Ohayo~!
Dziś prezentujemy wam kolejne urocze perypetie dwóch futrzaków. Ach jak ja kocham tę fluffiastą serię~...
Przypominam wam jeszcze o nakarmieniu psiaków klikając w banerek po prawej i życzę przyjemnego czytania
Enjoy~!
Hejooo~~
Ten, to ja wam tylko napiszę, że was kocham i w ogóle~~
Miłego czytania~! >w<
Enjoy!
Hejooo~~
Ten, to ja wam tylko napiszę, że was kocham i w ogóle~~
Miłego czytania~! >w<
Enjoy!
Shinra z uśmiechem przyjrzał się ostrzu trzymanego w ręce noża. Do tej pory mógł dzierżyć jedynie skalpele, a tasakiem zajmowała się jego ukochana, Celty. Jednak dziś miało być inaczej. Okularnik sam postanowił przygotować dla nich romantyczną kolację. Dla tego celu poświęcił się i rano wstał udając się na targ po najświeższe ryby. Teraz właśnie obrabiał je odcinając im płetwy, głowy i patrosząc. Oczywiście wszystkie ochłapy dostały się Izayi. Shinra był pewien, że ten rozkapryszony, wiecznie niezadowolony kot tym razem będzie usatysfakcjonowany.
Shizuo wrócił z samodzielnego
już spaceru przez klapkę w drzwiach. Przeszedł się powoli po
domu, stukając łapami o posadzkę. Czuł ciekawy aromat z kuchni,
więc to tam się skierował, do swojej miski. Widząc słabą
zawartość miski Izayi uśmiechnął się po psiemu do Shinry i
napił się wody, a potem skoczył na kanapę.
Izaya śpiący na poduszce poczuł jak
coś wskakuje na jego legowisko. Ciepłe i puchate coś było o wiele
bardziej zachęcające od poduszki, więc zaspany kot przesunął się
na ową rzecz i miauknął z lubością się w nią wtulając. Co
prawda kichnął kilka razy czując psa, ale... w tym domu wszystko
nim pachniało, więc kot musiał przywyknąć.
Golden zamruczał i ułożył łeb
na łapach, wpatrując się we wtulonego w jego bok, kichającego
kota. Przez chwilę rozważał, czy go nie zrzucić, ale dał sobie
spokój. Uniósł łeb widząc Celty, a ta tylko pogłaskała go i
spytała o Shinrę, na co szczeknął cicho i wskazał kuchnię
głową.
- Nyah! - Izaya ziewnął wyciągając
się, jednak nadal nie otwierał oczu. Ta poduszka może była jedną
z niewielu naprawdę mocno pachnących Shizuo rzeczy, ale, niestety,
była też najwygodniejszą poduszką na jakiej spał. Zamruczał nie
otwierając oczu.
Heiwajima w końcu znudził się
siedzeniem. Kiedy więc Shinra zajął się Celty i przeszli do
salonu, on sam wstał z Izayą i zaniósł go ostrożnie do kuchni,
gdzie go położył. Tam też umoczył pysk w misce z wodą i stanął
nad nim, pozwalając kroplom na niego skapywać, żeby go obudzić.
Kot obudził się z krzykiem. W
pierwszym odruchu wysunął pazury, chcąc zadrapać tego kogoś kto
zmoczył jego futerko. Jednak widząc w swoich zaspanych oczkach
wielki uśmiechnięty psi pysk z wywieszonym różowym językiem dał
sobie spokój.
- Gdzie jesteśmy? Gdzie się podziała
kanapa i ta miękka poduszka? - zapytał wstając na łapy.
Przeciągnął się, czekając na odpowiedź.
- Miło, że zostałem "miękką
poduszką". - Otrząsnął się z resztek wody i trącił lekko
kota pyskiem w bok. - Zapamiętam sobie. A kanapa stoi na miejscu,
tylko teraz Shinra z Celty tam siedzą. - poinformował go uczciwie.
No, może tylko trochę zbyt zadowolony z czegoś.
