Hej hej~~ Witam wam w ten cudowny dzień w którym osy postanowiły zaanektować sobie mój pokój :c musiałam się ewakuować.... Ale to nie przeszkadza w dodaniu ostatniej już części Urlop 2 ^^ czeka nas jeszcze Urlop 3 ale to za jakiś czas ;)
Pamiętajcie o nakarmieniu psiaków klikając w banerek po prawej ^^ A właśnie po prawej jest też kolejka wydawnicza więc~~ jeśli dobrze widzicie na Dzień dziecka planowany jest uroczy Dj ^^
A tak w ogóle to tak mi się nudzi, że założyłam wczoraj aska ;-; Jakby ktoś coś to Kiasarin_
Witajcie ~! :3
Ne, u was też jest taka pogoda, jakby chciało a nie mogło padać~? Okropne, deszcz w dzień (i noc) tak pomaga na wena. Q3Q
A tak poza tym~... Teraz zapraszamy na część 3 dnia drugiego urlopu
ShizuIzy~! Mam nadzieję, że mnie nie zjecie, że kolejnego dnia jeszcze
nie ma. X3"
To tyle ode mnie~!
Enjoy~! :3
Enjoy~!
Shizuo doszedł do kawiarenki według
instrukcji swojego brata. Nie otwierając drzwi zajrzał do środka, czy
przypadkiem nie ma kogoś z planu. W sumie to aktorów nie było... Tylko
ktoś, kto wyglądał na źle przygotowanych do wakacji turystów. Albo
zwyczajnie lubili takie sztywniackie spodnie na co dzień, kto ich tam
wiedział...
- Chyba możemy wejść. - sięgnął do klamki.
-
Cz-czekaj! - Izaya szarpnął go za koszulę. - Przyjrzyj się im dokładnie,
przypominają ci kogoś? - zapytał z nikłą nadzieją, że może blondyn się
domyśli kim są ów źle ubrani jegomoście. Najprawdopodobniej tym
nieudolnym strojem chcieli się wmieszać w tło. No cóż dało to odwrotny
efekt, przynajmniej w oczach Izayi.
- Ee... Turystów? Biznesmenów
na waka... - tknęło go przeczucie i szybko pociągnął Izayę byle dalej od
przeszklonych drzwi. - Cicho i ustronnie, już to, cholera, widzę. -
warczał do siebie pod nosem. - Idziemy do hotelu i każemy udawać, że nas
nie ma. - zadecydował w końcu. Zamówią lody, czekoladę i zamknął
porządnie drzwi, gdy już się tam znajdą. To był chyba najlepszy możliwy
plan...
- Domyśliłeś się wreszcie~? - zachichotał Izaya,
pozwalając się ciągnąć. On też wolał spędzać ten czas z Shizuo niż na
nudnym spotkaniu. On już ustalił najważniejsze dla siebie kwestie. Film
ma premierę w Shinjuku w urodziny blondyna, a on dostanie dwa bilety w
najlepszych miejscach i to będzie jego idealny prezent dla blondyna.
Chciał żeby to było coś wystrzałowego, a co może być lepszego niż to...
No i może jeszcze wielkie pudło słodyczy i budyniu... I upojna noc...
Tak, te urodziny miały być wieczorem idealnym. Rozmarzył się trochę i
ocknął dopiero przy hotelu.
- Domyśliłem... - mruknął, niepewny,
co dokładnie Izaya ma na myśli. Tego, że prawdopodobnie finansował ten
film? Tak, domyślił się... Po co innego tak zawzięcie ciągnęliby go na
to spotkanie? Na szczęście Izaya nie zauważył jego odpowiedzi, więc
zwyczajnie ją przemilczał i zaprowadził go do hotelu. Przekraczając próg
rozejrzał się czujnie. Nikogo, kto by się na nich gapił... Więc zamówią
z pokoju. Pociągnął Izayę do windy i władował ich do niej z
westchnieniem ulgi. - O czym tak myślałeś po drodze?
- A tak
sobie, Shizu-chan~! - uśmiechnął się wesoło. - Spieszymy się i nie mogę
się zabawić w windzie co nie~? - westchnął ze smutkiem, tak dawno nie
wygrywał na klawiszach melodyjki. - Zamawiamy z pokoju nie~? -
uśmiechnął się, kiwając wesoło to w przód, to w tył. - I zamykamy
drzwi~!
- Tak, dokładnie. - odpowiedział na wszystkie trzy naraz,
aczkolwiek uśmiechając się lekko. No cóż, nadal planował, że to będzie
randka... O ile Izaya niczym go nie skusi to faktycznie będzie tylko
zwykła randka. A jak na nich aż niezwykła, bo oni i randki... Niewiele
razy mieli ze sobą do czynienia. Teraz przypomniało mu się o tym
przebraniu pokojówki, ale już dał sobie spokój. Kiedyś tam to
wykorzystają... Teraz miło spędzony w samotności dzień. W samotności we
dwójkę byo o niebo lepiej, niż w samotności samemu.
Izaya z
głośnym westchnięniem wszedł do pokoju przez drzwi i zsuwając z siebie
koszulę, którą uprzednio rozpiął, w samych spodniach położył się
plackiem na łóżko. - Shizu~~... Włącz kilmę~... - jęknął słabo. W pokoju
było strasznie gorąco. No, ale czemu on się dziwił, byli wysoko a okna
były ustawione tak, że cały czas grzało tu słońce... I jeszcze
zapomnieli, wychodząc zasłonić okien. - Udusić się można~. - jęknął
jeszcze z pretensją. Przekręcił się tak, by zdjąć spodnie, by się nie
pocić i je również zrzucił na podłogę. Nie przejmował się nagością w
sumie... Shizuo miał z nim takich widoków pod dostatkiem, ciężej było go
złapać bez bokserek, ale z nimi?
Heiwajima posłusznie
podszedł i włączył klimatyzację, uprzednio jednak ryglując i zamykając
drzwi na zamek. Teraz nikt im nieproszony nie wejdzie...
Zerknął na Izayę. No jasne... Miał ochotę jęknąć. No JASNE. Jeśli on naprawdę sądził, że Shizuo to wytrzyma, to się mylił...
-
Izaya, naprawdę musisz się rozbierać aż tak? - spytał spokojnie,
podchodząc do telefonu. Obok leżało menu, mógł im coś wybrać... Tylko co
wybrać Izayi, jak on nie lubi słodyczy?
- Jakbym chciał się do
końca skompromitować, zdjąłbym jeszcze bokserki... Ciesz się, że mam
resztki dobroci dla ciebie w sobie~! - westchnął, a może bardziej
jęknął, przytulając się do chłodnej jedwabnej poszewki na poduszkę. -
Poproś przy okazji o nową poszewkę na pościel... Najlepiej taką tanią do
wywalenia~... - mruknął jeszcze, powracając do pozycji placka z twarzą w
poduszce. - I weź lody~! Dużo lodu~!- podniósł głowę tylko by to
powiedzieć i znów ją opuścił.
Shizuś zrobił nieszczęśliwą
minę - innymi słowy, skrzywił się - ale uniósł słuchawkę, czekając na
głos z recepcji. W końcu co mu zostało... W najgorszym wypadku zamieni
tę randkę w piekło...
Z ciężkim westchnieniem odebrał głos kogoś z
obsługi hotelowej. Poprosił o najzwyklejszą poszewkę, a potem zamówił
dwa pudełka lodów - czekoladowe i śmietankowe, jako, że zapomniał, jakie
chcieli wcześniej - w przenośnej "lodówce" z bryłkami lodu. Do tego
zamówił im do picia schłodzoną wodę. Powinno być ok... Izaya nie
protestował, toteż odłożył słuchawkę, dodając tylko numer pokoju i
dyskrecję, że są w środku, jakby ktoś pytał.
- Zmęczony? - zagadnął. Szukał pretekstu, żeby nie podchodzić i najlepiej póki co go nie dotykać.
-
Nie... Goraco~!- jęknął po raz kolejny Izaya. - Shizu, chodź tu. -
poklepał miejsce obok. - Tu jest zimno więc siadaj... Będzie lepiej~! -
westchnął. - Włączyłeś tę klimatyzację~? Bo coś nie czuję zmiany
temperatury~! - jęknął nieszczęśliwy.
- Włączyłem, mogę też okno
otworzyć... A nie, czekaj, na tej wysokości to nie mogę... - rozejrzał
się. Nie bardzo miał pretekst, żeby nie iść, więc usiadł obok i ściągnął
koszulę. Tylko tak, bo było gorąco... Spodnie zostawił, więc było
dobrze, nie? Poza tym... Chicał już zaproponować wspólny prysznic, ale
się rozmyślił. Zaraz będzie deser...
- Shizu-chan~... - jęknął
Izaya. - Myślisz, że szybko będą te lody... Bo jak nie to... Mamy tu
wannę i zimną wodę. - skomląc, dopraszał się o wspólną kąpiel i miał
nadzieję że Shizuo to zrozumie.
- Nie jestem pewien, jak szybko...
- westchnął. Tu faktycznie było gorąco... - Może weźmiesz szybki
prysznic, jak coś? - zaproponował. No bo co... Pójdzie i go perfidnie
wykorzysta? O nie, to, że mu paskudnie libido skakało nie znaczy
jeszcze, że musiał od razu.
- Ne, Shizu-chan, to chodź ze mną~! -
westchnął - Nie będę się potem przytulał do spoconego ciebie, lepiej jak
też się schłodzisz~! - zaproponował, przekręcając się na bok, by
spojrzeć na blondya. Kołdra, też jedwabna, na której teraz leżał stała
się już nieznośnie ciepła. - Idziemy~? - ponaglił blondyna.
-
Dobra, ale szybko, na wypadek, gdyby przyszły lody. - zgodził się w
końcu. Jak będzie szybko to przynajmniej będzie miał motywację, żeby się
spieszyć i nie robić nic nieprzyzwoitego. Dobry pomysł. Najchętniej
przestałby o tym w ogóle myśleć i miałby spokój, ale to było mimowolne.
Musiał się uspokoić...
Ściągnął spodnie i wziął Izayę na ręce, kierując się do łazienki.
-
Ale jesteś gorący Shizu-chan~! - westchnął Izaya, czując ciepłe ręce
podnoszące go z łózka i przytulające do jeszcze cieplejszego torsu. -
Możemy się spieszyć. Ostatecznie potem mamy lód~! - uśmiechnął się niby
grzecznie, a jednak w tym uśmiechu była iskierka szaleństwa.
-
Ehem... - nie wiedział, czy jest w tym coś podtekstowego i wolał nie
dociekać. Po prostu wsadził go do wanny w bokserkach i odkręcił letnią
wodę, polewając najpierw swoje ramię. Woda była w porządku. Ściągnął
bokserki i wpakował się również do wanny, chlapiąc prysznicem na Izayę.
-
Ej, Shizu-chan~! Wariacie~! - chichotał, czując jak zimna woda styka
się z jego nagrzanym ciałem. - Daj mi chociaż bokserki ściągnąć...
Haha... No przecież nie będę się tak kąpał~!- wydusił z siebie w końcu
-
Nie, tak będziesz się kąpał! - oznajmił z szerokim uśmiechem,
zwiększając strumień wody i oblewają c\cały jego tors od góry do dołu.
-
No Shizu, daj spokój~! - dalej chichotał. - To chociaż wejdź do wanny~!
- pociągnął chłopaka i zabrał mu prysznic, polewając teraz jego. - No
właź albo odkręcę większy strumień! - zagroził.
- Już, już. -
uległ i wszedł do wanny za nim, dając się oblewać. To nawet było
zabawne... Na tak rozgrzaną skórę. Zimne i jednocześnie przynosiło
ulgę... - Teraz ty! - zabrał mu znów natrysk.
- He-hej przestań
Shizu no! Albo chociaż zdejmij ze mnie bokserki~! - dalej chichotał,
starając się zasłonić przed strumieniem wody, no przynajmniej oczy,
reszta ciała była przyjemnie schłodzona.
- Nie, chciałeś to teraz
siedź i daj się ochładzać. - zadecydował i ochlapał mu jeszcze włosy.
Atak z powietrza! Zaśmiał się w myślach.
Izaya skorzystał z tego,
że Shizuo przestał go oblewać po twarzy i sam ściągnął z siebie
przemoknięte już i tak bokserki. Z lekkim westchnieniem odłożył je żeby
wyschły. - Wiesz Shizu-chan, że jak będziemy się kąpać będziesz mi
musiał pomóc umyć tyłek od środka~? - zachichotał, wiedział, że
blondnowi skacze libido i tylko go nakręca, ale to było zbyt zabawne. -
Wiesz cały czas cię w sobie czuję po tych zabawach na plaży~! -
zachichotał po raz kolejny.
- Kuś mnie bardziej a posłucham... -
ostrzegł i uśmiechnął się odrobinę niebezpiecznie. Wyłączył wodę. -
Dobra, wychodzimy. - zakomenderował. W końcu nie mógł teraz... Teraz
miała być randka, nie?
- Będziesz musiał~! - zachichotał. - Sam
tak głęboko nie sięgnę... - westchnął, również wstając. - A tak fajnie
się leżało w zimnej wodzie... - westchnął.
- Dobrze wiesz, że
wtedy się nie powstrzymam, tak? - spytał, żeby się upewnić. Zaniósł
Izayę do pokoju, nie dbająco to, że robi dwie mokre kałuże. Postawił go
na podłodze, a sam poszedł po ręczniki. Okrył jednym swojego chłopaka i
zaczął go wycierać.
- Wiem, wiem~!- zachichotał. - Nie wymagam od
ciebie aż takiej samokontroli, z resztą to nasze wakacje, więc możemy
się zabawić~! - uśmiechnął się szczęśliwy. - Czemu moczysz apartament,
Shizu-chan~? Nie mogliśmy sie wytrzeć w łazience~?
- Problem w tym, że ja się bawię, a ciebie boli. - zauważył poważnie.
-
A apartament moczę... Jakoś tak. - wzruszył ramionami. - Tak mi było
wygodniej. Wyschnie w tym gorącu. - zbagatelizował. Zaraz ktoś zapukał
do drzwi, więc zawołał, żeby zostawić wózek pod drzwiami i skończył na
spokojnie wycierać Izayę, a potem siebie. Teraz pozostało odebrać
zamówienie. Musiał narzucić na siebie szlafrok, nim otworzył drzwi, za
którymi mimo wszystko na szczęście nikogo nie było. - Mam zmienić tę
poszewkę teraz?
-
Jak się trochę ochłodzi~! - jęknął prosząco. - Potem nam się jeszcze
przyda, ne Shizu-chan~? - zachichotał. - Nie martw się, jak się
postarasz to mnie też nie boli~! - zachichotał, bo w sumie go rzadko
kiedy bolało. - Masz te lody~? - podszedł do niego nagi i przytulił się
od tyłu, zaglądajać przez ramię na lodóweczkę podróżną. - Po co ci to~? -
zdziwił się.
- Do ochładzania... Cieszę się, że cię nie boli, jak
się postaram. - mruknął. Zerknął na lody, a potem na kostki lodu w
przenośnej lodówce. Chyba miał pomysł... Po co się powstrzymywać...?
Nie, zaraz, powinien. Miało być miło. Wyciągnął obie paczuszki lodów,
takie jak o nie prosił. - To kołdrę potem... Teraz może siądziesz na
łóżku? - spytał, wyginając się trochę i czochrając mu włosy. - Chcesz
czekoladowe, czy
śmietankowe?
- Już grzecznie wskakuje do
łóżeczka~! - zachichotał, rzeczywiście idąc w tamtym kierunku. - Hmm...
Śmietankowe~! - zachichotał. Już wiedział jak sprawić, żeby Shizuo
dzisiaj miał z nim upojną noc, a śmietankowe lody mogą zdziałać cuda.
-
Ok. - blondyn wziął całą przenośną lodówkę ze sobą i łyżeczki do tego.
Okazało się, że obok leży też sos malinowy do lodów, którego nie
zamawiał, ale też go wziął. Dobry pomysł, ktokolwiek dodał go do ich
deseru... - To ja mogę czekoladowe. - zadecydował. I tak miał zamiar
podkraść trochę Izayi. Usiadł na łóżku i podał mu jego pudełeczko, zaraz
po tym otwierając swoje i sos malinowy. Wyglądało pysznie...
- Nie kłócisz się o lody? - zdziwił się, otwierając swoje pudełeczko. - Myślałem, że wolisz waniliowe~!
-
Jakby co i tak się podzielisz, nie? - zerknął na niego i zdjadł nieco
czekoladowych. Były pyszne i wręcz roztapiały się w ustach...
Idealnie.
-
Jakoś za spokojnie to wszystko przyjmujesz. -zastanowił sie. - Przyznaj
się, zaplanowałeś sobie coś i dlatego jesteś taki potulny, liczysz, że
później się na wszystko zgodzę~! - krzyknął uradowany, że odkrył plan
blondyna. No przynajmniej w żartach, wszak każdy wie, że zachowania
Shizuo nie da się przewidzieć.
- Wcale nie. - odparł i uśmiechnął
się lekko, wlewając do ust sos malinowy. Oblizał lekko wargę. - Chciałem
po prostu, żeby to było coś w rodzaju randki...
- Co ty,
Shizy-chan~? Nie wiesz, że syropem powinno się polewać lody, a nie usta?
Jeśli chciałeś sprawić, że będziesz słodszy to chyba ci się nie udało,
bo dla mnie już taki jesteś~! - zachichotał, nabierając na łyżeczkę
lody. Podstawił ją pod buzie blondyna. - No jak to randka, to proszę~. I
nawet się nie wykręcaj, scena karmienia musi być~! - znów chichotał,
trzęsąc się i o mało nie wypuszczając lodów z rąk.
Heiwajima
sam parsknął chwilę śmiechem, ale posłusznie zjadł nieco lodów. Tak,
śmietankowe jakoś smakowały mu lepiej. Żeby dopełnić tego obrazka nabrał
nieco swoich i podetknął Izayi.
- Skoro tak, to teraz ty. - stwierdził z rozbawieniem.
-
Hmm... - mruknął mu do ucha, obejmując go ramionami. Znów nabrał trochę
i udał, że celuje w usta Izayi, mażąc mu policzek. - Wybacz. - mruknął
znów i zlizał ślad, po czym położył głowę na jego ramieniu.
Było tak ciepło, leniwie... Podobało mu się. - Masz rację, taka randka podoba mi się znacznie bardziej. - oznajmił w końcu.
-
A ja już mam przeczucie jak się zakończy. - zachichotał, czując język
na policzku. - Ale nadal nie posmakowałem lodów. - mruknął, obracając
głowę w kierunku blondyna i nim Shizuo się spostrzegł, brunet szarpnął
go za włosy, zmuszając do pocałunku. Izaya zamruczał z aprobatą.
Shizusiowi
nie przeszkadzało szarpnięcie, wręcz sam mruknął z przyjemności i
przesunął językiem po jego ustach, pogłębiając pieszczotę. Miał w sumie
tylko go całować, ale nie mógł się powstrzymać, więc odłożył jakoś
łyżeczkę do pudełka z lodami i palcami wolnej dłoni zaczął błądzić po
jego torsie, szyi, a w końcu też wplatając je w jego włosy. Minęło sporo
czasu, nim się od siebie oderwali, ale Shizuo był z tego powodu bardzo
zadowolony.
- To wciąż tylko randka, nie gra wstępna. - zauważył, próbując przy tym przekonać samego siebie, że nie powinien nic więcej.
-
Na pewno. - Izaya uśmiechnął się pobłażając, już dawno wyzbył się
złudzeń, że przy Shizuo można mieć jakiekolwiek spotkanie. Przecież to
było oczywiste i Izaya bardzo się cieszył, że jest właśnie tak. Choć
może tego po sobie nie pokazywał, cieszył sie, że blondyn tak często
potrzebuje z nim to zrobić, no bo cóż... On sam miał niemałe potrzeby, a
ktoś taki jak Orihara nie przyzna się do czegoś takiego. - Shizuś lody
się topią. - zauważył niechętnie, chwytając pudełeczko blondyna i
spijając roztopioną białą masę na tyle nieudolnie, by część spłynęła
wzdłuż szyi i wylała sie na jego nagi tors. Wiedział, że go prowokuje,
ale strasznie mu sie to podobało.
Shizuo zerknął na jego klatkę piersiową oblaną roztopionym lodem. On go jawnie prowokował... Przecież to wyglądało jak...
Blondyn uśmiechnął się lekko. Skoro już tak chciał go sprowokować...
Palcem zebrał nieco białej, lepkiej cieczy z jego torsu i podstawił mu do ust.
- Coś ci się chyba wylało... Nie może się zmarnować, więc trzeba to zjeść. - mruknął jakby nigdy nic.
To zagranie uznał za znak przyzwolenia.
Izaya
uśmiechnął się z satysfakcją i od razu zaczął zlizywać lody z palców
blondyna, przy okazji intensywnie je śliniąc. Skoro Shizuo już nie miał
żadnych oporów Izaya postanowił przynajmniej zadbać o swoje
przygotowanie... Choć zawsze mieli też lód w kostkach.
