Yo.
Poczekajmy jeszcze za 2 lata może skończę to opowiadanko. Wszystkiego najlepszego Shizu-chan!
A wy pamiętajcie o kliknięciu w banerek~~
Enjoy~!
Izaya odetchnął zapachem Ikebukuro przekraczając umowną granicę dzielnic. Linia oddzielająca istniała tylko na papierze i myślał, że tylko Shizuo wiedział, gdzie ona powinna się znajdować. Informator zastanowił się przez chwilę nawet, czy tak dla odmiany nie wyświadczyć administracji przysługi i nie wymierzyć dokładnie dzielnicy powołując się na nos blondyna. W końcu drogówka nigdy nie robiła im problemów z powodu wyrwanych znaków i automatów łatających w najdziwniejszych miejscach.
Izaya pokręcił głową, rozbawiony.
Jeden prezent na raz panie Orihara, czy nie jesteś zbyt szczodrym
bogiem? Interweniować tak bez choćby prośby czy symbolicznej
zapłaty? Tak nie postępuje bóg.
Brunet przeszedł skocznym krokiem
przez ulicę i odwrócił się upewniając, że nic za nim nie leci.
Miał być tu incognito, a więc nie powinien dać się wywąchać
Shizuo. Choć musiał przyznać, że wizja goniącego go
rozwścieczonego blondynka była nader kusząca.
- Może powinienem mu kupić strój klauna? Dodałbym mu klakson, będzie go naciskał ostrzegając, że biegnie~... Choć nie~... Pewnie byłaby to pierwsza rzecz jaką by we mnie rzucił. - zażartował sobie na chwilę przerywając radosne podskoki, by zaraz podwoić ich liczbę.
- Może powinienem mu kupić strój klauna? Dodałbym mu klakson, będzie go naciskał ostrzegając, że biegnie~... Choć nie~... Pewnie byłaby to pierwsza rzecz jaką by we mnie rzucił. - zażartował sobie na chwilę przerywając radosne podskoki, by zaraz podwoić ich liczbę.
Po drodze widząc pędzącego drogą
bezgłowego jeźdźca pomachał jej. Natomiast do goniącej ją
drogówki tylko uśmiechnął się niewinnie i wskazał błędną
drogę. Dali się nabrać.
- I znów dobry uczynek bez wyraźnej
potrzeby~... - westchnął do siebie Izaya, zgrabnie przemilczawszy fakt,
że pokierował służby porządkowe na jednokierunkową, powodując
tym samym wyjątkowo efektowną kraksę. Zaciekawiony pooglądał
przez chwilę panikujących ludzi, a następnie ruszył w swoją stronę.
Zdziwiona dullahan obejrzała się za
brunetem i westchnęła. "Będą kłopoty" - pomyślała kierując się w
stronę miejsca wymiany. Uśmiech Izayi zawsze oznaczał, że brunet
ma jakiś plan. Celty przyspieszyła chcąc jak najprędzej znaleźć
się u boku Shinry. Jej ukochany był chyba ostatnią osobą, która miała jakikolwiek wpływ na Oriharę. Choć, niestety, mimo
najlepszych chęci, lekarz zawsze podsuwał Izayi jeszcze bardziej
destrukcyjne pomysły. Coś mówiło dziewczynie, że informator
jeszcze dziś do nich zawita. Wzdrygnęła się na tę myśl.
Dziesięć minut później stała już na podziemnym parkingu z
założonymi rękoma. Kask przechyliła w lewo zastanawiając się, czy to właśnie pudełko pełne serpentyn i wstążek miała stąd
zabrać. Po co wzywać mrocznego jeźdźca by przetransportować tak
zwyczajna paczkę? Niepewnie podeszła do pakunku i za pomocą cienia
podniosła wierzchnią warstwę ozdób. Co jeśli to tylko kamuflaż?
Wtedy byłaby pewna, że na pewno zabiera dobrą rzecz. Jej kobieca
intuicja nie zawiodła jej. Na dnie pudełka schowane były policyjne
kajdanki, sznur, co dziwne, w różowym kolorze i knebel, a w
buteleczce w rogu jakaś przezroczysta substancja zakryta jednak
wełnianą szmatką.
Pokiwała z uznaniem kaskiem. Nie
spodziewała by się nic po tym pudełku gdyby nie wiedziała, że to
zlecenie. Ot, kartonik z zakupami, lub końcówka zapasów jednego z
wielu mieszczących się w tym budynku sklepów.
Dullahan zawinęła paczkę w cienisty
kokon izolując ją od czynników zewnętrznych. Zapakowała osobliwy
zestaw do porwań na swój motocykl i odjechała z rżeniem konia.
Pędzącego po ulicach jeźdźca
widziało wiele osób, nikt jednak nie widział jak kobieta schodzi z
motoru w parku, ani jak przekazuje paczkę czekającemu tu
dzieciakowi. Ów chłopiec, w wieku licealnym, stał niepewnie
ściskając swoją torbę. Miał wyjątkowo duże brązowe oczy i
ciemnoniebieskie włosy, przez co wyglądał naprawdę niewinnie.
Kobieta zwątpiła przez chwilę, czy to rzeczywiście on jest
odbiorcą paczki. Wyciągnęła swoje PDA i szybko wystukała.
[Cześć, jestem Celty. To dla ciebie
mam paczkę?]
Chłopak podniósł na nią wzrok i
uśmiechnął się obrzydliwym uśmiechem przywodzącym Celty na myśl
Izayę. W jednej chwili stracił całą swoją niewinność. Z
niezwykłą naturalnością podał jej białą kopertę czekając, by
przeliczyła zawartość. Lekko zdziwiona kobieta sprawdziła zapłatę
i odnotowawszy, że kwota się zgadza wsiadła na czarny motor i
odjechała, chcąc jak najszybciej znaleźć się z dala od miejsca
dostawy. Ten chłopiec wzbudził jej obawy. Nie wyglądał na kogoś,
kto zrobił coś złego... Prawdę mówiąc gdyby nie niebieski kolor
włosów nigdy nie posądziłaby go o nic niewłaściwego... Dopóki
by się nie uśmiechnął.
Aoba uśmiechnął się grzecznie i
pomachał dostawcy. Gdy kobieta zniknęła odwrócił się i podszedł
do pobliskiej ławki zaraz siadając na niej. Z torby wyciągnął swój
telefon i napisał krótkiego SMS.
[Paczka już na was czeka o(`ω´*)o
]
Kururi wyjęła z kieszeni swój
wibrujący telefon. Otworzyła klapkę i przeczytawszy zawartość
sms którego dostała zamknęła go z cichym plaskiem. Brunetka
spojrzała na swoją bliźniaczkę kłócącą się ze sprzedawcą.
- Mówię panu, że potrzebujemy
półtorametrowego sześciennego pudełka. - Mairu wspięła się na
ladę chcąc być z rozmówcą na jednym poziomie wzroku. Braciszek
Izaya uczył ją, że to wzmacnia siłę perswazji. A jeśli udałoby
się jej wejść jeszcze wyżej być może przekonałaby ekspedienta,
że jest od niego ważniejsza i wie wszystko lepiej, choć było to
mało prawdopodobne.
- Kiedy ja już od piętnastu minut
tłumaczę panience, że my takich nie produkujemy. - zdenerwowany
pracownik nocnej zmiany, który zapisując się na nią
prawdopodobnie nie spodziewał się problemów, przetarł sobie
spocone już lekko czoło.
- Mairu-nee... - zaczęła cicho brunetka
poprawiając swój kaptur z kocimi uszkami na głowie poprawiając
tym samym troszkę już za ciasną bluzę na swoim ciele.
Ekspedient na chwilę, odruchowo,
skierował wzrok na piersi cichej towarzyszki złośnicy która
dosłownie stała mu na ladzie. Ta krótka chwila przyuważona przez
Mairu wystarczyła by w jej oku pojawił się zdradziecki błysk.
Znalazła słabość tej osoby, do tego prostą do wykorzystania
- Ne, ne Kuru-nee~! - Zaczęła pewna
siebie. - Może zdejmiesz w sklepie bluzę, co? Pan lolicon chętnie
by sobie popatrzył~... - zaproponowała bliźniaczka podchodząc do
siostry i objęła ją pod biustem optycznie go powiększając.
Widząc to wszystko skonfundowany i
przerażony tak obrzydliwymi oskarżeniami mogącymi wpłynąć na
jego karierę ekspedient nie miał innego wyboru jak skapitulować.
Dullahan weszła do przestrzennego
przedpokoju taszcząc swój motocykl. Już stamtąd słyszała
kłótnie. Zostawiając cienistego konia podeszła do framugi drzwi i
oparła się o nią delikatnie, spoglądając z zaciekawieniem na
znajdującego się w salonie lekarza i informatora. Zażarcie się o
coś kłócili co samo w sobie było dość niezwykłe. Izaya zwykle
nie dawał się wciągnąć do kłótni, ani ich nie wywoływał,
jeśli był w towarzystwie kłótników... Pewien wyjątek stanowił
tylko Shizuo.
- Celty moja kochana~ Jesteś wreszcie!
- Lekarz odetchnął z ulgą podszedł do ukochanej chcąc ją
przytulić, dostał jednak tylko łokciem w brzuch. - Proszę
kochanie wyjaśnij mu - tu wskazał na Izaye - że zapomnieliśmy o
urodzinach Shizuo~
Celty zrozumiawszy słowa ukochanego
szybko wyciągnęła PDA i wystukała:
[Urodziny Shizuo? Faktycznie! Shinra co
my zrobimy? Powinnam pojechać po jakiś prezent! Tylko jaki?]
Izaya nie był zbyt pocieszony reakcją
kobiety. Cóż, widać faktycznie zapomnieli. Shinra nie kłamał. Ale
w takim razie skoro Shinra jako najlepszy przyjaciel nic nie
przygotował, to czy on, Izaya, jako wróg nie jest przypadkiem
zbyt... zaangażowany?
Podirytowany takim postawieniem sprawy
informator wychodząc przed blok sięgnął po telefon, jednak w
kieszeni było pusto. Sprawdził też w drugiej i w spodniach, ale nic
tam nie było. To było wybitnie nie w jego stylu. Czyżby był zbyt
roztrzepany aby go zabrać? Ta myśl także mu się nie spodobała.
Ruszył więc do Shinjuku trochę szybszym krokiem niż zwykle.
Mimo,
że informator z Shinjuku był opanowaną osobą, która przewidywała
wszystkie odmienne koleje losu, a nawet sama planowała niektóre z
nich, wobec kilku był bezsilny, jednak starał sobie z nimi radzić i
tak jak na Shizusia zawsze miał przygotowany scyzoryk, tak na wypadek
braku telefonu również potrafił coś zaradzić. Dlatego też z
całą swoją nonszalancją i obrzydliwą jak na japońskie kategorie
pewnością siebie stanął przed drzwiami jednego z biedniejszych
mieszkań w Ikebukuro i nie przejmując się godziną ani wzmożonym
ruchem ulicznym wydobył z kieszeni wytrych. Szybko i sprawnie
poradził sobie najpierw z jednym, a później i z drugim zamkiem.
Drzwi ustąpiły z cichym kliknięciem, a informator wsunął się w
ciemność przedpokoju oświetlanego tylko niebieskawą poświatą
telewizora - lub komputera - przez otwarte drzwi pokoju.
Słysząc
cichutką rozmowę jak i dwa nerwowo kręcące się cienie na ścianie
Izaya uśmiechnął się parszywie chwytając od wewnętrznej strony
za klamkę, i z hukiem zatrzaskując drzwi.
-
Yo, Mikado-kun~...
Kiedy następna część?
OdpowiedzUsuńA kurfa, też bym zapomniała o jego urodzinach!! Zabijce mnie! Teraz tylko czekać na następne urodziny Shizusia po następną część. A co do opowiastki to jak zwykle zajebiaszcza. :D ~Weny życzę! :3
OdpowiedzUsuńKiedy next? *-*
OdpowiedzUsuńNe~! Dajta nam następną część!
OdpowiedzUsuń