Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

sobota, 16 listopada 2013

Shizaya: Dziś będzie inaczej

Hejo~! Kiasarin powraca, nie wiem co prawda na jak długo ale jestem, i tak to jest one-shot na tzw. rozpisanie się... możecie to potraktować jako prezent na 15 obserwatorów~!
Wyjaśnienie czemu mnie nie było: więc tak- brak weny, a jak ta już wróciła to w szkole miałam po 3 sprawdziany/kartkówki dziennie i po prostu strasznie mało czasu na cokolwiek. Tak to jest jak się chodzi do (ponoć!) najlepszego liceum w mieście -.-""
Co by tu jeszcze.... może ucieszy was wiadomość, że mam pół rozdziału God's Game i pół Zakazanej miłości... i pół kolejnego one-shota ( też na rozpisanie) i zaczęłam opowiadanie od czytelników, na razie tylko kilka punktów ale jest... a właśnie co do tego opowiadanka MA KTOŚ POMYSŁ NA NAZWĘ??? nie no ja poważnie pytam -.-"" chciałam to nazwać "Moda na Shizayę" ale jak ktoś ma lepszy pomysł to niech napisze w komentarzu, bo na serio nie wiem jak to nazwać XD

a co do tego... czegoś poniżej to jest to Shizaya w czasach gdy Shizuo i Izaya byli młodzi i głupi... (czytaj jak chodzili do liceum) zapraszam~!  

- No i jest pięknie~! Hahaha jestem ciekaw jakie miny porobią jutro "fanki" mojego potworka~! Już się nie mogę doczekać, pewnie będą się zapierać, pewnie będą piszczeć, że to nie tak... Ciekawe co takiego powie brat Shizusia~! No bo z kim się paruje najczęściej yaoi~! Z największym wrogiem, albo z bratem, o wrogu nie pomyślą więc zostaje brat~! Co z tego, że pierwsza opcja ma o niebo więcej sensu~!
-IIIZZZZAAAAYYYYAAAA!!!!! - Coś huknęło, łupnęło, drzwi zostały wyrwane z zawiasów a za nimi pojawił się wkurzony blondyn, cały czerwony na twarzy, bynajmniej nie tylko ze złości. - Co ty wyrabiasz pchło!!! Co ci do łba strzeliło!!! - zaczął się awanturować ciskając drzwiami w drabinę na której siedział brunet. Ten szybko wstał i uskoczył przed nadlatującym pociskiem. Niestety wiaderko z klejem nie miało tego szczęścia i wylądowało razem z drabiną, plakatami i drzwiami na sąsiedniej ścianie.
- No proszę proszę, nie sadziłem, że w moim potworku drzemie dusza artysty~! - śmiał się, oglądając powstały bałagan. - Poszedłeś w ekspresję, co~? No nie powiem, nie powiem, sprawdzasz się tutaj, takie gwałtowne i nieprzemyślane wylewanie emocji, coś niezwykłego, spróbuj to kiedyś powtórzyć w farbkami Shizu-chan~! - Uśmiechnął się, podchodząc z gracją do blondyna i smarując szybko klejem czubek jego nosa. - Ale wiesz co, nie powinieneś robić tyle hałasu, w końcu jesteśmy tu "nielegalnie"~! - zaśmiał się wesoło robiąc piruet. Chwytając za jeden z zachowanych plakatów przykleił go do nosa blondyna nim jeszcze klej wysechł. A sam papier (rozerwany chwilę później przez wściekłego Shizuo) pokazywał bardzo wymownie, bo na różowym tle z całą masą wykrzykników i jeszcze wielką tęczą za podobizną blondyna, że Shizuo Heiwajma ma słabość do chłopców, delikatnie mówiąc.
- Przestań pieprzyć o sztuce i się tłumacz. - warknął. Jednak zachowywał się już trochę ciszej, bądź co bądź był piątek, piętnasta, a on siedział w "kozie" z tą pchłą. Sam, sam jeden z tym pasożytem, nikogo już nie było w szkole. Lekcje odwołane z powodu... tak banalnego jak brak sedesów i zalane łazienki. No, ale to przecież nie była jego wina, że Izaya postanowił go denerwować akurat wtedy, gdy poszedł za potrzebą, prawda? Nie, oczywiście, że nie, to wina tylko i wyłącznie tego pasożyta. A nauczyciel jeszcze zamiast ich pilnować, po niewielkich namowach Izayi udał się gdzie? Do pokoju nauczycielskiego, poczytać sobie pisemko, popić kawusi i jeszcze na dodatek nałożyć na uszy te je*ane słuchawki wygłuszające, przez co zupełnie odpłynął. A Izaya jakże produktywnie wykorzystał ten czas? A no tak to, że obkleił całą szkołę w różowe plakaty obnażające dość niewygodną dla blondyna prawdę. Bo zaprzeczać przecież nie było sensu, sam Izaya wskazałby kilkanaście dowodów, jak choćby to, że ma połączenia od blondyna z 1 nad ranem. Ale nawet nie musiałby się silić na wyjmowanie telefonu, wystarczy przecież, że odsłoni delikatnie mundurek, zdejmie koszulkę, czy spodnie. Shizuo doskonale zadawał sobie sprawę z tego, że zostawił na ciele Izayi mnóstwo śladów po ich "zabawach". Tak, robił to z tą pchłą, nie ważne jak bardzo on go denerwował i tak prędzej czy później lądowali w łóżku. Nie, nie z miłości, a przynajmniej nie z miłości Izayi, po prostu dla jednego to zabawa, dla drugiego wyładowanie na sobie nawzajem całego stresu. Choć może nie do końca z samej frustracji.
- Co się stało Shizuś, przecież mogłeś być pewien, że to kiedyś wyciągnę~! - zachichotał, podchodząc jeszcze trochę bliżej. - Czy to jakiś problem, sam mnie dopuściłeś do tej wiedzy~!
- Byłem pijany, nie wiedziałem...
- Nie tłumacz się~! - przerwał mu bezceremonialnie. - Pytasz dlaczego? Jutro cała szkoła to zobaczy. Ich emocje, załamanie dziewczyn, to wszystko, wszystko~! Ach, nie mogę się doczekać~!
- Ty mały... Ty podły... - warczał na niego, przestając się kontrolować. Nie dokończył, huknął z całej siły w ścianę. Na Izayę posypał się tynk, ale teraz to nie było ważne. Spojrzał jeszcze raz w jego oczy i odwrócił się, chcąc odejść. Nie był w stanie zrobić mu krzywdy. Od pewnego czasu coś było inaczej, nie potrafił już tak bezwzględnie nienawidzić pchły i choć bardzo tego nie chciał, chyba w końcu musiał to przyznać, polubił go bardziej niż powinien, o wiele bardziej.
     Izaya widząc oczy blondyna przestraszył się. Nigdy nie widział u niego czegoś takiego, zawsze była w nich dzikość, wściekłość, usta Shizuo wykrzywione w sadystycznym, ale i w jakiś sposób zadziornym uśmiechu. Dla niego to była zabawa, dla blondyna też. Ale dziś chyba przesadził. Oczy Shizuo były jakby puste, pełne wściekłości i żądzy mordu. To już nie były te same oczy które tak uwielbiał, nie było tej szczęśliwszej nutki, nie było w nich Shizuo, została sama bestia. Brunet przełknął ślinę.
- Czekaj... - szepnął cicho Izaya, chwytając go za rękaw mundurka. Głowę miał spuszczoną, ale mimo wszystko dalej mówił, po prostu nie chciał patrzeć. - Przyszedłem dziś do ciebie, żeby zaproponować ci wspólną noc, bo byłeś ostatnio spięty, więc pomyślałem, że może chcesz... Ale teraz chyba wkurzyłem cię bardziej, więc... - słychać było jak zagryza wargę - teraz na pewno jej potrzebujesz, nie~? - Podniósł głowę i uśmiechnął się z zamkniętymi oczyma. Wcześniej tak nie robił, wcześniej potrafił kłamać w żywe oczy i grać wręcz perfekcyjnie, ale teraz czuł, że inaczej by nie potrafił.
- W moim domu jest mama i brat. - odpowiedział odruchowo. Jakby zapominając o całej wściekłości, zbyt zaabsorbowała go dziwna sztuczność i wstrzymywanie przez bruneta emocji. Zwykle było to płynne, niemal naturalne, a teraz jakby... wymuszone.
- Nie szkodzi, zadzwoń, że zostajesz u kolegi. - mruknął, patrząc w bok. Puścił mundurek blondyna i sięgnął do kieszeni po komórkę. - Masz i chodź. - mruknął, idąc przodem. Włożył ręce do kieszeni. Musiał to przemyśleć, ale jeśli nie zatrzymałby teraz Shizuo pewnie wywiązałyby się z tego kolejne problemy. Wiedział to, po prostu był pewien, że gdyby wreszcie odważył się powiedzieć to głupie "lubię cię" byłoby już za późno. A tak... Ma jeszcze kilka godzin. Chciał mu to powiedzieć od dawna, wyznaczył sobie do tego dzisiejszy dzień, wszystko dokładnie zaplanował i jak zawsze Shizuo postąpił inaczej niż powinien, inaczej niż ktokolwiek.
- Czekaj Izaya, gdzie ty mnie ciągniesz? - spytał blondyn, zrównując się z nim krokiem.
- Do domu.
- Czyli, że gdzie... Do twojego? - spytał, nie dowierzając. Izaya zaprosił go do siebie, to będzie chyba pierwszy raz.
     W odpowiedzi Izaya tylko kiwnął głową i skręcił w stronę droższych dzielnic.
- No wiesz, chyba, że wolisz do hotelu~! - spróbował trochę rozluźnić atmosferę.
- N-nie... Mieszkasz sam?
- No, a co, wyglądam jakbym sobie nie radził~?
- Nie, tylko...
- Tylko co? Shizu-chan nie może uwierzyć, że ktoś taki jak ja jest już na swoim, a taka wielka i wspaniała bestyjka cały czas mieszka z mamusią~? - żartował, wiedział, że to raczej niezbyt miło, ale... to po prostu rozluźniało atmosferę. W grobowej ciszy było okropnie, a Izaya po raz pierwszy bał się wniosków do których mógłby dojść, gdyby został z myślami sam na sam. Wszedł do jednego z ładniejszych budynków, następnie skierował się do windy i wcisnął odpowiedni przycisk.
- No coś taki zdenerwowany~? - zapytał, dotykając jego ramienia. - Przecież nie przedstawiam cię rodzicom i nie oznajmiam, że wychodzę za ciebie, tylko idziemy do łóżka, rany. - fuknął, po czym rozszerzył oczy ze zdziwienia gdy zobaczył, że jego bestyjka się zarumieniła. - No co ty, wyobraziłeś to sobie~? - zachichotał i uderzył go lekko łokciem w przedramię.
- Czyli, że nie... - Shizuo podczas tego szybkiego marszu zdążył się trochę uspokoić, ochłonąć. Delikatny jesienny wiatr jakby wywiał z niego cała agresję, a przynajmniej jej część. Resztę wyciągnie z niego Izaya, który teraz mu tak bezczelnie przerwał!!!
- Jasne, nie ma szans żebym cię im przedstawił~! Matka mnie nienawidzi więc mieszka w innym mieście, a ojca do końca życia nie wypuszczą~! Mogę robić, co chcę~! - Śmiał się wesoło rozkładając szeroko ręce i robiąc coś w stylu piruetu. - Daj spokój, nie bądź takim smutasem i nie przejmuj się tak wszystkim~! - Winda zatrzymała się na odpowiednim pietrze, jednak gdy tylko wysiedli przed drzwiami mieszkania Izayi powitało ich 2 "goryli" i ubrany w garnitur facet.
- Raaaany~! - westchnął teatralnie Orihara. - Czego wy tu chcecie? Przecież sprzedałem wam wszystkie informacje o które prosiliście. Poza tym mnie się nie nachodzi bez uprzedzenia. - burknął, przechodząc między nimi i otwierając drzwi. - Sorry Shizuś, załatwię o szybko i przyjdzie kolej na ciebie~! - zapewnił go, również wpuszczając do środka.
- Co, kolejny klient? - Facet w garniturze zlustrował Shizuo pewnym spojrzeniem i prychnął. - Bez obstawy lepiej z nim nie robić interesów, to szuja jakich mało.
- I kto to mówi~! - zachichotał brunet. - Poza tym Shizu-chan nie jest tu po informacje... Powiedzmy, że świadczę dla niego usługi innego rodzaju~! - Oblizał się prowokacyjnie i przeszedł do salonu. - Więc~! Co się stało, że zaszczycasz mnie swoją obecnością, bez uprzedniego powiadomienia~?
- Dzwoniłem, ale odrzuciłeś połączenie. - Izaya cicho syknął przypominając sobie, że nie sprawdził czyje połączenie odrzucił, gdy przyklejał plakaty. - Nie mamy w zwyczaju, by ktoś nam odmawiał, więc uznaliśmy to za "omsknięcie się" palca. Dlatego też przyszliśmy. - powiedział spokojnie, rozsiadając się na fotelu.
- Jestem zwykłym licealistą, też mam lekcje, a praca dorywcza to inna sprawa. - odparł. - Gdybyście chcieli mnie "zdjąć" raczej dużo osób zajęłoby się tą sprawą. "Mafia wychodzi z podziemi, zabijają bezbronnego licealistę!" Już widzę te nagłówki~! - zaczął sobie żartować, wymachując rękoma. - Ale wracając do tematu, bo trochę mi się spieszy. - Tu spojrzał na opartego o ścianę blondyna. - Więc~?
- No to szybciej pójdzie. - Przybysz uśmiechnął się, złożył ręce jak do modlitwy i oparł je na skrzyżowanych kolanach. - Chcę informacji o tym nowym gangu.
- "Tym. Nowym. Gangu." Można konkretniej? Przypomnę ci, że to Tokio, tu co sekundę dochodzi do jakichś przemytów, kradzieży, werbowania członków, bójek, łączenia się gangów itp., więc mów troszkę dokładniej, który gang zasłużył na miano "tego" w twoich oczach~!
- O tych, którzy noszą niebieskie części garderoby. - warknął, zirytowany.
- A, o nich~! Dobrze, więc co chcesz wiedzieć, na kiedy i czy żądasz wyłączności, i teraz najważniejsze~! Ile jesteś gotów zapłacić~!
- Byłbym głupi, gdybym nie chciał wyłączności na te dane. - westchnął. - Wszystko, całą psychologię gangu, motywy, członków, liderów wszystko co się da.
- Hmm... Jeśli przyszedłbyś za 4 dni to...
- Nie Orihara, chyba się nie rozumiemy, ja chcę tych informacji TERAZ! - warknął, zły.
- To czemu nie mówisz tak od razu~? - zapytał, uśmiechnięty. - Wiesz, będzie cię to kosztować o wiele więcej~!
- I danych będziesz miał mniej, bo nie węszyłeś, tak wiem, ale to nieistotne, mów. - warknął.
- Ale jesteś zdesperowany~! Niech zgadnę... Poczekaj... Już wiem~! - Pstryknął palcami. - Podwędzili wam jakąś grubszą sprawę, a szefostwo wiesza psy na tobie i żąda natychmiastowych odpowiedzi~!
     Uśmiechnął się wesoło.  Był w swoim żywiole. Ludzie, manipulacje i ciemne interesy to był jego świat. - Spojrzał w kierunku dalej czekającego blondyna. - Choć... Nie cały.
- Wiedziałeś? - warknął, zirytowany. - To czemu nic nie powiedziałeś???
- Bo nie pytałeś~! Ale do rzeczy, jeśli chcesz tych danych - pokazał mu plik kartek zatytułowanych "niebiescy" - musisz mi słono zapłacić~!
- Ile?
- 80 000 jenów~!
- Nie ma mowy, za dużo, 50 000 co najwyżej.
- No cóż, jak wolisz, zawsze mogę sprzedać te informacje Tanace, on mi pewnie da z 85 000.
- O nie, nie ma mowy. - warknął mafiozo. - Stoi, 80 000 jenów.
- O nie, nie. - zacmokał Izaya. - Cena poszła w górę~!
- Więc ile?
-  90 000~!
- Zwariowałeś!
- Tyle, albo wypad.
- Nie, czekaj, ale masz komplet?
- Jasne, inaczej bym nie proponował~! - fuknął, urażony.
- Więc dobra, dobijemy targu.
- O, czyli jesteś skłonny zapłacić te 100 000~!
- Powiedziałem 90 tyś...ęcy... Co ty!!! - wrzasnął, widząc jak Izaya ustawia kartki nad niszczarką. - Co ty wyprawiasz!!!
- 100 000 albo pożegnasz się z informacjami i karierą. Tak, wiem, że zależy od tego, co zdobędziesz~! - westchnął, uśmiechając się. - Ostrzegam, 100 000 albo jedyna kopia skończy w niszczarce~!
- Nie żal ci pracy jaką w to włożyłeś? - zapytał błagalnie, chcąc go jeszcze przekonać.
- Hmm... Nie~!
- Ty mały... - warknął, ale zobaczył, że brunet jeździ palcem po włączniku urządzenia. - STOP!!! - krzyknął i rzucił nad stół przed Oriharą całą walizkę.
     Izaya uśmiechnął się drapieżnie i otworzył walizkę.
- Jeśli to fałszywki gwarantuję wam dożywocia. - zagroził.
- Są prawdziwe, a teraz dawaj te kartki!
- Proszę~! - Rzucił mu cały plik. - Masz wszystko, tak jak obiecałem~!
- Uwielbiam i jednocześnie nienawidzę interesów z tobą! - warknął klient, pobieżnie przeglądając to, co dostał. - Dobra, idziemy zanim zakosi mój portfel. - mruknął do strażników i wstał z fotela.
- Za późno~! - Izaya wyszczerzył zęby rozkładając się wygodniej na drugim z foteli i pomachał skórzanym portfelem.
- Jak ty go... Zresztą to niemożliwe, pewnie masz taki sam i po prostu się wygłupiasz. - westchnął.
- No daj spokój, jak nie wierzysz to sprawdź~! Poza tym pomyśl, jaka jest szansa, że mam identyczny portfel~? - Uśmiechnął się i rzucił właścicielowi jego "zgubę", na co ten tylko prychnął i szybko wyszedł z mieszkania.
- Wreszcie sami~! - Uśmiechnął się do blondyna i przywołał go ruchem dłoni. - Siadaj, chcesz herbatki Shizu-chan~?
- Izaya... Ty tak na serio?
- No tak, przecież co byłby ze mnie za gospodarz gdybym gościowi nie zaproponował herbatki~?
- Tamtej trójce nie proponowałeś. - odważył się "zażartować" i delikatnie się uśmiechnął.
- No bo oni i tak twierdziliby, że zatrułem wodę. Nie pytaj czemu, ja też nie wiem co bym na tym zyskał~! - Izaya wstał z fotela i podszedł do Shizusia. - Przez to wszystko zapomniałem, że w końcu przyszedłeś się tu rozluźnić~! - Uśmiechnął się przyjaźnie i uklęknął przed blondynem. Zaczął rozpinać mu spodnie. - Nie będziesz miał nic przeciwko jeśli zrobię to tak, prawda~?
-N-nie. - Mruknął, odwracając wzrok. Zaczynał się rumienić, Izaya jeszcze nigdy nie proponował mu czegoś takiego. Blondyn był pewien, że to poniżej dumy Orihary, ale jednak chyba się mylił.
     Brunet od razu wziął całego członka do ust. Wiedział, że Shizuo nie lubi subtelności, podobnie jak i on. Spojrzał raz jeszcze, na już rozluźnionego blondyna i zaczął poruszać głową. Najpierw powoli, potem szybciej, by na chwilę przestać zupełnie. Uwielbiał obserwować emocje blondyna w takich skrajnych stanach. Drgnięcie jednego mięśnia zupełnie wystarczyło, by blondyn zmienił kompletnie wyraz twarzy. A skoro twarzoczaszka Shizusia musi mieć przynajmniej 43 mięśnie (tyle jest potrzebne by pokazać smutek lub wściekłość) a porusza więcej niż jednym mięśniem chcąc zmienić nawet nieświadomie wyraz swojej twarzy, to opcji było bardzo wiele (no ku*de teraz to ja liczyć nie będę... - dop. Kias) więc Izayi nigdy się nie nudziło.
- Dziwny jesteś. - westchnął Shizuo, rozsiadając się wygodniej.
- A to czemu Shizu-chan~? - zapytał, odrywając się od wykonywanej czynności. - Znaczy wiesz - westchnął, siadając obok blondyna na kanapie - często mi to mówią, ale jestem ciekaw, dlaczego zauważyłeś to akurat w takim momencie~!
- Bo... - Shizuo znów się zarumienił, delikatnie i na chwilkę, ale bystre oko informatora bez problemu zauważyło tę subtelną zmianę, a kąciki ust zareagowały delikatnym uniesieniem się. - Bo... Patrzysz się na mnie robiąc takie rzeczy, bo powiedziałem... Wiesz, o mnie takie kompromitujące rzeczy, a mimo to jeszcze TO ze mną robisz, bo jako jedyny się mnie nie boisz, bo żartujesz sobie z ludzi którzy płacą ci grubą kasę, bo masz tyle forsy a i tak chcesz żeby to Kadota ci stawiał jedzenie, bo na przykład teraz uważnie mnie słuchasz zamiast wyśmiewać, w ogóle tego nie wyśmiewałeś, za to porozwieszałeś w całej szkole plakaty, bo...
- Dobra, dobra rozumiem. - zaśmiał się. - Ale czy to problem, skoro tylko ze mną sypiasz?
- No... Nie. - burknął, patrząc w dół.
     Orihara oblizał usta i odważył się zapytać o coś jeszcze.
- A czy byłby problem, gdybyśmy byli parą?
- Hmm... Tak, byłby problem. - stwierdził pewnie. - Na pewno nie powinieneś wtedy olewać, co do ciebie mówię. - westchnął. Czuł narastające podniecenie, jego członek denerwująco pulsował. A Izaya na tyle zajął się rozmową, by już o tym zapomnieć.
- Tylko to? - zachichotał. - Więc... Jeśli nadal prowadziłbym swoje interesy, zachowywał się tak jak teraz, z tę uwagą, że jak jesteśmy sami zaczynałbym cię słuchać, ty nadal byś mnie lubił?
- Izaya.... - westchnął, starając się opanować, bo w tej chwili najchętniej przycisnąłby bruneta do jakiejkolwiek powierzchni i... Nie, nie wolno mu nawet było o tym myśleć! (WŁAŚNIE, bo ja nie chcę tego pisać XD - dop. Kias) - Czy ja kiedykolwiek powiedziałem, że cię lubię?
- Raczej nie, ale to przecież oczywiste~! Mnie nie da się nie lubić~! Ne Shizu-chan, więc ustalmy to teraz~! Lubisz mnie~? - zapytał, siadając na biodrach blondyna. Jeszcze trochę i się złamie, i będzie prosił o jeszcze, a Izaya bardzo chciał zobaczyć bestię w potrzebie.
- Izaya, ty... - Shizuo zacisnął zęby, starając się nie jęknąć. Teraz nie mógł uznać tego za przypadek, ta pchła go perfidnie wykorzystywała.
- Szujo~? - zapytał wesoło, nadal siedząc na swoim blondynku. - Wiesz, gdybyś mnie rozebrał już dawno moglibyśmy kontynuować, ja nie mam nic przeciwko~!
- Wiesz że... To... Nie takie proste. - wydukał, nadal usilnie się powstrzymując.
- Jasne, że proste, chcesz zobaczyć~? - zaśmiał się, przyciągając blondyna do pocałunku. Gdy zatopił język pomiędzy jego wargami, poczekał aż Shizuo przejmie inicjatywę. Blondyn ochoczo przyjął taki rozwój sytuacji, popchnął Izayę na kanapę, a że brunet oplatał go ramionami chłopak również musiał się trochę pochylić. Przerwali pocałunek dopiero, gdy Izayi zaczął doskwierać brak tlenu. Blondyn zawisł nad nim, mierząc go drapieżnym wzrokiem.
- Widzisz, że proste~! Tylko powinieneś teraz... - Izaya chwycił jedną z dłoni blondyna i wsunął ją sobie pod koszulkę. - Jesteś jak zawsze cieplutki Shizu-chan~!
- Nie żartuj sobie teraz. - westchnął, przyciągając go do kolejnego pocałunku. W jego trakcie zdjął z Izayi kamizelkę mundurka i podwinął mocno jego koszulkę. Przerwał na chwilę, zdejmując czerwony kawałek materiału przez głowę Izayi. Rzucił nim gdzieś w kąt, nie przejmując się nawet tym, że koszulka zawisła na pobliskiej juce. Obcałował linię szczęki bruneta i zaczął schodzić z pocałunkami na już odsłonięty tors. Czuł zapach skóry Izayi, jej miękkość, lekkie drżenie w ktróe wprawiały ją jego pocałunki, przyspieszony oddech - to wszystko niesamowicie go nakręcało, chciał tylko więcej i więcej. Zatopić się w tym wspaniałym ciele i już nigdy nie wypuścić jego właściciela, mieć go tylko dla siebie, już na zawsze.
- Coś dzisiaj delikatniej. - zauważył cicho Izaya, zaraz znów zaciskając usta by nie jęknąć. To była bardzo miła odmiana po tych wszystkich ostrych numerkach, po których w-f był prawdziwą męczarnią. Niemniej było to co najmniej niecodzienne. - Czyżbym zasłużył na nagrodę~?
- Za to, co zrobiłeś w szkole należy ci się kara i to straszliwa. - warknął, wracając do obrysowywania językiem konturów mięśni brzucha Izayi. Płaski, wyćwiczony brzuch, jednak umięśniony, był dla Shizuo wręcz idealny i zawsze się na nim zatrzymywał. Inną sprawą było, że miło się podrażnić z informatorem nim wreszcie odepnie się jego spodnie i będą mogli przejść dalej. - Ale możesz mi to zrekompensować odsłaniając usta. - Uśmiechnął się złośliwie. Jakie było jego zdziwienie gdy Izaya faktycznie to zrobił. Oderwał się więc od brzucha by przejść na sutki. Zaczął lizać i ssać jeden z nich, drugi pobudzając ręką. Usłyszał cichutki, nieśmiały jęk, następny trochę głośniejszy, a po paru chwilach do jego uszu doleciała cała kakofonia podobnych dźwięków. Zainteresowany spojrzał w górę, by zobaczyć rumianego bruneta (rzecz sama w sobie już po prostu niezwykła). Izayao chwilę nieświadomie przysuwał rękę do ust, by chwilę potem ze złością ją odsunąć.
- Jeśli tak się zachowujesz przy sutkach to zobaczymy, co będzie dalej. - Uśmiechnął się, odpinając pasek od jego spodni. - Więc jak będzie, Izaya-kuuun? - wymruczał jego imię sprawiając, że przez cało bruneta przeszedł dreszcz. Zadowolony tym wynikiem zaczął go dotykać przez materiał bokserek. Taaak istny raj, dla oczu i uszu.
- O-okrut-ach-na ta k-kara... - wyjęczał Izaya.
- No co ty, mnie się podoba. - uśmiechnął się Shizuo, całując bruneta raz jeszcze. - Lubrykant masz w szafce, nie? - Poczekał, aż Izaya kiwnie głową i oblizał się, usatysfakcjonowany. Jedną ręką sięgnął do pobliskiej szafki, a druga wkradła się już pod materiał bokserek kochanka. Szybko wyciągnął niewielki flakonik.
     Izaya chciał się obrócić, w końcu najczęściej robili to w ten sposób, Shizuo było tak najwygodniej, ale tym razem powstrzymał go blondyn. Chwycił go za nogi, zakładając je sobie na ramiona.
- Dziś będzie inaczej. - Uśmiechnął się, nakładając sobie żelu na palce. - Tyle razy to robiliśmy, że chyba nie muszę cię uspokajać. - zażartował sobie, do razu wkładając dwa palce w odbyt Izayi. Po chwili dołączył i trzeci.
     Zaczęło się rozciąganie. Izaya nigdy nie przepadał za tym momentem, nie wiedział co robić, był podniecony, chciał już, żeby blondyn w niego wszedł, czekanie było tu po prostu uciążliwe. Dodatkowo to dziwne uczucie, którego nie potrafił zdefiniować, jakby czuł że ma coś w sobie, jednak pozostawała dziwna pustka. Na szczęście jego bestyjka nie była zbyt cierpliwa, więc zaraz to uczucie znikało, zastępowane przez o wiele przyjemniejsze. Co zaraz też nastąpiło. Blondyn nie wytrzymał i jednym sprawnym ruchem wszedł w bruneta, idealnie trafiając w jego prostatę. Izaya nie zdążywszy zasłonić ręką ust jęknął niezwykle głośno, co tylko dodatkowo podnieciło blondyna. Po (bardzo) niedługiej chwili zaczął się poruszać. Mocno, szybko, celnie, tak by im obu było przyjemnie. Izaya szybko się zsynchronizował z rytmem blondyna, jednocześnie starając się ułożyć w taki sposób, aby było jeszcze wygodniej. Nie czuł nic poza błogą przyjemnością rozlewającą się po jego ciele, przyjemny prąd przechodził mu wzdłuż kręgosłupa przy każdym uderzeniu.
Doszli w tym samym momencie, jak zwykle zresztą, po wyczerpujących 20 minutach.
     Izaya padł na kanapę, a Shizuo przycisnął go do niej swoim ciężarem. Chwilę później przeturlał się na bok i wciągnął bruneta na swoją klatkę piersiową. Obaj uspokajali szalejące tętno i oddech. Byli spoceni, zmęczeni i prawdopodobnie Izaya będzie musiał zamówić jakąś firmę do czyszczenia kanap... lub zmienić obicie.
     Przeleżeli jakiś czas po prostu milcząc, i delektując się sobą. Nie mieli pojęcia, kiedy znów uda im się spędzić tak przyjemnie kolejny dzień, w końcu Izaya miał wymagająca pracę, a Shizuo nadal wmawiał wszystkim z rodziny, że jest singlem z wyboru, że nikogo nie kocha, że interesują go dziewczyny. W tej materii na razie nic się nie zmieniło. Jak to mawiają, było miło, ale się skończyło, czas wracać do rzeczywistości. Tylko czy oni naprawdę chcieli wracać do takiej rzeczywistości?
     Izaya wstał z kanapy ze zbolałym jękiem i przeszedł kilka kroków w stronę wielkiego okna. Rozsunął ogromne żaluzje, do tej pory pogrążające salon w tajemniczym półmroku i uśmiechnął się widząc coś za szybą. Shizuo chcąc, nie chcąc wyłowił ten uśmiech informatora. Również wstał z mebla i podszedł do kochanka. Oparł się tuż za nim. Widział, jak ten z jakąś dziwną nostalgią, czy też może bardziej marząc dotyka szyby, prawdopodobnie "głaszcząc" coś za oknem.
- Na co patrzysz? - szepnął wprost do ucha bruneta. Izaya uśmiechnął się szczęśliwie, jednak nutka tego uśmiechu pozostała groźna, jakby zaczepna, pokazując, że Izaya nadal czuwa nad sytuacją, a chwilowe rozleniwienie nic nie zmieniło. Obrócił się wesoło w stronę blondyna.
- Ne, Shizu-chan widzisz tamten wieżowiec~? - Znów zwrócił się w kierunku okna i coś pokazał, poczekał, aż Shizuo przytaknie i kontynuował. - On kiedyś będzie mój, cały, i urządzę sobie wielkie mieszkanie na ostatnim piętrze, z całą masą okien, takich jak to, tak by widzieć całą okolicę, tych wszystkich ludzi, by czuć się jak bóg będący ponad chmurami, ponad wszystkimi, na krańcu świata~!
- Izaya... Wiesz, jesteś dzisiaj jakiś inny. - westchnął, wtulając głowę w chłopaka, przyciągnął go też bliżej siebie.
- Naprawdę~? No cóż, tak mi się jakoś zebrało. - Pokręcił głową z uśmiechem. - Zapomnij, to tylko takie wygłupy~!
- Nie, powiedziałeś coś ważnego, tylko jeszcze nie wiem, co. - westchnął, nie puszczając go. - Powiedz o tym coś jeszcze.
- Po co~! Co cię interesuje myślenie twojej dziwki, nie od tego ją masz żeby myślała, nie~?
- Przestań. - fuknął. - Wiesz co czuję, mówiłem ci... Zmieńmy temat... O zobacz, widać stąd Rairę. - Uśmiechnął się, mocniej go przytulając.
- Mhm~! - przytaknął chętnie. - Nie martw się~! Jutro nikt nie zobaczy tego, co zrobiłem~! Miałem cię tylko trochę wkurzyć i udało się~! - Izaya wyplątał się z uścisku blondyna i skierował się do łazienki.
Przystanął jeszcze raz na chwilę, by spojrzeć przez wielkie okno i uśmiechnął się do siebie. Czuł jak coś spływa mu po udach, więc chciał przyspieszyć kroku, jednak zatrzymał go głos blondyna.
 - Izaya, tak właściwie czemu mnie nienawidzisz, czemu mnie denerwowałeś od naszego pierwszego spotkania? - Od czasu wspomnienia o Rairze przypomniało mu się coś, co uderzyło go już trochę wcześniej. Izaya zawsze dokładnie wiedział co się dzieje z blondynem, i nie chodziło tu o stan fizyczny, tylko bardziej o... uczucia? Brunet zawsze utrzymywał, że nie rozumie takiej bestii jak on, ale to przecież wcale nie była prawda. Izaya zawsze był blisko i zawsze wiedział, zawsze się starał, więc czemu? - Przecież mogłeś się postarać jakoś no nie wiem... zaprzyjaźnić?
- Bo widzisz, Shizu-chan... - Izaya westchnął. Wiedział, że takie pytanie prędzej czy później padnie, jednak dziś był niezwykły dzień i wprost idealna okazja, żeby wszystko sobie wyjaśnić. - Łatwiej jest być wrogiem niż przyjacielem osoby, którą się kocha. - Uśmiechnął się smutno do drzwi i zaraz je otworzył, wchodząc do łazienki. Słyszał jeszcze, jak blondyn zaczyna iść w jego stronę, a tuż po trzaśnięciu drzwi jego podniesiony głos.
- Izaya, to znaczy że...! - Chwilę odczekał, ale nikt nie odpowiedział. - Jeśli nic nie odpowiesz, uznam to za potwierdzenie! - Nadal cisza. - Dobra, w takim razie otwórz drzwi, to jest coś ważnego!
- No czego? Shizu-chan chcę się wykąpać! - W drzwiach pojawił się Izaya. Włosy ociekały mu wodą, a wokół bioder miał przewiązany czerwony ręcznik.
- Słyszałeś, co mówiłem? - upewnił się.
- No jasne, darłeś się tak, że pewnie i pół bloku słyszało, więc co to za ważna sprawa?
- W sumie to dwie rzeczy. - Blondyn uśmiechnął się tajemniczo i chwycił Izayę za podbródek. Przyciągnął go do siebie i cmoknął lekko. - Zostaniesz moim chłopakiem?
------------------------ 

i ja może jeszcze raz przypomnę, jak ktoś ma pomysł jaki dać tytuł do opowiadania zgodnego z planem wydarzeń napisanym przez czytelniku, to niech pisze, na serio przyda się pomoc :/

7 komentarzy:

  1. O.o jakie to slodziasne <3 Izaya mial fajny pomysl z tymi ciekawimi plakataki xd Biedyn Shizu-czan no ale nic xd koncoweczka normalnie sam miod. I co tu jeszcze... A gratuluje powrotu weny~! Wiem jak to jest xd opuscila mnie rok temu, nie wrocila xd
    Mam problemy z 'xd' ale to taki tam maly szczegol, ne?

    ~Szasta

    OdpowiedzUsuń
  2. *Mi się podoba ta "Moda na Shizayę" :3
    _________________________________
    Wooow *O* Jakie to było.. urocze *.* Nic tylko brać ich obydwu do siebie i bawić się w Erikę z kamerą x3 Ale łaj w takim momencie T^T *w sumie i tak znam odpowiedź, no ale* Pozdrawiam. Weny,weny i jeszcze raz weny <33

    OdpowiedzUsuń
  3. już koniec?! a tak sie cieszyłam z kolejnej notki....krótka:( niech twa wena nie wraca gdy masz trzy kartkówki!(dziennie) dogadaj sie jakoś z weną ! pozdrawiam :) i zgody z weną
    wyjebista

    OdpowiedzUsuń
  4. eee.... jak to krótka, sorry bardzo ale ona być dłuższa niż większość moich shotów albo opowiadań, może nie wierzycie ale to 7 stron w Wordzie XD
    a no i dziękuję za życzenia :) moja wena mnie z reguły nie napadać ona po prostu sobie siedzieć w kącie i odpoczywać XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiasarin czyżby przeróbka mojego Shizusia? Jest lepsza niż moja T.T Rycze i nie mam zamiaru przestać. Wiem jak to jest bo też chodzę do liceum a coś jeszcze miałam.... AAAAA jest nowa notka na moim blogu. Zapraszam~! A Wena przyjdzie tylko trzeba tego jakby sprowokaować. Pocieszyłaś mnie swoją notką więc się ciesz a z jakiego powodu jestem przybita? Znajdziesz dopowiedz na Moje bazgroły~!

    OdpowiedzUsuń
  6. Słodki szatanie... jakem ja mam zaległości tu o_O Prawie tyle, co w szkole. Masakra. Ale dobra, mniejsza z moimi życiem osobistym, zajmijmy się tym uroczym opowiadaniem ^^
    Plakaty mnie rozjebały xD Jakoś nigdy nie przepadałam za ShizuoxKasuka, ale jako pomysł Izayi do wkurzenia blondyna, to jestem jak najbardziej za! Shizu-chan widać też nic przeciwko nie miał, skoro tak ślicznie wyraził swoje uczucia za pomocą ,,sztuki''. W sumie, kto wie, może Shizuo to tak naprawdę niespełniony artysta? :d
    Izaya byłby zajebistym politykiem. W sensie: tak się targować i wynegocjować znacznie wyższą cenę, waaaaw. Lubię tego wesołego, rozgadanego i bezczelnego Oriharę. Fajne są czasy liceum tej dwójki i te ,,marzenia'' Izayi, jego plany, pragnienia, nice.
    Wgl. rozjebał mnie tekst ,,twarzoczaszki Shizuo''. Sory, ale w tym kontekście zabrzmiało, jak on naprawdę był jakąś bestią, potworem, a nie człowiekiem. Jak jakiś obiekt doświadczalny... Shinra tam był czy co? xD
    ,,Zostaniesz moim chłopakiem?'' - CHŁOPAKIEM, nie powiedział dziewczyną xD Jak uroczo, Shizu-chan.
    Pozdraawiam ^^

    OdpowiedzUsuń