- Jak zawsze... - prychnął kot. -
Zawsze musi się łasić... Shinra jest gorszy od ciebie. - dodał
tupiąc przednią łapką niezadowolony. - A skoro jesteś tak miękką
poduszką, choć wyjątkowo nieładnie pachnącą, a kanapa jest
zajęta, to będę pewnie chciał zaraz znów z ciebie skorzystać. -
wyjaśnił odchodząc z gracją do swojej miski. Coś tu pachniało
wyjątkowo apetycznie,
- Jakbym miał robić za poduszkę dla
kota. - Podszedł kawałek w prawo i usiadł, widząc, że zbliża się
do miski. Był ciekaw jego bulwersu na widok rybich resztek.
Kot zauważywszy jakie to pyszności
dostał zastrzygł uszami i machając ogonem zaczął pałaszować
swoje przysmaki. Oblizywał się przy tym szczęśliwy.
- Widzisz Shizu-chan~? Zawsze mam
lepsze jedzenie od ciebie... - mruknął trzymając w pyszczku rybi
ogonek.
Shizuo nie mógł się skrzywić
będąc w tej postaci, ale zdecydowanie skrzywił się mentalnie.
Naprawdę mu to smakowało? I pasowało? Jego wręcz zemdliło...
Choć ponoć psy są wszystkożerne...
- Lepsze? - upewnił się i zerknął w
jego miskę, a potem znów na kota. - Na pewno? Widziałeś w ogóle
co dostałeś...? - nie dowierzał.
- Tak~... Pyszną, surową ryb... -
Izaya skamieniał w pół słowa spoglądając na swoją miseczkę.
Miauknął przerażony i szybko czmychnął pomiędzy nogami goldena, chowając się za nim. Zwinął się w kłębek i przykrył nos
ogonem. - Zabierz to! One się patrzą... Zabierz! To obrzydliwe! -
miauczał przerażony, zakrywając oczy łapkami. Co za
obrzydlistwo... Że też pod stosem dobrze pachnącego mięska i
rybich wnętrzności musiała znaleźć się i głowa.
- ...A ponoć surowe są dobre? -
parsknął i spróbował zajrzeć między swoje nogi, na
przestraszonego kociaka. - Co się patrzy? - spytał z cichym
pomrukiem. Izaya śmierdział rybą. Nie lubił ryb. No, nie
bardzo... Odsunął się i popchnął go lekko pyskiem w stronę
miseczki. - No? Ponoć jest nawet lepsze od mojego. Sam odłóż, jak coś ci nie pasuje...
Przerażony kot z dzikim piskiem zaczął
wspinać się na pysk blondyna tylko po to, by nie patrzeć więcej na
swoją miskę.
- Po prostu ją wyjmij! I wyrzuć!
Shinrze do kapci najlepiej! Wtedy będę mógł dokończyć pyszną
rybkę... - miauczał, przytrzymując się łapkami nosa Shizuo, a
przednimi pacając gdzieś w okolicach jego uszu. Chciał odejść od
tej miski i pchającej go w jej kierunku mordy.
- Au! - Shizuo aż zaczął szczekać,
a gdy zaskoczony kot spadł tylko go odsunął, zajrzał do miski i
roześmiał się krótko, szczekliwie. - Co wyrzucić? Rybę? Boisz
się ryby? - Z tego wszystkiego przewrócił się na bok, a potem na
brzuch i zaczął śmiać z całej tej sytuacji. Kot bojący się
ryby.
- Nie ryby! - fuknął na niego lekko
zażenowany kot. - Tych przerażających oczu patrzących na mnie z
jej zdechłego pyska... To straszne. Shizuś... Wyrzuć je... -
poprosił podchodząc do psa i zaczął mu miauczeć przy uchu. Cóż
poradzić na to, że jedyne czego się bał to akurat rybie oczy. - A
ty nie powinieneś się śmiać tylko smucić. Rybie oczy są
straszniejsze od ciebie. - ofukał go i odszedł z uniesionym ogonem.
- I tym mi pochlebiasz. Chyba. -
mruknął Shizuś uspokajając się. No i jak tu odmówić? To jego
Izaya miał się bać najbardziej. Wziął więc miskę w zęby... i
poszedł mu wrzucić tę głowę do kuwety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz