyobrażając sobie, jak ten głupek się przewraca.
- O, Shizu-chan jednak umie się uśmiechnąć~! Jestem pełen podziwu~!
- Po prostu powiedz, o co chodzi.
- Daj rękę~! - Wystawił swoją, więc podałem mu moją. On chwycił mnie za dłoń, przesunął się obok i zaczął iść obok mnie. Tak, właśnie zrozumiałem, o co chodziło... Szliśmy za rączkę, tak jak on to sobie wymyślił wcześniej. - No co? Obiecałeś~! Powiedziałeś "jak będziemy sami", teraz tak właśnie jest~!- Uśmiechnął się perfidnie.
- I ja mam z tobą wytrzymać cały rok? - westchnąłem z rezygnacją. Ja chyba nie wytrzymam, spędziliśmy razem... na pewno mniej niż pół godziny, a on już spoufala się gorzej niż żona... Nie żebym ją miał, ale wiem, jak to wygląda.
- Calusieńki~! Czyż to nie wspaniałe, Shizu-chan~? - Uśmiechał się radośnie. Czy on nie rozumiał ile problemów mi sprawia?! Czemu nie mógł się zachowywać normalnie... Normalnie jak na ninja. Skakać po drzewach czy innych kamieniach, być wręcz niewidoczny, przecież... Przecież pewnie był tego uczony od dawna, może nawet od dziecka, więc czemu?
- Izaya... - westchnąłem, nadal nie będąc pewnym, czy chcę znać odpowiedź. - W sumie to dlaczego nie zachowujesz się jak typowy ninja?
- A jak zachowuje się typowy ninja~? Wiesz, Shizu-chan~? No właśnie, nie masz pojęcia o tym, a ja mam, więc nie wyrabaj sobie opinii o mojej... profesji tylko gdy pracujemy~!
- Ale to chyba oczywiste, że ninja to zimni zabójcy bez serca, którzy dla pieniędzy są gotów zgładzić każdego. - westchnąłem. Poczułem jak uścisk na mojej dłoni się poluźnił, a gdy skończyłem mówić, zniknął zupełnie. Dalej idąc zauważyłem, że bruneta nie ma już obok. Odruchowo obejrzałem się za siebie. Stał na środku drogi wpatrując się pustym spojrzeniem w przestrzeń przed nami. Spojrzałem w kierunku, na który patrzył. Nic tam nie było, tylko jakieś pola czy pagórki. Zastanawiałem się o co też może chodzić, gdy usłyszałem zimny głos bruneta... Zaraz, chwilkę, zimny? Czemu nie jest już szczęśliwy, zawsze (czyli od jakichś 50 min, od kiedy go znam) tylko głupio się szczerzył, co mu się tak nagle stało?
- Nigdy więcej tak nie mów.- warknął i spojrzał na mnie tym samym wzrokiem. Był... dziwny, pusty, wyniosły i lodowaty, a mimo to gdy patrzył na mnie w ten sposób był on przesiąknięty jakąś złością, może nawet nienawiścią. Nie wiem, jak to dokładnie określić. Po plecach przeszły mi zimne dreszcze, a ręka odruchowo chwyciła katanę. Miałem uczucie jakby zaraz miał się na mnie rzucić i wydrapać oczy. Jednak on tyko głośno odetchnął i podszedł powoli do mnie.
- Shizu-chan, wiem, że mi nie ufasz ale... Musimy szybko skoczyć w krzaki~! - zachichotał wesoło i popchnął mnie w stronę zarośli. Zdezorientowany jego zmiennym nastrojem dałem się zaskoczyć i pociągnąć kilka kroków w głąb lasu, nim odzyskałem trzeźwość myślenia. Zatrzymałem się gwałtownie patrząc na mojego towarzysza.
- Co ci się tak nagle stało i czemu zaciągnąłeś mnie w krzaki...? Jak musisz za potrzebą, to beze mnie. - warknąłem, chcąc odejść, jednak złapał mnie za przegub.
- Czekaj... Daj mi chwilę i się nie ruszaj. - westchnął, a widząc moje spojrzenie dodał: - Potraktuj to jako mała przerwę. Siądź sobie pod drzewem, odpocznij, a ja coś sprawdzę~! Zaraz wracam, kochanie~! - zachichotał i znów wyszczerzył się po swojemu.
- Niby jak chcesz wykonać rekonesans w czymś takim? - Pokazałem na jego strój. - Choćbyś i włożył najlepiej wtapiającą cię w tło maskę i tak wypatrzą cię bez trudu, idioto. - Niezwykłe, zacząłem się o niego martwić... W sumie, to on trzyma ten cały miecz przez który muszę z nim tu siedzieć... Tak, martwię się tylko o ten stary kawałek żelastwa, to wcale nie dla tego, że szybko przywiązuję się do ludzi, wcale.
- No ej, ej nie nie doceniaj mnie~! Przebrałbym się, ale... Shizu-chan, wiesz, że nie powinno się oglądać ciała ukochanej osoby aż do czasu, kiedy masz się z nią zamiar...
- Nie kończ, nie chce nawet tego wiedzieć! - zaprotestowałem natychmiast, gdy doszło do mnie, do czego zmierza ta rozmowa.
- Ne, czyli taki wspaniały Shizu-chan jest jeszcze prawiczkiem~! Z takim ciałem... No cóż, szkoda~! - uśmiechnął się, przyglądając mi się w ten ohydny sposób.
- A skąd ty niby wiesz jak wyglądam, co? - warknąłem. Pozwalał sobie na zbyt dużo. - Przecież mnie nie widziałeś nago.
- Już niedługo~! - zakomunikował wesoło. - Poza tym... Nie wiesz Shizu-chan, że jedną z umiejętności ninja jest widzenie przez materiał~? - Oblizał się prowokująco.
- Blefujesz. - warknąłem, odruchowo stając się zakryć rękoma pewien bardzo intyny narząd...
