O-me-de-to~! X3 *klaszcze w łapki*
W końcu nowe powitanie~! Chciałam wam na wstępie życzyć wszystkiego
najlepszego~! Ponieważ mamy dzień kobiet i ponieważ w ankiecie wygrały
"seksy" (kto by się spodziewał X33) akurat dziś wypadła taka notka~...
Chciałabym zauważyć, że moja część nie ma autora. X'33
Tak, no więc od kobiet dla kobiet, masy yaoi i proszę... Żeby nie było
skarg... Jeśli ktoś NIE uważa, że jest w stanie przeczytać każdy opis
"tych" scen, to może lepiej niech tego nie czyta. :'3 Przepraszam!
To tyle~...
Enjoy~! X3
W końcu nowe powitanie~! Chciałam wam na wstępie życzyć wszystkiego
najlepszego~! Ponieważ mamy dzień kobiet i ponieważ w ankiecie wygrały
"seksy" (kto by się spodziewał X33) akurat dziś wypadła taka notka~...
Chciałabym zauważyć, że moja część nie ma autora. X'33
Tak, no więc od kobiet dla kobiet, masy yaoi i proszę... Żeby nie było
skarg... Jeśli ktoś NIE uważa, że jest w stanie przeczytać każdy opis
"tych" scen, to może lepiej niech tego nie czyta. :'3 Przepraszam!
To tyle~...
Enjoy~! X3
Hejo~...
Czyli ten one-shot nie ma autorek XDDD Choć głupio się przyznać pomysł był mój ale... to Inu-chan go przerobiła na taki zboczony ><"" W moim mniemaniu część pierwsza miała być o wiele dłuższa, a to co zajęło prawie całą notkę miało być tylko końcówką XD
No nic ankieta=seksy chyba wiecie czego się spodziewać nie? X3
EDIT: Baaka Kiasarin - zapomniałam dodać, że za tydzień w sobotę pojawi się krótki bonus do tego opowiadania~...
Pamiętajcie o kliknięciu w banerek i nakarmieniu psiaków zanim to przeczytacie, bo później możecie nie być w stanie XD
Enjoy~....
Czyli ten one-shot nie ma autorek XDDD Choć głupio się przyznać pomysł był mój ale... to Inu-chan go przerobiła na taki zboczony ><"" W moim mniemaniu część pierwsza miała być o wiele dłuższa, a to co zajęło prawie całą notkę miało być tylko końcówką XD
No nic ankieta=seksy chyba wiecie czego się spodziewać nie? X3
EDIT: Baaka Kiasarin - zapomniałam dodać, że za tydzień w sobotę pojawi się krótki bonus do tego opowiadania~...
Pamiętajcie o kliknięciu w banerek i nakarmieniu psiaków zanim to przeczytacie, bo później możecie nie być w stanie XD
Enjoy~....
Shizuo stał pod
szkołą, opierając się o niski murek i paląc papierosa. Ignorował spojrzenia
przechodzących ludzi, w tej chwili kompletnie mu one wisiały. No patrzą, bo
mają oczy, czemu się dziwić…
Spojrzał na
zegarek, przytupując nieco niecierpliwie nogą. Rozpiął guzik od koszuli,
rozglądając się ponownie. Byli umówieni na tą godzinę i jeszcze nie
przyszedł...? Gdzie on się podziewał, do cholery... Zaczynał się niecierpliwić.
A wiadomo, że jak się irytował, był nieprzyjemny. Chyba go takiego dzisiaj nie chciał...?
Izaya chował się za drzewkiem, poza zasięgiem wzroku Shizuo.
Co prawda... dzisiaj się troszeczkę spóźnił, ale... on zawsze się spóźnia.
Blondyn powinien do tego przywyknąć. Chcąc go trochę rozweselić Izaya zakradł się
i objął go od tyłu.
- Shi~zu~chan ohayo~!!! - Uśmiechnął się do niego obejmując
go mocno. - Długo już czekasz? - zapytał przymilnie.
- W cholerę długo. - odpowiedział bez ogródek, rzucając
papierosa na ziemię i rozdeptując piętą. - Nudziło mi się tak, że myślałem, że sobie
pójdę. - zagroził, choć by poczekał. Niech Izaya na następny raz spóźnia się
mniej, bo faktycznie coś mu zrobi po przyjściu... i nici z zabawy. - Masz z sobą płytę? - rzucił w końcu, odwracając
się do niego i przyglądając mu się. Jak tak, to mogli iść, jak nie, to będą się
po nią jeszcze wlec...
-Nie-e Shizu-chan~... Dzisiaj idziemy do mnie~! - powiadomił
go wesoło, wchodząc na murek przy którym stał blondyn. - Ułaaa~... Ale jestem
wielki~! - ucieszył się, klepiąc Shizuo po głowie. - Ne, ne, stąd widać ci
odrosty~! - Zachichotał i rozłożył szeroko ręce. Zaczął iść po murku niczym
akrobata cyrkowy po linie. - Mam dzisiaj wolny dom - mruknął nie zmieniając tonu -
więc dziś pobawimy się u mnie. - stwierdził, będąc już dwa kroki przed
blondynem.
- Kiedyś też pofarbuję ci włosy. Obudzisz się z różowymi. -
mruknął i poszedł za nim, jakby nigdy nic zerkając na jego tyłek, to na drogę. Szczerze
mógł powiedzieć o Izayi "dziwak", gdyby nie wiele bardziej kreatywnych
przezwisk, jakie co dzień nadawał mu w myślach. - Na pewno nikt nie wpadnie w
trakcie...? - upewnił się, idąc za nim. Wolałby, żeby nie wparował nagle nikt niepożądany...
- Różowymi? Nie-e. Myślę, że czerwone pasowałby mi bardziej
ne? Takie ciemne~... - zachichotał, idąc dalej przed siebie. Obserwował mijających
go i patrzących na niego z niesmakiem ludzi. Zazdrościli mu, zazdrościli tego,
że nie wstydzi się zachowywać tak jak chce. I on dobrze o tym wiedział. -
Spokojnie, spokojnie~... Rodzice pojechali na weekend na jakąś konferencję, a
bliźniaczki z nimi~... Więc możesz nawet u mnie przenocować~...
- Zdążysz zrobić pranie. - zauważył, ignorując wzmiankę o
czerwonych włosach. Nie miały mu pasować, miał się ich wstydzić... Przynajmniej
na początku. - Któregoś dnia twoja matka nie uwierzy, że to ty tak bardzo
"bałaganisz". Jedziemy czymś? - zmienił temat, rozglądając się. Tracili
czas idąc, tracili czas... Już wolał za nim biegać, jak zawsze.
- Przecież idziemy na stację metra Shizu-chan~... - jęknął
zniecierpliwiony. - Jak byśmy mieli iść na piechotę zajęłoby nam to z
godzinę... - mruknął. - A brudzenie nie jest złe~... Poza tym moja mama tego nie
pierze. - zachichotał rozbawiony. - Moi rodzice wszystkie ubrania piorą w pralni,
nie opłaca się kupować pralki tylko na bieliznę~... - zwrócił mu uwagę.
- Nie wymądrzaj się. - mruknął i klepnął go w pośladek,
wyprzedzając go. Co prawda lepiej nie mieć Izayi za plecami... A przynajmniej
nikt inny by tego nie chciał, ale on był raczej bezpieczny. Nawet mimo tego, że
być może właśnie zostawił mu w jakimś stopniu odbicie swojej ręki na pośladku.
Nie kontrolował tego... - Fakt, nie opłaca się. Co innego jakby ktoś ci
przeglądał poszewki. - dodał złośliwie. – I czekał, aż przyprowadzisz
narzeczoną.
Izaya przekrzywił głowę spoglądając na niego.
- Mam się wbić w sukienkę jak następnym razem przyjdę? Czy
narzeczona może chodzić w spodniach? - zapytał zeskakując z murka, który właśnie
się skończył. Izaya podskoczył do przycisku włączającego zielone światło na
przejściu dla pieszych i wcisnął go kilka razy. - Ne~... Zepsuł się? - Podrapał
się po głowie. - No trudno~... - stwierdził odwracając się o 90 stopni i ruszył
wprost na ulicę. Na szczęście w tej chwili światło zmieniło się na zielone dla
pieszych i samochody stanęły.
- Nie mówię o moich, ja swoje poszewki w szczególnych
sytuacjach piorę... Jakby to u ciebie ktoś spodziewał się narzeczonej. Co byś zrobił?
- Przeszedł z nim na pasy i w dół do metra. Wśród masy ludzi na chwilę niemal
mu zaginął, ale wiadomo... Miałby nie wyczuć Izayi? Znalazł go chwilę potem, akurat jak miało podjechać metro.
- Powiedziałbym, że siostry mają na oku księcia. Tylko że
nieszczęśliwie jest nim twój brat~... - Pokazał Shizuo język i wbiegł do wagonu
zaraz zajmując ostatnie miejsce siedzące. - Ale może to nie byłoby takie złe? - zastanowił się gdy Shizuo już do niego podszedł i złapał się barierki obok jego
fotelika. - Wiesz, bylibyśmy rodziną~... Miałbym pretekst, żeby cię odwiedzać~... - zachichotał.
- Kasukę zostaw w spokoju. - warknął na niego. Co jak co,
ale jego brat do niczego nie powinien być przymuszany... A do jego sióstr nic nie
miał, tylko Kasuka do nich nie pasował. - Od spotkań mamy dni takie jak
dzisiaj, poza tym mam też swoje życie... – mruknął niechętnie. Co prawda jego
życie nie było nadzwyczaj absorbujące, ale podobało mu się, że miał przerwy od bruneta.
Obserwował okno i przewijające się za nim ciemności i światła w ciszy, czekając
na odpowiednią stację. Tu nawet nie spyta, jaki ma film... A teraz zaczęło go
to interesować. Czekał więc na odpowiednią stację.
- Ależ Kasuce ja nic nie robię~... Wolę zajmować się jego
braciszkiem~! - zapowiedział oblizując się perwersyjnie. - Ja tylko powiedziałbym
rodzicom, że moje drogie siostrzyczki mają kogoś na oku. - zapowiedział
obserwując ludzi za oknem. Zabawne małe stworzonka zerkające co rusz na
zegarki, albo wpatrzone w komórki. Nawet nie wiedzą jak wspaniałe może być
życie.
- W ten sposób mogłoby być... Dopóki nic nie wiedzą o nas. –
potaknął niechętnie, po czym posłał zirytowane spojrzenie gapiącemu się na nich
staruszkowi. Co jak co, ale to było trochę za natrętne... Po tym zwrócił się
znów do Izayi wzrokiem, odliczając w myślach stacje.
- Nie ma żadnych "nas" Shizu-chan~... - Uśmiechnął
się do niego chytrze i znów wpatrzył się w okno. - Na następnej wysiadamy. - rzucił
jak gdyby nigdy nic.
- Jesteśmy w miejscu publicznym i tylko dlatego nie nazwałem
tego dosłownie. - wyjaśnił, prychając przy tym. Przecież nie powie "o tym,
że cię pieprzę" w pełnym metrze. Nie był Izayą. - W końcu. - dodał na wieść
o stacji i wpatrzył się w wyjście, oczekując, aż dotrą. Gdy tylko metro się zatrzymało, przepchnął się przez ludzi,
słysząc, że to odpowiednia stacja. Nie upewniając się nawet, czy Izaya idzie za
nim-czuł to-wyszedł na zewnątrz i ruszył do bramek. Czym prędzej tym lepiej,
nie chciało mu się tyle czekać...
- Ech... Niecierpliwy dzisiaj jesteś... - westchnął
zakładając ręce za głowę i dając się prowadzić tłumowi wyszedł ze stacji. - Coś
ci się stało? - zapytał niby od niechcenia. W sumie... Shizuo zawsze był
chętny... Choć nie zawsze był tak nerwowy.
- Nie... No, może trochę. - Wyciągnął znów papierosa,
czekając z podpaleniem na koniec schodów. Wszedł na górę i zapalił, kierując
się w stronę domu Izayi. - Ale tobie starczy wiedzieć, że się zirytowałem.
- Gdybyś jeszcze powiedział czy~... - Westchnął, wzruszając
ramionami. - No nic to... Nie będę przecież roztrząsał problemów mojego
wibratora, prawda? - zachichotał. Spojrzał na blondyna lekko zaciekawiony. Uzna
to za obelgę czy...
- Daleko jeszcze? - zmienił temat. Nie chciał o tym gadać,
to nie będzie się dawał wplątywać w dyskusje z tym związane... Chociaż na dłuższą
metę to chyba go z kimś, a raczej czymś pomylił... - Nie pamiętam, ile się tam szło.
- To tu~... - Wskazał na jeden z apartamentowców i skierował
się do drzwi. Blondyn szedł tuż za nim, więc po chwili obaj jechali już windą. -
Faktycznie dawno tu nie byłeś~... - mruknął wpatrując się w lustro.
- Tak to jest, jak robi się to z kimś, kto ma dwie siostry i
dwójkę rodziców na różnych zmianach. - mruknął, opierając się o ścianę i dogaszając
papierosa, którego zaraz wsunął do paczki. Poszedł za Izayą do jego apartamentu
i rozejrzał się, starając się sprawiać wrażenie, że nic nie robi na nim wrażenia. Ani ogrom pomieszczeń, ani
smród Izayi... Skierował się za nim do pokoju. - A właśnie... Co wybrałeś?
- Zobaczysz~! - Uśmiechnął się do niego po swojemu i zamknął
za nimi drzwi do swojego pokoju. Przeszedł przez niego i zasłonił również
firanki.- Uwaga! Uwaga! - zaczął rozbawiony zmieniając głos. - Dwuosobowa sala
kinowa Orihary Izayi zaprasza na film. - Podszedł do blondyna zgarniając przy
okazji kilka rzeczy ze stolika. Wskoczył wesoło na łóżko i postawił między nimi
pudełko chusteczek. - Dozwolone jest fapanie podczas projekcji~! Gotowy, start! -
Nacisnął guzik play na pilocie i włączył telewizor jak i film.
- Przygotowany na wszystko. - parsknął ironicznie, jednak
uśmiechnął się lekko. No... Takie seanse to rozumiał. I on miał przynajmniej porządne
rolety, nie było nic widać... To jednak spora zaleta, jak się chce porno
oglądać i mieć spokój i trochę prywatności.
Zaczął się film,
więc ucichł, wgapiając się jedynie w ekran. Czy przynajmniej wziął coś
porządnego...
- Ne Shizzy a rozporek to co?- Szepnął przysuwając się do
blondyna i samemu mu go rozpinając. - Chcesz, żebym poczuł się urażony?
- Nie dasz się nawet nakręcić filmem...? - mruknął, zerkając
na niego z łobuzerskim uśmiechem. - Czy może czekasz, żeby popatrzeć? – Rozpiął
guzik i wziął sobie chusteczkę, a po namyśle i drugą i póki co w rezerwie
położył na swoim udzie. Zaczynanie z chusteczką było dla niego dziwne. Wracając
wzrokiem do filmu zajął się wstępnie sobą, jakby był kompletnie sam.
Izaya zachichotał i odsunął się patrząc chwilkę na
zadowalającego się blondyna. Nie wiedział czemu ale podobało mu się to. Rozpiął
własne spodnie zaczynając się pobudzać.
- Ne... Nawet nie skończyły się napisy początkowe, a ty już
sobie zwalasz? Nie ładnie Shizu-chan~... - szepnął oblizując się. - Ale wiesz
co... Taka zabawa trochę mnie nudzi... - Wskazał palcem na krocze blondyna. - Dasz
spróbować?
- I ty mi to mówisz...? - odparł, uśmiechając się lekko pod
nosem. Bo czemu nie? Teraz zaczynał być zadowolony i nieco odstresowany.
Słysząc pytanie zabrał dłoń, podpierając się rękoma za plecami. - Śmiało. Samemu
jest nudno.
Izaya chętnie przejął pałeczkę i zaczął ją pocierać.
- Tak dobrze? - upewnił się, bawiąc główką. W końcu... Kto wie na co ochotę miał jego nieprzewidywalny potworek. - Dobrze ci Shizu-chan? - zamruczał. W sumie... Chciałby, żeby ktoś się i nim zajął, ale na razie się nie skarżył.
- Tak dobrze? - upewnił się, bawiąc główką. W końcu... Kto wie na co ochotę miał jego nieprzewidywalny potworek. - Dobrze ci Shizu-chan? - zamruczał. W sumie... Chciałby, żeby ktoś się i nim zajął, ale na razie się nie skarżył.
- Mhm... - mruknął, nachylając się do jego ucha i
przygryzając je lekko. - Bardzo dobrze... - Chociaż za punkt honoru stawiał
sobie, żeby Izayi było lepiej. Złapał więc za jego męskość, zwyczajnie zaczynając
mu zwalać, powolnymi, ale dokładnymi ruchami.
Izaya sapnął, czując to wszystko. Rozszerzył delikatnie nogi
i wypchnął do góry biodra chcąc mocniej wszystko poczuć.
- Ne... Shizu-chan... - sapnął. - Co się dzieje w filmie? - W końcu siedział plecami do telewizora.
- Ne... Shizu-chan... - sapnął. - Co się dzieje w filmie? - W końcu siedział plecami do telewizora.
- Hmm, teraz...? - mruknął, ogarniając znów sytuację na
ekranie. Jeszcze nic niezwykłego się nie działo... Ale jak coś dobrze przedstawić,
to i dobrze wygląda. - Robi mu loda... - Nachylił się bliżej jego ucha,
zniżając głos. - Liże od dołu do góry... - mruknął, przesuwając w ten sam
sposób po nim palcami. - Ssie główkę... - powtórzył po filmie, przesuwając po
jego czubku kciukiem, po czym znów złapał go w ciepłą dłoń. - I bierze go
głębooko do ust... Dopiero zaczynają. - poinformował, odsuwając się nieco, żeby
zobaczyć, jakie wywarł wrażenie. Film jeszcze nie był wart uwagi, choć aktorzy zapowiadali
się dobrze...
Izaya przełknął zaskoczony ślinę. Nie spodziewał się czegoś
takiego.
- To może... Ne Shizu-chan zabawmy się dzisiaj mocniej~! - zaproponował odsuwając się od niego i schodząc z łóżka. Uklęknął przed nim. - Spróbujmy zagrać ten film, co? - Uśmiechnął się ściągając z blondyna spodnie. - Możesz opisać o co w nim chodzi? I co teraz robią? - Poprosił pozbywając się i bokserek blondyna. Zaraz później zaczął go lizać od dołu do góry, tak jak ponoć było w filmie.
- To może... Ne Shizu-chan zabawmy się dzisiaj mocniej~! - zaproponował odsuwając się od niego i schodząc z łóżka. Uklęknął przed nim. - Spróbujmy zagrać ten film, co? - Uśmiechnął się ściągając z blondyna spodnie. - Możesz opisać o co w nim chodzi? I co teraz robią? - Poprosił pozbywając się i bokserek blondyna. Zaraz później zaczął go lizać od dołu do góry, tak jak ponoć było w filmie.
- Mówisz...? - mruknął, nieco zdziwiony spoglądając na
niego. To chyba ciężko będzie to odegrać... A miał ochotę opowiedzieć co
innego, niż było na ekranie, ale sobie darował. Już jak to odegrają, to będzie coś...
- Możemy spróbować... - mruknął, zerkając na film. Wplótł palce w jego włosy,
siadając trochę bliżej brzegu, żeby było mu wygodniej.
Podgłośnił, żeby Izaya lepiej słyszał, co się dzieje, ale
żeby nie słyszeli sąsiedzi.
- Musisz wziąć go całego... - poinstruował go, czując dreszcz przyjemności na plecach. Zerknął na Izayę pożądliwym wzrokiem i znów na ekran. - Zwala sobie przy tym... - dodał, zerkając to na niego, to na film. Już sama ta sytuacja go nakręcała... A widok tego, jak gość wyciąga skądś schowany wibrator nieco go skonfundował... - Izaya... Masz jakieś "zabawki"...?
- Musisz wziąć go całego... - poinstruował go, czując dreszcz przyjemności na plecach. Zerknął na Izayę pożądliwym wzrokiem i znów na ekran. - Zwala sobie przy tym... - dodał, zerkając to na niego, to na film. Już sama ta sytuacja go nakręcała... A widok tego, jak gość wyciąga skądś schowany wibrator nieco go skonfundował... - Izaya... Masz jakieś "zabawki"...?
Izaya dość grzecznie jak na siebie wziął całego blondyna do
ust... czasami tylko zahaczając lub ocierając o niego zębami. Ot tak dla
przekory.
Po pogłośnieniu telewizora i tak usłyszał tylko sapanie i
mlaskanie więc... w sumie nic nowego to nie wniosło. Przesunął rękę do swojego
podniecenia zaczynając robić sobie dobrze. To było dziwne, ale mu się podobało.
Chwilę później usłyszał brzęczenie. A zaraz potem Shizusiowe
pytanie o zabawki. Pokiwał więc głową na tyle na ile mógł nie wyjmując członka
blondyna z ust i ręką wskazał na szafkę stojącą niedaleko łózka.
Shizuo bez słowa
oderwał się na chwilę od tego widoku, tylko po to, by wynaleźć w szafce wśród
różnych rzeczy wibrator i jakimś cudem lubrykant. Nie był aż tak okrutny, żeby
mu go wkładać na sucho... Oblał dość obficie urządzenie i swoje palce. Zerknął
na film, gdzie byli już krok do przodu.
- Podnieś trochę biodra... - nakazał, a z telewizora dało
się słychać plask uderzania dłonią o pośladek i jęk. Shizuo zmarszczył brwi,
nieco tym zdenerwowany. Może i on nie przygotował wcześniej Izayi, to nie od razu
powód, żeby się niecierpliwić... Wsunął w niego od razu dwa palce, rozciągając go uważnie. Na tyle przynajmniej, żeby
móc chwilę potem wsunąć w niego brzęczące i drżące w palcach urządzenie, zostawiając
na wierzchu tylko kabelek od pilota. Dopchnął go palcem, chwilę potem ściskając
jego pośladek.
- Nie wolno ci dojść. - padł z ekranu zasapany rozkaz.
Shizuo zerknął rozbawiony na Izayę.
- Słyszałeś...?
- Okrutne. - mruknął na chwilę zaprzestając ssania główki
Shizuo. - W takim razie... - Uśmiechnął się chytrze. - Tobie też nie wolno
dojść~... I co ty na to? - zapytał wsuwając go sobie znów do ust, tym razem
mocniej się na nim zaciskając i szybciej poruszając. Nie wiedział, czy drugą ręką
nadal powinien sobie robić dobrze, ale póki co Shizuo nic nie mówił.
- Hę? To ty tu odgrywasz rolę dziwki... - Popatrzył na niego
wyjątkowo łakomym wzrokiem i wzorując się na filmie podkręcił nieco wibracje. Jako,
że na ekranie właśnie zaczynały się kolejne jęki, wpatrzył się tam ponownie.
Tym razem sytuacja nieco się obróciła... - Oho... - Sapnął cicho, mimowolnie wraz z otworzeniem ust. -
Przestał... I wszedł na łóżko... Zresztą sam zobacz...
- Co? Przestał?... Szybko... - mruknął otumaniony i
niechętnie też przeniósł się na łóżko. Coż... Nie powie tego nigdy Shizuo, ale
podobało mu się branie z dwóch stron... nawet jeśli to był tylko wibrator. - Jak
to dziwką? - zapytał zdziwiony, wpatrując się w ekran. Cóż... Faktycznie tak to
wyglądało gdy jego postać dostała klapsa za przestanie. - Niedobry ten mój
pan... - stwierdził patrząc jak jego postaci ubierany jest jakiś pierścionek na
przyrodzenie.
- Czas na karę. - dobiegło z ekranu.
- O...? - mruknął, przyglądając się poczynaniom
"bohaterów" dzisiejszego seansu. Nie wiedział, że będzie mógł sobie
aż tak używać... Klepnął go w pośladek z radością i jakby nigdy nic zaczął grzebać znów w jego
szafce. Przysiągłby, że brunet ma cały potrzebny arsenał... W końcu znalazł. Nasunął na jego członka coś w
rodzaju obrączki, co miało powstrzymywać go przed dojściem i siadł tak, by Izaya
widział ekran. Ścisnął jego pośladki, jednocześnie zasysając się mocno na jego
sutku i skubiąc go lekko zębami.
- Teraz ty opisuj... - mruknął, skupiając się na widocznie stwardniałym,
zaczerwienionym punkciku. Drugi zaczął dość niedelikatnie przyszczypywać i
ugniatać palcami.
Izaya przełknął ślinę. Przesunął rękę na krocze blondyna.
Jego odpowiednik zwalał klientowi więc on też powinien, prawda?
- Zmienił wibrator... - burknął. - Na taki większy... Z
wypustkami... I kazał... mu się zabawić przez chwilę samemu gdy się będzie
rozbierał. - Zamknął na chwilę oczy mówiąc ostatnie słowa.
- Mhm... - Odsunął się od niego nieco, oblizując się
lubieżnie. Czy on się zacinał...? No ładnie... W końcu sytuacja, w której mógł
zobaczyć u niego nawet nikłe rumieńce... - Jak cię znam jesteś przygotowany...
- zamruczał, grzebiąc w szafce w dość interesujących
poszukiwaniach. Miał... I to nawet podobny do tego filmowego... Shizuo
pociągnął za kabelek, wyciągając z niego powoli wibrujące urządzenie. Nawilżył jednak
zaraz to drugie i wsunął w niego stopniowo, widząc, jak przyrodzenie chłopaka
drży lekko. Gdy w końcu go dopchnął, włączył jeszcze wibracje, stopniowo je
podkręcając. Wstał, obserwując go, czy raczej wręcz pochłaniając wzrokiem. -
Więc... Baw się, dopóki nie będę gotowy. - Był wręcz w szoku, że Izaya jeszcze
to wytrzymywał... Jednak dzięki całemu temu podnieceniu zamiast stać i się
gapić, zaczął się rozbierać, nie mogąc się pozbyć uśmiechu z ust.
Izaya nie wiedział co robić. Czy skulić się i udawać że mu się nie podoba, czy chętnie rozłożyć nogi w oczekiwaniu na więcej i przy okazji wyjść na dziwkę. Spojrzał na ekran a widząc rozanieloną minę swojego odpowiednika zdecydował. Ułożył się wygodniej na łóżku i rozłożywszy nogi zaczął dodatkowo wkładać i wynajmować wibrujące urządzenie.
Izaya nie wiedział co robić. Czy skulić się i udawać że mu się nie podoba, czy chętnie rozłożyć nogi w oczekiwaniu na więcej i przy okazji wyjść na dziwkę. Spojrzał na ekran a widząc rozanieloną minę swojego odpowiednika zdecydował. Ułożył się wygodniej na łóżku i rozłożywszy nogi zaczął dodatkowo wkładać i wynajmować wibrujące urządzenie.
- Jak tak dalej pójdzie będę wolał wibrator od ciebie. - rzucił kąśliwie, spoglądając na obnażonego
już blondyna. Bezczelnie zaczął wgapiać się w jego stojącą męskość. Oblizał się.
- To urządzenie zamiast mnie...? Nie zakładałbym się... -
wymruczał, podchodząc i odbierając mu urządzenie z rąk. Pochylił się nad nim i zerknął
na telewizor, po czym wyciągnął z niego wibrator, a zaczął zastępować go czymś
większym.
- A-a! J-jest ogromny! Ach! - Shizuo o mało nie parsknął
śmiechem, słysząc kolejne jęki z telewizora. Ledwie się przed tym
powstrzymał...
- No, Izaya...? Czemu ty nie jęczysz? - Złapał go za biodra,
wsuwając się gwałtowniej.
- To że ktoś nazwie marchewkę bakłażanem wcale nie sprawi,
że się nim stanie - odpyskował mu z drwiącym uśmiechem. - A tak a'propos warzyw
to przed następnym stosunkiem jesz ananasa. - stwierdził i nie przyjmował
odmowy.
Słysząc z telewizora kolejne jęki tylko parsknał śmiechem.
- Marchewka? Poważnie? - spytał złośliwie i gwałtownym
ruchem wszedł do końca. - Ananas...? Po co? - mruknął, sięgając ponownie po wibrator.
Niech sobie poczeka... Zerknął na film i włączył zabawkę, zaczynając przesuwać
nią po jego przyrodzeniu. Jak sam słyszał w filmie chłopak na dole wyjątkowo sugestywnie prosił, żeby
zająć się nim dalej. - Chyba nie posuniemy się dalej... – skomentował rozbawiony,
wpatrując się w obręcz na podnieceniu bruneta. Albo on ulegnie i zacznie
prosić, żeby go wziął, albo Shizuo się złamie i zrobi to pomijając filmowy krok...
- Spora marchewka. - zgodził się czując, jak głęboko Shizuo
jest. - A po tym ananasie zrobię ci loda... Chcę sprawdzić czy sperma będzie
słodsza~... - zachichotał, co przerwało sapnięcie gdy poczuł ruch na członku.
- Prosić? - To mu się
nie podobało. - A która dziwka niby prosi? - fuknął wypychając biodra, żeby nabić
się mocniej na kochanka. - To ty powinieneś prosić o wejście, o spuszczenie się,
o zabawki, o wszystko a nie ja! No chyba że szastałbyś kasą, a oboje wiemy, że
jej nie masz~...
- ... - Chciał mu powiedzieć, że nie będzie słodsza, bo
musiałby całkiem zmienić dietę, żeby taka była... ale po co mu to
mówić? Więcej przyjemności dla niego. Otrząsnął się jednak zaraz z głupich
myśli, dając sobie spokój. Myśleć w takiej chwili... - Sam chciałeś grać. - przypomniał
mu ciszej i zsunął zabawkę na jego jądra. Zaraz jednak odłożył ją na bok,
przysuwając go bliżej, trzymając za biodra. Ile miał czekać? Nachylił się nad
nim, wychodząc i znów wchodząc w niego dość szybko w całości. Zaczął się dość
gwałtownie poruszać, jak było na filmie. Przy tym korzystając z chwili jego
nieuwagi zrobił mu okazałą malinkę na szyi, to już nie w zgodzie z fabułą.
Niech się potem męczy z zakrywaniem tego...
- Właściwie~ ... - zastanowił się, chętnie poruszając biodrami
w rytm Shizuo. - O co ja mam cię prosić jak już we mnie jesteś...? - sapnął czując, że
blondyn podrażnił jego prostatę. - Mam ananasa. - dodał po chwili. - Jak zostaniesz do rana to
spróbujemy po śniadaniu. - zaplanował, nie bardzo przejmując się zdaniem blondyna.
Najwyżej wmusi w niego ten owoc.
- O poruszanie... Trochę... Za późno. - sapnął, dociskając
jego biodra, żeby wchodzić do końca. Teraz nie bardzo skupiał się na filmie,
zbyt skupiony na tym, że jest mu przyjemnie tak, jak jest. Zamruczał z zadowoleniem, starając się znów trafić w jego
czuły punkt. - Do rana...? Nie będziesz miał siły się podnieść... -
parsknął i mimowolnie zerknął na ekran, zaciekawiony, co u nich, prócz
głośnych, już nieco schrypniętych jęków. To musiało być wyreżyserowane... Z pewnością
był lepszy niż ten aktor, a Izaya tak nie jęczał. No, ale to Izaya... Warknął coś, widząc, że na filmie zwalniają tempo.
To mu się wcale nie podobało... Kontynuował, a żeby Izaya nie odwracał wzroku i
nie zwracał chwilowo uwagi na film, zaczął go dodatkowo pobudzać ręką, szturchając
przy tym obrączkę.
- Ne, co zrobili na filmie, że tak warknąłeś? - Zaciekawiony
chciał odwrócić głowę, ale Shizuo przyspieszył tak gwałtownie, że pociemniało
mu przed oczami. Dodatkowo zaczął go pobudzać. Żeby nie krzyczeć Izaya musiał
wbić paznokcie w plecy blondyna co było równoznaczne z przytuleniem go. Sapał
mu głośno w kark.
Shizuo uśmiechnął
się, mimo tego, że na jego plecach właśnie powstawały małe ranki od paznokci
Izayi. Przynajmniej mógł być pewien, że jeszcze przez dobrych kilka chwil nie
będzie w stanie ustać na drżących nogach... Szturchnął raz jeszcze obrączkę,
unosząc ją odrobinę do góry, a potem znów wkładając na miejsce. Czuł, że Izaya mimo
niej jest już mokry. Sam zresztą najchętniej by doszedł i powstrzymywał się od
tego resztkami silnej woli. Zbliżył się do jego ucha, posapując.
- Będzie bolało, jak nie dojdziesz... - wymruczał z
zadowoleniem go o tym informując. - Ale już tym razem musisz poprosić, żebym to
zdjął... Tak ładnie, jak na filmie. - dodał i zacisnął zęby, żeby sobie tego nie
wyobrażać i nie dać jeszcze ujścia napięciu gromadzącemu się w podbrzuszu.
- Jak to zdejmiesz to dojdę i skończymy... - wysapał. - A film
trwa jeszcze przynajmniej dwie godziny~... - poinformował go, zaciskając się na
Shizuo. - Odgrywamy całość jasne? - szepnął mu do ucha i przygryzł je delikatnie
nie chcąc jęknąć. Naprawdę by już doszedł, ale chciał mieć więcej zabawy.
- Słabo, skoro dajesz radę tylko raz... - prychnął i
przestał go pobudzać, zamiast tego sam pchnął raz jeszcze i wyszedł, żeby
spuścić się na jego brzuch. Odetchnął powoli i znów na niego popatrzył. - Jasne...
Wytrzymam dużo więcej, niż ty. - prychnął i uśmiechnął się wyzywająco.
- Ho~?- Izaya opadł na łózko gdy Shizuo z niego
wyszedł. Wiesz~... - Zaczął rysować coś
palcem w spermie na swoim brzuchu. - Trochę kiepsko~... Twoja marchewka wygląda jakby
na zwiędłą~... - poskarżył się i pstryknął w nią blondyna. - Musimy chyba pomóc
jej odżyć nie? - Wyszczerzył się wrednie do blondyna.
- To ją ożyw... - Usiadł na łóżku i wyprostował nogi, dając
mu pełen dostęp. - Tylko najpierw wypadałoby ją umyć, nie? - Uniósł brwi, spoglądając
znacząco na swoją męskość. - Proszę, "marchewka" czeka. - parsknął,
czekając tylko, aż się przybliży.
- A co ja królik? - zapytał, jednak się przybliżając i biorąc
do ręki męskość blondyna. - Przesiądź się jakoś... Jak się położę, znów
pobrudzę pościel. - mruknął. W końcu... miał cały biały brzuch.
- Też masz problemy... - Podniósł się do klęczek i wsunął
dłoń w jego włosy, przyciągając go bliżej. - No, króliczku... Smacznego.
Izaya wylądował na rękach z twarzą w przyrodzeniu Shizuo.
Teraz to faktycznie siedział jak królik... Wzruszył ramionami i zaczął
dokładnie wylizywać swoją marchewkę myjąc ją... głównie na czubku, bo tam była
zadziwiająco brudna. - Ne Shizu-chan~... - zaczął w przerwie między liźnięciami. - A nie powinniśmy jej obrać? - zapytał rozbawiony, lekko szarpiąc wargami za
skórkę. W końcu nie chciał mu nic zrobić... Kto by się cieszył z zepsutej
marchewki?
Heiwajima nie
odpowiedział, tylko zaczął przeczesywać mu włosy palcami, powiedzmy "w
nagrodę" za to, że jego męskość znów zaczęła się podnosić przez to, co
robił.
- Więc gramy film do końca, tak...? - Zerknął na ekran, żeby
się rozeznać w sytuacji u nich. Te dwie godziny z pewnością będą bardzo długie...
- To chyba będziesz mi musiał mówić "panie", jak on... - zauważył,
wskazując ekran.
- Panie? - zdziwił się i podniósł głowę spoglądając na film.
Jednak Shizuo szybko znów go pociągnął w dół, żeby dokończył. - Króliczki nie
mają panów... dbają tylko o swoje marchewki~! - wyjaśnił, wkładając sobie całe
przyrodzenie do ust i zaciskając się na nim. Ręką zaczął delikatnie poruszać po
swojej męskości starając się zdjąć pierścionek.
- Brak ci króliczych uszu. - mruknął, odwracając od niego
widok na telewizor. - I miało być jak na filmie... A może nie umiesz grać tak jak
on i próbujesz to zamaskować, co? - zakpił, obserwując, jak na ekranie chłopak
jest zmuszony postawić swojemu "panu" w podobny sposób. To się nazywa wyczucie...
Izaya siedział cicho, mocno i głęboko biorąc swoją marchewkę.
Chciał, by była jak najokazalsza. Pierścionek zsunął ze swojego przyrodzenia i
ukrył w dłoni.
- Dobrze Shizu-chan. - Wyszczerzył się wrednie patrząc na prężącą się męskość. - Marchewka stojącą na baczność jako straż przednia już jest~... Teraz damy ci królewski pierścień~... - zachichotał, wkładając wcześniej nie pozwalające mu dojść metalowe kółko na blondyna. - No teraz Shizu-chan-sama będzie oceniony przez wiernego poddanego. - Ukłonił się zamaszyście i zeskoczył z łóżka. Skierował się do szafki i wyjął drugie kółko, zakładając je sobie. - Po drugim dojściu będziesz bezużyteczny. - mruknął widząc, jak Shizuo próbuje z siebie zdjąć zabawkę. - A przecież gramy do samego końca~...
- Dobrze Shizu-chan. - Wyszczerzył się wrednie patrząc na prężącą się męskość. - Marchewka stojącą na baczność jako straż przednia już jest~... Teraz damy ci królewski pierścień~... - zachichotał, wkładając wcześniej nie pozwalające mu dojść metalowe kółko na blondyna. - No teraz Shizu-chan-sama będzie oceniony przez wiernego poddanego. - Ukłonił się zamaszyście i zeskoczył z łóżka. Skierował się do szafki i wyjął drugie kółko, zakładając je sobie. - Po drugim dojściu będziesz bezużyteczny. - mruknął widząc, jak Shizuo próbuje z siebie zdjąć zabawkę. - A przecież gramy do samego końca~...
- To cholerstwo jest ciasne... - warknął, chcąc ściągnąć
rozciągnięte chyba do granic kółko. Nie jego rozmiar, zdecydowanie... Warknął, odwracając
na chwilę swoją uwagę od kółka, a przenosząc ją na Izayę. - Nie byłbym
bezużyteczny... Ale jak wolisz cierpieć dłużej... - Uśmiechnął się złośliwie i przyciągnął go do siebie na
łóżko. Całe dwie godziny...? Posadził go sobie na biodrach, kładąc się i pobudzając
go ponownie. - Możemy kontynuować. - Wskazał podbródkiem telewizor, gdzie
chłopak sam się nabijał na swojego kochanka. - Kajdanki też ci załatwić...? Czy może ich nie masz?
Izaya uśmiechnął się rozochocony i wskoczył na blondyna
zaraz nakierowując ręką jego członek na swoje wejście i nabijając się mocno. Po
chwili zaczął sam się poruszać. Najpierw wolniej, później przyspieszył.
- I jak? Króliczek ładnie skacze?- Zachichotał. Słysząc o kajdankach nie przerywając ruchów biodrami przechylił się w tył starając się dosięgnąć szafki. Na próżno. - Ne Shizu-chan-sama może przesuniesz się trochę, to wyjmę nadal sobie wesoło kicając~... - zaproponował.
- I jak? Króliczek ładnie skacze?- Zachichotał. Słysząc o kajdankach nie przerywając ruchów biodrami przechylił się w tył starając się dosięgnąć szafki. Na próżno. - Ne Shizu-chan-sama może przesuniesz się trochę, to wyjmę nadal sobie wesoło kicając~... - zaproponował.
- No, pięknie skaczesz... - parsknął, łapiąc go za biodra i
nabijając na siebie mocniej. Z tym pierścieniem było dziwnie... Szczególnie w gorącym
i wilgotnym wnętrzu Izayi, jakoś... inaczej. Przytrzymując go, przesunął się
nieco do jego szafki, żeby mógł sięgnąć. Otworzył nawet drzwiczki, drugą dłonią
masując jego pośladek.
Izaya zadowolony ze współpracy wygiął się znów starając
złapać kajdanki.
- Ups... to nie one. - mruknął, wyjmując na łóżko jeszcze jeden
wibrator. - Tak się nie da~... - jęknął zdenerwowany lekko tą odległością
szafki od miejsca w którym się pieprzyli. - Ne Shizzy przewróć mnie na plecy, a
sam klęknij inaczej nie sięgnę, bo złamiemy marchewkę~... - poskarżył się.
- Ych... Nie da się jej złamać, ale wiem o co chodzi... -
mruknął i przewrócił go na plecy, samemu klęknął i zaczął grzebać za
kajdankami. - Niezły zapas... - mruknął, popychając go biodrami tak, by podsunął
się jeszcze dalej na łóżku.
- O tak jest dobrze~! - Przeciągnął je palcami za łańcuszek
do brzegu szafki. Udało mu się je pewniej złapać i wyjąć. - No to teraz~... -
zamruczał zapinając jeden koniec na wciąż grzebiącej w szafce ręce blondyna. - Spróbujemy się zabawić nieco inaczej~... - wymruczał z chorą satysfakcją
przeciągać kajdanki przez przerwy w ramie łóżka i zapiął drugą dłoń blondyna
unieruchamiając go tym samym. Gdy tylko to zrobił przestał się poruszać i
wysunął z siebie Shizuo. Odwrócił się do niego tyłem i zaczął grzebać w szafce.
- Gdzieś tu miałem pejcz i wibrator specjalnie dla unieruchomionego
potworka~... A i obroża się znajdzie. - zachichotał.
- Serio...? - rzucił niedowierzająco, po czym prychnął. -
Spróbuj... Tylko stracisz dobre kajdanki. - zauważył, przeciągając powoli łańcuszkiem
po ramie łóżka. Zerknął na wibrator obok. Jego cierpliwość miała się na
wykończeniu wraz z marnowaniem czasu na bezsensowne poszukiwania...
- Chyba zaryzykuję... Tak jak ten gościu w filmie. - rzucił
wiedząc, że blondyn teraz tego nie zobaczy. Sprawnym ruchem przyczepił wibrator
do penisa blondyna a sam stanął nad nim uśmiechając się wrednie - Dziwce też się
coś od życia należy~... Najlepiej lodzik, bo już mi trochę gorąco. - mruknął,
ciągnąc blondyna za włosy by otworzył usta, a gdy w końcu to zrobił wpakował
tam swoje przyrodzenie. - Ciesz się, że nie mam możliwości, żeby się spuścić. - dodał władczo.
- Hmh... - prychnął na to brutalne traktowanie, mrożąc go
wzrokiem. Czy też spalając, jak kto woli... Po prostu w myślach zabił go już ze
dwa razy. Chciał się odezwać, a ten tak to wykorzystywał...? Przygryzł go lekko, ciekaw, co będzie próbował zrobić. Jednak łańcuch od kajdanek był już napięty i gotowy do zerwania... Nie będzie
robił, co mu każe.
Izaya sapnął zaskoczony czując ugryzienie. Mimo to nie
zamierzał przerywać.
- Ne Shizu-chan-sama, albo zrobisz to samemu, albo ci
pomogę...Choć nie gwarantuję, że nie uszkodzę przy tym twoich pięknych
usteczek, więc jak będzie? - zapytał rozbawiony. Wiedział, że mu się za to
dostanie, myślał nawet czy Shizuo byłby zdolny mu go odgryźć ale... i tak
chciał to zobaczyć.
Shizuo obrócił
głowę, jednocześnie przerywając łańcuch i wykrzywiając lekko ramę łóżka. Zwalił
go z siebie i przycisnął do łóżka. Oderwał kawałek łańcucha, związując mu ręce.
- Nikt cię nie uczył, że nieposłuszne dziwki się każe? -
warknął, naprawdę zirytowany i zabrał wibrator, wsuwając go w niego. Od razy włączył
na max'a, przytrzymując wciąż jego ręce.
- Hę? Co? Shizu! - jęknął, niedelikatnie przygwożdżony do
łóżka. Próbował szybko zabrać ręce, ale Shizuo zdążył już je unieruchomić. -
Tego nie było w filmie! - poskarżył się, wiercąc. Czując wibrator rozłożył tylko
chętnie nogi. - Jak to ma być prawdziwa kara daj ten większy... Albo swoją
marchewkę. - zaproponował.
- Nie było, ale jest u nas... - warknął, wsuwając w niego
dwa palce i popychając wibrator głębiej, tak by miał chociaż szansę dotknąć
jego czułego punktu. - A jeśli chcesz więcej... Zasłuż sobie... – prychnął i
wychylił się do jego szafki. W końcu wyciągnął coś podobnego do członka, co nie wirowało. Wsunął mu to w ręce i puścił je, przytrzymując
go jednak na łóżku. - Mi byś się pewnie odpłacił ugryzieniem, więc z tym zrób
coś, żeby mnie zachęcić. - Uśmiechnął się krzywo, czekając, czy wpadnie na
pomysł, co powinien zrobić.
- Ne Shizu-chan jak się mam tym zabawić? - mruknął rzeczowo,
machając nową zabawką. - To pozwól mi wyjąć wibrator, oba naraz będzie
ciężko... - Podrapał się po głowie. - Jeszcze urwiemy kabelek od wibratora i co
wtedy? Twoja marchewka się nie zmieści...
- Nie, nie o to chodzi... - mruknął. Skoro mógł sobie
pofantazować... Chwilowo pomijając zasady filmu... Złapał za jego podbródek,
zmuszając go do otwarcia ust. - W ten sposób mnie pobudź... Ale nie chcę, żebyś
odpłacił mi się ugryzieniem, więc chwilowo będę tylko patrzył. - oznajmił,
przesuwając dłonią po jego brzuchu. Po chwili jakby z nudów zaczął przyszczypywać i lekko ściskać jego sutek, w
oczekiwaniu na przedstawienie.
- Może i nazywasz mnie królikiem, ale tej marchewki chrupać
nie mam zamiaru. - wyjaśnił mu. - Wolałbym wycisnąć z niej sok~... O w ten sposób.
- mruknął, zaraz łapczywie wkładając sobie przedmiot i zaczynając go ssać.
Blondyn
przyglądał mu się dość łapczywie chłonąc te widoki. Potarł mocniej wystający punkcik
na jego klatce piersiowej, raczej odruchowo się nim bawiąc. Izaya wyglądał,
jakby naprawdę podobało mu się coś takiego... Przygryzł wargę, zerkając na
wychodzący z jego wejścia kabelek. W sumie co mu szkodzi zrobić mu
niespodziankę... Rozsunął jego pośladki, jednocześnie przytrzymując kabelek.
Nakierował stojącą wciąż męskość na jego wejście i dość ostrożnie wsunął się do
środka, aż wyczuł wibrator. W ten sposób popchnął go dalej, dość powoli, żeby
nie zrobić mu krzywdy i obserwował go, chcąc widzieć kiedy silne wibracje dotrą
do jego prostaty.
Izaya chętnie rozszerzył nogi jeszcze bardziej, pozwalając Shizuo wkładać mu głębiej zabawkę. Jednocześnie nie zaprzestał łapczywego ssania i lizania gumowego przyrodzenia w ustach. Podobało mu się coś takiego... Jakby był brany na dwa fronty... Chyba naprawdę miał w sobie coś z dziwki.
Izaya chętnie rozszerzył nogi jeszcze bardziej, pozwalając Shizuo wkładać mu głębiej zabawkę. Jednocześnie nie zaprzestał łapczywego ssania i lizania gumowego przyrodzenia w ustach. Podobało mu się coś takiego... Jakby był brany na dwa fronty... Chyba naprawdę miał w sobie coś z dziwki.
Heiwajima pchał
zabawkę aż do oporu. Żałował, że nie może już zwiększyć wibracji, ale to chyba
i tak było sporo. Spodziewał się jakichś jęków, ale chyba niekoniecznie się
dało z tą zabawką w ustach... Shizuo otrząsnął się tylko na chwilę, dopuszczając
do siebie jakieś bodźce zewnętrzne, słysząc kolejną z bardzo krótkich
wypowiedzi z filmu.
- Proszę... Proszę, włóż go... ach! Głębiej...!
"Głębiej się
nie da" pomyślał odruchowo i uśmiechnął się głupio. Tu mieli dużo lepiej,
niż w filmie... Chociaż cholera... Tak bardzo chciał się teraz na niego
spuścić, tak dla samej ulgi... Dość niepostrzeżenie zdjął pierścień i zabrał mu
zabawkę, przyciągając go za to do swojego członka, żeby się nim zajął.
- Bierz go tak głęboko jak możesz. - nakazał władczym tonem.
Skoro grali... Kto mu zabroni?
-Wymień wibrator, na ten większy - rzucił mu tylko, już
zabierając się za jego członka. Włożył go, tak jak Shizuo prosił. Czuł go nawet
w gardle, ale rozochocony nie miał zamiaru protestować, starał się go sobie
wepchnąć jeszcze głębiej.
- Potrzeba ci tego...? - mruknął, łapiąc go za włosy.
Odciągnął go nieco i znów przybliżył do swojego przyrodzenia. - Mało ci
pieprzenia z jednej strony...? - Zaczął szybciej poruszać jego głową,
dogadzając sobie, jednak starając się nie posunąć się za głęboko, żeby się nie zakrztusił.
Na chwilę tylko zwolnił, żeby zdjąć z niego pierścień. - Możesz sobie ulżyć...
Jeśli cię to podnieca... - Sapnął, przymykając jedno oko. Jemu już wiele nie
było trzeba, sam widok takiego Izayi wystarczył...
Shizuo używał sobie na nim
mocno, jednak Izayi to się podobało. Czuł jak rozrywane są jego kąciki
ust Mimo to chętnie sam poruszał głową czując jak blondyn wbija mu się coraz
głębiej w gardło. Słysząc nad uchem sapnięcia blondyna, czując jego ręce
szarpiące go za włosy nie wytrzymał i zaczął dogadzać sam sobie ręką. Drugą
przesunął po pościeli w poszukiwaniu pilota do wibratora. Niestety pokrętło miało już moc na maximum.
Shizuo pociągnął
jeszcze kilka razy, a w końcu czując nieznośne gorąco odsunął go całkowicie od
swojego członka i spuszczając mu się wszystkim, co dotąd powstrzymywał, na
twarz. Oblizał się perwersyjnie, pociągając go za podbródek do góry, żeby
spojrzeć na jego zabrudzone ciało. Musnął językiem zakrwawiony kącik jego ust,
jednocześnie łapiąc za kabelek i wyciągając z niego zabawkę. Jeszcze mu się za
to odwdzięczy...
Izaya widząc, że Shizuo szczytuje chętnie nadstawił ręce i otworzył
buzię, mimo to większość i tak wylądowała mu na twarzy. Szybko zlizał
pozostałości Shizuo z ust i okolic. Uśmiechnął się do blondyna.
- A normalna osoba po prostu dałaby mi klapsa. - Wyszczerzył
się zaraz po tym zaczynając zlizywać sobie spermę blondyna z palców. Jęknął z zawodem gdy wyciągnięto z niego zabawkę. - Shizuś~... Ja nadal... - Pokazał na swoje wciąż stojące podniecenie.
- Od kiedy to ja jestem "normalny"...? - parsknął
i zerknął na jego "problem". Niemały problem... - Nadal nie możesz
się spuścić...? - mruknął, paroma ruchami palców rozwalając łańcuch, którym go
wcześniej związał. Po tym rzucił go na łóżko i sięgnął po nawilżoną wcześniej przez
Izayę zabawkę, wsuwając ją w niego od razu. Jemu chwilowo "marchewka"
opadła, więc musiał odpocząć... Zaczął poruszać dłonią w tym samym rytmie, co
zabawką, żeby w końcu brunet też spuścił nagromadzone napięcie.
Izaya chętnie poruszył biodrami powiększając swoją
przyjemność. Wpatrywał się roziskrzonym wzrokiem w sprawiającego mu przyjemność
blondyna. To, że blondyn wpatrzony był w jego biodra tylko bardziej go
nakręcało. To była miła odmiana, że to jemu sprawiana jest przyjemność. Westchnął
głośno szczytując i rozlał się obficie przypadkowo tryskając też odrobinkę na
włosy Shizuo, nim ten się odsunął. Izaya oddychał ciężko, leżąc plackiem na
łóżku i uspokajając się po orgazmie. Zmęczony wpatrzył się w ekran na którym
film leciał własnym, innym od nich torem.
- Ne Shizu-chan ja chcę tak! - mruknął, wskazując palcem na
telewizor. Nadal nie miał dość zabawy.
Shizuo spoglądał na niego i jego unoszącą
się i opadającą klatkę piersiową, przysuwając dłonią po włosach, żeby pozbyć
się w większości tego, co na nie spadło. Na jego słowa odetchnął wolniej i
zerknął na film. Sam nie miał jeszcze dość, Izaya zazwyczaj nie zaspokajał go
aż tak porządnie jak teraz...
Film, jak na
dobrego pornosa przystało, pokazywał powolną wędrówkę kamery nagrywającej za
wszystkich stron ocierające się o siebie ciała kochanków i wyuzdane pocałunki.
Wpatrzył się chwilę nieruchomo w ekran, nim zorientował się, o co chodzi Izayi.
Ten dominujący stał, przytrzymując chłopaka bez żadnej ściany i w ten sposób
się w nim poruszał. Blondyn rozejrzał się i założył Izayi ponownie pierścień,
żeby się za szybko nie zmęczył, i dość niechętnie, ale sobie też nałożył, po
czym pociągnął chłopaka za rękę, zmuszając, żeby usiadł. Przyciągnął go do
siebie, łapiąc dokładnie i tak z nim wstał. Nie omieszkał jednak klepnąć go w
tyłek, gdy Izaya oplótł go nogami.
- Teraz już grasz według scenariusza...? - upewnił się,
stawiając się dość szybko do pionu i przysuwając do szparki Izayi, drażniąc go,
ale nie pozwalając się nabić. Nie, dopóki nie powie czegoś w zgodzie ze scenariuszem...
Czy raczej zachowaniem swojego odpowiednika. – Więc musisz zrobić co on by zrobił...
- Wskazał głową ekran telewizora.
Izaya zaśmiał się rozbawiony i ciaśniej oplótł blondyna
nogami, jednocześnie zarzucając mu ręce na plecy. Nie spodziewał się, że blondyn
spełni jego kaprys.
- Chcę udowodnić, że Shiu-chan-sama jest najsilniejszy i da
radę utrzymać mnie w tej pozycji dłużej niż jakiś aktorzyna... mylę się? -
Uśmiechnął się do niego wrednie. To była jawna prowokacja, i Shizuo na pewno
też ją zauważył, ale to nie ukrywanie jej było celem bruneta. Zbyt dobrze
wiedział, że blondyn będzie i tak bronił swojej dumy. Przysunął się do ucha
Shizuo i wymruczał do niego: - Spraw
żebym jęczał szczytując.
- Będziesz jęczał jeszcze zanim zachce ci się dochodzić... -
prychnął, uśmiechając się. Rozsunął jego wejście i nabił go na siebie jednym, szybkim
ruchem. Docisnął go do siebie, łapiąc pod pośladkami. Nawet trzymając go w ten
sposób wytrzyma z pewnością dłużej, niż jakiś aktorzyna... Izaya też to
wiedział, nie było nawet potrzeby udowadniać. Podniósł go, łapiąc mocniej i
rozsuwając palcami jego pośladki, po czym znów zaczął go na siebie nabijać.
- Mam cię Shizu-chan. - Uśmiechnął się do niego sapiąc. - Marchewka weszła do króliczej norki~... A poza tym to cię pobrudziłem. - dodał
pokazując mu język. Wiedział, że Shizuo tego nie lubił. Nie lubił być brudny,
ale Izayę mógł brudzić non stop.
- Zauważyłem... - mruknął, łapiąc go bardziej za biodra i
podnosząc, a potem dociskając do siebie. Spróbował przyspieszyć, co w tej
pozycji było dość trudne. Jednak się udało... - Za to ty naprawdę wyglądasz jak
dziwka po upojnej nocy... - wymruczał, nadzwyczaj dumny ze swojego dzieła. -
Dobrze ci, Izaya...? Śmiało, możesz to wykrzyczeć światu... Głośno.
Izaya tylko się zaśmiał.
- Nie, nie tak Shizzy~... Jak chcesz przyspieszyć to ugnij
lekko kolana i mną potrząśnij jak shake'iem. A właśnie wypiłbym sobie shake... Takiego waniliowego. - rozmarzył się, kompletnie ignorując tekst o krzyczeniu. Po
co miał mu sprawiać przyjemność? Było dobrze, prawda, ale tak Shizuo mógł się
postarać bardziej, a nie już spoczywać na laurach.
- "Dziwka po upojnej nocy" mówisz~... - westchnął,
odchylając głowę w tył. - Cóż,
przynajmniej mój jedyny klient jest zadowolony~! - mruknął.
- Wygląda na to, że jak ma się dziwkę na własność, robi się wymagająca...
- parsknął i tak jak radził Izaya ugiął lekko nogi, po paru ruchach
dostosowując to zginanie i prostowanie nóg do poruszania się w nim. Tak
przynajmniej wchodził głębiej nieco łatwiej... Chociaż bolało go nieco, że sam na to nie wpadł, a musiał słuchać
jego... - Niewygodnie... - warknął w końcu do siebie. Aktorzy wytrzymywali krócej,
bo to wcale nie było tak satysfakcjonujące, jak być powinno...
- Mnie tam się podoba. - mruknął, chętnie poruszając tyłkiem. -
To śmieszne jak robisz przysiady zamiast sobie pomóc i zacząć mną podrzucać jak
galaretką~... - zachichotał. W pewnych chwilach, zwłaszcza gdy blondyn odkrywał
coś nowego był taki cudnie gapowaty.
- Ygh... - warknął, zatrzymując się i podchodząc z nim do
jednej z szafek. - Starczy, to wkurzające... - Odgarnął z niej jakiś zeszyt i posadził
go, czy raczej na wpół położył na niej, od razu pchając mocniej biodrami, żeby
nie ważył się protestować. Czy chwilowo w ogóle jakoś komentować... - A na przyszłość... Nie... pouczaj... -
wywarczał, wchodząc mocniej. Stabilne podłoże to zupełnie co innego...
Izaya syknął gdy przy
którymś z mocniejszych pchnięć uderzył głową o ścianę.
- Zmień szafkę... Ta jest za mała... Albo najlepiej chodźmy
na stół w jadalni. - mruknął, rozmasowując uderzone miejsce.
- Chętnie... - mruknął, podtrzymując go, żeby tym razem nie
uderzył w ścianę. Zerknął jeszcze jednak na film. - Ale tego tam raczej nie przeniesiemy...
- zauważył, podnosząc go i kierując się do biurka. Tyle mu musi starczyć...
- Oni też na stole? - zapytał zdziwiony, oglądając się na
ekran. Rozłożył szerzej nogi i uśmiechnął się zapraszająco jak postać na
ekranie. - Masz, ale tego co on mówi nie powtórzę. - stwierdził hardo.
- Czemu nie... Miałeś chyba grać? - Położył dłoń na jego
kroczu, pocierając palcami jądra bruneta. Nie poruszał się, jeszcze nie...
Izaya warknął pod nosem ale nie mogąc się doczekać, aż Shizuo się ruszy i zajmie nim na poważnie w końcu skapitulował.
Izaya warknął pod nosem ale nie mogąc się doczekać, aż Shizuo się ruszy i zajmie nim na poważnie w końcu skapitulował.
- Weź mnie najmocniej jak tylko potrafisz. - zażądał. - Wsadź
go do samego końca, a będę jęczał ci w ramionach. - powtórzył suchą kwestię z
filmu i przewrócił oczyma zdegustowany. Nie mogąc się doczekać, aż blondyn się
nim zajmie sam zaczął poruszać tyłkiem. - Jak sam nie chcesz to daj mi coś
wsadzić... Mój Shizu-chan już jest zmęczony? - zadrwił, czego już nie było w
filmie, ale nie potrafił się powstrzymać.
- Nie jestem zmęczony... Ale jeszcze sporo filmu przed
nami... Dbam żebyś odegrał go dobrze. - stwierdził, starając się ukryć lekki uśmiech.
Po tym znów ściągnął i odrzucił gdzieś ten wkurzający pierścień. Przyciągnął
Izayę bliżej, zerkając na film również nachylił się nad nim i odgrywając swoją rolę nachylił się nad jego
uchem, wchodząc w niego twardo. - Obsłużę cię jak nikt inny, więc trzymaj się mocno.
- powtórzył, zaczynając znów porządnie rozpychać jego wnętrze. Przy tym zajął się nim dobrze, pobudzając ręką i zasysając
skórę na jego klatce piersiowej. Zaczynał się cieszyć tym wczuwaniem się... Tak
łatwo nie odpuści mu tej reszty czasu.
- O tak~!!! - westchnął Izaya, czując przyjemne rozpychanie. Ręka
Shizuo na członku, usta na sutku i mógł krzyczeć z rozkoszy. Przygryzł więc
wargę. - Sz... Szybciej... Pa-panie... - burknął niezadowolony, jednak jego postać
mówiła właśnie to, a oni mieli grać.
Zgodnie z
życzeniem blondyn przyspieszył, a nawet sprawił, że biurko skrzypnęło, jak stół
na filmie. Wziął oddech i przygryzł lekko jego sutek, zaraz przenosząc się na
jego szyję.
- Dobrze ci...? - powtórzył po swojej postaci, zadowolony,
że to akurat ta kwestia. - Powiedz, jak bardzo dobrze ci z twoim panem...
Wzrok Izayi pytał "Naprawdę muszę to robić?", jednak nie mógł nic powiedzieć... Sam wybierał film i proponował zabawę.
- Z moim panem jest najlepiej, mógłbym się z nim kochać cały
czas. - zapewniła ochoczo postać na ekranie, a Izaya powtórzył po niej
rozbawiony. - Shizu-chan to niewyżyty seksoholik, więc kwestia w sam raz. - dodał od siebie.
- ...Nie wypuszczę cię z objęć jeszcze długi czas, więc
będzie wiele okazji... - zapewnił sucho, mierząc telewizor spojrzeniem "Co
za debil to wymyślił?". Jednak i tak powtórzył, co odbił sobie jeszcze mocniejszym
pchnięciem. Specjalnie próbował ustawić się tak, by trafić znów w jego prostatę. - To chyba dobrze, że znalazłeś w
końcu kogoś równego sobie... nie? - prychnął i przygryzł płatek jego ucha, przyspieszając
też ruchy dłoni i ściągając mu szybko pierścień. – Mnie przynajmniej pieprzenie
cię bez limitu się nie znudzi...
- Dobrze to słyszeć. - westchnął z ulgą, gdy zdjęto mu
pierścień. Rozłożył szerzej nogi, żeby Shizuo mógł wejść głębiej. Usłyszał jak uke na ekranie coś krzyczy. Spojrzał na Shizuo. - Czy mam krzyczeć "O tak, to tu!" jeśli to wcale nie tu?
- Nie... Możesz się wczuć i powiedzieć... jak to będzie
tu... - Wyprostował się nieco, żeby móc łatwiej odnaleźć ten odpowiedni kąt. Raz
po raz uderzał w jego aksamitne ścianki w skupieniu, chcąc w końcu doprowadzić
go do takiego szaleństwa, by doszedł, krzycząc z rozkoszy. Chociaż u Izayi aż tak łatwo nie było... jak w tym filmie na
przykład.
- Hm? .. - Izaya wypchnął biodra i hmknął, gdy Shizuo po raz
kolejny w niego wszedł. - Minimalnie na prawo i maksymalnie mocno. - stwierdził
czekając, aż tak się stanie. - Ale skoro ci pomagam nie będę krzyczał. - Pokazał
mu język.
- Nie prosiłem o pomoc... - Zmrużył lekko oczy i tak jak
mówił mocno i szybko wszedł znów do środka, celując trochę bardziej na prawo. Zapamiętał
dobrze ten kąt na wszelki wypadek. Zmusi go do jęków...
Izayi na moment pociemniało przed oczami. Otworzył usta,
jednak nie jęknął. Uspokoił się i po krótkiej chwili oplótł Shizuo nogami.
- Tam, tak tam mistrzu! - Westchnął błogo sam się nabijając
na "marchewkę".
Widząc jego
reakcję Shizuo przytrzymał szerzej jego nogi, pocierając dodatkowo kciukiem
jego męskość. Chciał już go doprowadzić do kolejnego spełnienia...
- Możesz krzyczeć... - mruknął, znów ustawiając się
odpowiednio. – Krzycz, jak ci dobrze...
- dodał, przyglądając mu się z pożądaniem. - Jeszcze raz. - sapnął całkiem
twardy, wchodząc w niego tak samo jak poprzednio, raz za razem.
- Mogę... nie muszę krzyczeć. - Zacisnął zęby, starając się
powstrzymać jęk i uśmiechnął się wrednie do Shizuo. - Tak łatwo to nie ma,
wiesz~?
- Wiem... Ale mógłbyś... - Zacisnął zęby, nieco desperacko
starając się znów uderzyć we właściwy punkt. Długo nie mógł się powstrzymywać...
Wykonał ostatnie już pchnięcia, nabijając go przy tym na siebie.
- Jesteś okropny. - Sapnął i jęknął cichutko, dochodząc razem
z Shizuo. Opadł zmęczony na biurko, czując jak blondyn się w nim rozlał. -
Mogłeś chociaż wyjść... - poskarżył się niechętnie, sięgając ręką do swojej
dziurki.
- Nie ma mowy... - mruknął, wychodząc z niego z lekkim uśmiechem.
Wpatrzył się w jego wejście i przesunął po zabrudzonej skórze palcem, ocierając
to zaraz o jego udo. - Nie podoba ci się...?
Jak na zawołanie
z telewizora wydobył się kolejny przeciągły jęk.
- Wypełnij mnie... Całego...
Zerknął znów na ekran,
obserwując, jak aktorzy tam dochodzą. Teraz już to nie robiło takiego wrażenia
jak na początku... Oglądał jeszcze chwilę jak dyszą, czekając na dalsze akcje
do odwzorowania. Jednak niespodziewanie ekran zrobił się po prostu... czarny. A
film ponoć dalej leciał. Zmarszczył brwi, zerkając na Izayę.
- To planowana przerwa, czy co? Wiesz coś o tym...?
- Lubię jak dochodzisz na mnie, nie we mnie... chyba, że w
usta. - poprawił go. Niechętnie podniósł się do siadu... brudząc przy tym biurko
na biało. Czuł, jak się z niego wylewa. - Hę? - Spojrzał na czarny ekran. - Zepsuta płyta może. - Podrapał się po głowie. - Tym lepiej, że skończyliśmy, nie? Chyba, że liczyłeś na
więcej~?
- To się da naprawić... - Namyślił się chwilę, po czym
odwrócił się do niego z podstępnym uśmiechem. - Jaki koniec...? Obiecałem ci
zabawę jeszcze przez prawie dwie godziny... Nie możemy odgrywać tego filmu, więc
nagramy własny. - postanowił za niego, już idąc po telefon, żeby ustawić
nagrywanie.
To było zdecydowanie genialne <3
OdpowiedzUsuńNajlepszy prezent na dzień kobiet :3
Arisu-chan
Ja tu wieczorkiem wrócę c:
OdpowiedzUsuńBo po co spać jak można yaoi czytać xd
Dajcie mi to nagranie!!!
UsuńWaaaah... Jakie pornooo, pikny prezent na Dzień Kobiet (wiem która godzina... ciii~) cudny po prostu.
Łeh łeh >×< dajta wy zboczeńcowi więcej, łok?
Po prostu boskie *.* Prezencik na dzień kobiet idealny ;) Oby tak dalej ^.^
OdpowiedzUsuńI Wszystkiego Najlepszego z okazji Dnia Kobiet :*
Aww!! Cud, miód i orzeski <3 To było boskie aż brak mi słów =) Dziękuje za tak piękny prezent na dzień kobiet =)
OdpowiedzUsuńOhayo~
OdpowiedzUsuńTak się zaczytałam że prawie się na wycieczkę spóźniłam ><
Ale opo mi się podobało, porównanie do marchewki i leżałam na ziemi o.o
Świetnie Wam to wyszło ^^
Pozdrawiam i weny
Ja ne~
Jeju, czytałam już to szmat czasu temu, ale dzień później zdarzyło się coś, czym bardzo chciałam się z Wami podzielić i dopiero teraz mi się na to zebrało XD
OdpowiedzUsuńOd początku. Shot baaardzo mi się podobał, jedna z najbardziej zboczonych rzeczy jaką czytałam za co Wam wielkie Arigatou :D Nie pamiętam zbyt wiele, ale 'marchewka' rozśmieszyła mnie na tyle, że zaczęłam się turlać po łóżku i obudziłam współlokatorkę o 3 rano. xD Na drugi dzień wracałam do mojej rodzinnej miejscowości, gdzie akurat zbliżały się wybory, więc na mieście było pełno kampaniowego shitu. W pewnym momencie zatrzymałam się na środku chodnika, po czym dosłownie na niego upadłam, śmiejąc się jak wariatka. Oto był plakat, oraz slogan jednego z kandydatów. http://zapodaj.net/3e088f0706ee4.jpg.html
Możecie się domyślić na kogo zagłosowałam :D Dziękuję Wam bardzo, że świadomie i mniej dostarczyłyście mi tyle śmiechu :D
xoxo.