- No a jak, inaczej wiedzielibyśmy gdzie przeciwnik trzyma broń i cenne przedmioty~? Wiesz Shizu-chan, to bardzo przydatna umiejętność~! - Z odpowiedzi tylko bardziej zakryłem tę cześć ciała, prawdopodobnie też się zarumieniłem. - Hahaha Shizu-chan, słodko wyglądasz gdy się rumienisz~! - żartował sobie, śmiejąc się wniebogłosy. Ja go zaraz...! - Uwierzyłeś w te brednie, nie do wiary~! - śmiał się dalej.
- IIIZZZZAAAAYYYAAA!!! - wrzasnąłem, chwytając pierwsze co było pod ręką. Kłoda... No cóż, też dobra broń.
- O świetnie, Shizu-chan znalazł sobie siedzonko~! I wołasz mnie, bo to taka nasza prowizoryczna romantyczna ławeczka dla dwojga~! - zachichotał i... jeszcze bardziej zbił mnie z tropu. Co za dziwny człowiek, nie boi się takiej siły? - To ty sobie wygodnie usiądź, niedługo wracam~! - powiedział wesoło i... zniknął, tak po prostu. Bez chmury dymu, jak to w opowieściach, bez żadnych wybuchających kulek rzucanych pod nogi, po prostu w jednej chwili tu stał, w drugiej już go nie ma. Z rezygnacją odłożyłem kłodę, no bo po co miałem ją trzymać jak baka nad głową, co by sobie ludzie pomyśleli? Z braku zajęcia usiadłem na owej kłodzie... Okazała się bardzo wygodna. Podparłem głowę na ręce i zacząłem rozmyślać. Po jakichś 10 minutach samotności doszedłem do wniosku, że Izaya nie da mi spokoju i będzie się przez jakiś czas napawał tym, że zrobiłem dokładnie to co powiedział, więc zszedłem z mojej "ławeczki" i usiadłem pod pobliskim drzewem.
Ach.... Tu było nawet milej, słońce przyjemnie ogrzewało całego mnie. Było z boku i nie świeciło mi bezpośrednio w oczy, trawa była mięciutka, gdzieś w śród drzew śpiewały ptaki, słychać też było dźwięk ważek i komarów. Mimo tego ostatniego nic nie bzyczało mi nad głową. Ogarnęło mnie takie cudowne rozleniwienie. Taki spokój, cisza, i tak to ja rozumiem się wyciszać. A nie w jakiejś niewygodnej pozycji siedzącej, mrucząc durne "ommm~" i rozważając jakieś bezsensowne koany czy inne haiku. Prawdopodobnie zasnąłem, bo nie pamiętam, co się później stało.
Ocknąłem się nieco zesztywniały. Ziewnąłem. Słońce nadal było wysoko, więc nie mogłem spać zbyt długo. Jednak na moich kolanach leżał niezidentyfikowany ciężar, a w uszach grał mi cichy, jakby świszczący dźwięk. Z rozleniwieniem otworzyłem zaspane oczy i spojrzałem w dół. Na moich kolanach drzemał nie kto inny, jak sam Izaya, i do tego pochrapywał sobie od czasu do czasu. Spojrzałem na niego zdziwiony. Już pal licho te wszystkie zakazy, ale co on tu robi? Widać był zmęczony, spać tak zupełnie bezbronny, wystawiony na cios... W tej chwili jego jedyną obrona jest ta... poniekąd słodka minka. Wyjąłem, delikatnie by go nie obudzić, z pochwy wakizashi* i skierowałem do w stronę bruneta. Nadstawiłem go nad jego szyją - nic, dalej spał - podsunąłem troszeczkę bliżej - mruknął coś niewyraźnie, ale nawet się nie poruszył - odczekałem więc chwilkę i zamierzyłem się mieczem. Chciałem wyhamować w ostatnim momencie i jednak go nie zranić, tylko... sprawdzić. Jednak zanim zdążyłem coś zrobić, prawie bezwładna ręka bruneta zatrzymała mój miecz, chwytając go delikatnie dwoma palcami. Ominął ostrza, skupił się na metalu.
- Shizu-chan~! - wymruczał zaspany brunet. - Daj mi spokój, jestem zmęczony, prześpijmy się jeszcze z godzinkę~!
- A czy ninja nie powinni raczej nie sypiać?
- Nie. - westchnął. - Spać wszyscy muszą, a ponieważ pracowałem w nocy, należy mi się odpoczynek. - westchnął, wtulając się w moje uda. Potraktował mnie jak poduszkę!!! No ja mu dam...
- Izaya, obudź się. - powiedziałem z przekąsem. - Co żeś sprawdzał, kleszczu? - zadałem pytanie.
- A co, tęskniłeś~? - mruknął. Jednak widać nie miał w tym momencie ochoty na żarty. - Słyszałem od farmerów, że do Shiki'ego miał dziś przybyć ważny gość, więc poszedłem to sprawdzić. Oczywiście to nie mogłeś być ty i jak się okazało do daimyo przybył posłaniec. Niby nikt ważny, ale ciekawie było posłuchać. - westchnął. - A teraz spaaać~! - Uśmiechnął się, wtulając we mnie.
Dałem już spokój i więcej się nie kłóciłem. W sumie też miałem ochotę na dłuższą drzemkę. Wczoraj nie spałem zbyt długo, by dotrzeć punktualnie... Tylko nie wiem do czego ja się tak spieszyłem, do roku męczarni i bujania się po kraju z jakimś ninja? Wczoraj nie wierzyłbym, że to możliwe, ale cóż... muszę. Nie mam zamiaru opuszczać Japonii, mimo mojej odmienności. Potrzebuję do tego wsparcia, a Shiki-sama okazał się idealny. - Westchnąłem, przestając o tym myśleć i oparłem się wygodnie o drzewo. Zasnąłem szybko, wsłuchując się w miarowy już oddech bruneta.

* wakizashi- krótki miecz japoński, zaraz z kataną tworzące dashiou (w sumie to dashio z taką poziomą kreseczką nad o), czyli komplet. W Japonii tego okresu używany był głównie podczas seppuku (to nim samuraj rozcinał sobie brzuch), jednak istnieją odmiany walki w których był używany.

-----------------
No coś mało japońskości w tym rozdziale, nie? Wam też się wydaje taki jakiś... krótki? No ale to jest najdłuższy jaki napisałam w tym opowiadaniu O.O Tak pokazuje Word.

6 komentarzy:

  1. Suuuuuppppppeeeeerrrrr XDXDXDXD
    bardzo mi się podoba pisz dalej <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne! Yay~! Tak sie ciesze, ze dodalas nowy rozdzial... Kocham tego Izaye :* a Shizuo taki niedostepny i przestrzegajacy tych rygorystycznych zasad byl slodki. I ten moment z 'widzeniem przez ubranie' Shizu-chan taki niewinny i uroczy :3
    Uwielbiam to opowiadanie mimo iz nie przypomina tamtych czasow (dla mnie to nawet lepiej xD)
    Czekam niecierpliwie na next *q*
    ~Psychedelic smiles

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie ^^ I od razu czegoś się człowiek dowiaduje ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. WORD KŁAMIE.
    Czy tylko mnie w tym rozdziale Izaya przypomina Yuno Gasai? XD
    Pokochasz mnie, wyjdziesz za mnie, nasze dzieci będą mieć niebieskie oczy...
    Ty i tak nie masz nic do gadania, tylko pamiętaj, obrączka... *yandere mode on*
    No ładnie i wyszłam na zrzędliwą małpę, która czepia się o ortografię... Ale i tak mi miło :3 Fajny rozdzialik, czekam na kolejny, jak zwykle, a Inu ma się pośpieszyć z wywolywaniem duchów!!!!
    Hankei

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdzialik^^
    Uwielbiam to opko ;9
    Czekam niecierpliwie a wszystko co zamieszczacie na tym blogu. Cuda ^~^ <3 *w*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku wiem, że było to pisane jakieś cztery lata temu, no ale... Kocham to*^* I chciałabym więcej...°^° Onegaii~

    OdpowiedzUsuń