- Jeszcze nie... - mruknął w przestrzeń. Jednak skoro już Izaya poślinił jego palce, to...
Przygryzł lekko wargę i wilgotnym palcem zaczął okrążać jego sutek.
Zaraz jednak wpadł na jeszcze genialniejszy pomysł. Sięgnął do
przenośnej lodówki i wyjął z niej kostkę lodu. Skoro w pokoju było tak
gorąco, Izaya powinien to znakomicie poczuć...
Przyłożył
zamarzniętą wodę do już nabrzmiałego lekko sutka bruneta i czując, jak
ten lekko się wzdrygnął, zaczął powoli go okrążać, co jakiś czas
wjeżdżając na sam środek. Oczekiwał choć lekkiego podniecenia i chyba
właśnie je dostał... Żeby efekt szybko nie minął, po chwili zaczął
intensywnie pocierać ochłodzone miejsce dolną częścią dłoni, by je
rozgrzać. Następnie znów przyłożył tam lód. Skupiał się na razie na
jednym, bo w drugiej ręce trzymał pojemniczek z lodami, jednak miał
zamiar posunąć się dalej...
Izaya westchnął rozochocony. Co prawda
nie rozumiał skąd u Shizuo taka chęć na grę wstępną, zwłaszcza w tak
przyjemnej lodowatej formie, ale on nie narzekał. Ba! Było mu bardzo
przyjemnie, choć lekko wzdrygał się czując zimno lodu.
- Mmmm~...
Shizu... - mruknął z przyjemności, rozszerzając nieco nogi. No cóż, jego
błąd, nie kontrolował się i ciało zadziałało instynktownie. Mimo
wszytko nie żałował.
- Nie musisz zachęcać mnie bardziej. -
mruknął mu prosto do ucha, owiewając je gorącym oddechem, a następnie
liżąc lekko. - Mam jeszcze lepszy pomysł. - oznajmił nagle, odkładając
swój kubełek do przenośnej lodówki. Zabrał pudełeczko z lodami Izayi i
wylał nieco stopionego, choć wciąż chłodnawego deseru na jego męskość.
Po chwili namysłu oblał jeszcze dokładniej jego klatkę piersiową i
brzuch. Tak było mniej wygodnie kończyć dzieło, więc odłożył pudełeczko i
ułożył swojego chłopaka delikatnie na pościeli. Usadowił się między
jego nogami i sięgnął po sos do deserów. Z uwagą otworzył i napisał na
jego torsie wyraźny napis "Mój". Uśmiechnął się z satysfakcją. - Jesteś
tylko mój. - mruknął z satysfakcją, ale też jakby z rozczuleniem. Miło
było pomyśleć, że brunet należy tylko i wyłącznie do niego...
Z tą myślą nachylił się, składając na jego ustach delikatny pocałunek.
Skoro to miała być randka, nawet w ten sposób, to chciał sprawić jak
największą przyjemność Izayi. Oczywiście samemu dobrze się przy tym
bawiąc...
- Tak... Twój~... - westchnął, opadając na zimną
pościel... Zaraz, zimną? Czyli, że to nadal była... - Shizu-chan, nie
chcę ci przerywać miłosnego uniesienia, ale... - zagryzł niepewnie
wargę. - Mieliśmy zmienić pościel zanim TO zrobimy~! - westchnął,
obserwując zabawną mimikę twarzy blondyna. Tak, w takich sytuacjach
Shizuo był niezwykle fascynujący, nawet przez chwilę łudził się, że to
żart Izayi, ale brunet mówił bardzo poważnie.
Blondyn przymknął oczy i wypuścił powietrze przez nos dość powoli, żeby się opanować.
Nie, to niemożliwe, żeby w takiej chwili...
-
Mam lepszy pomysł. - mruknął w miarę spokojnie i odsunął się, po czym
odsunął kawałek kołdry i przeniósł Izayę na prześcieradło. Odrzucił
kołdrę, zdjął poduszki i dopiero dotarło do niego, że to nie zda
egzaminu, jeśli potem będą chcieli przysnąć. Nie byłoby na czym...
Zaklął pod nosem i z udawanym stoickim spokojem zaczął zmieniać
poszewki, starając się ignorować, że Izaya jest cały polany pysznymi
lodami i popisany słodkim sosem. Przecież to nic takiego. Tylko nie mógł
tego rozlać bardziej z siebie, a Shizuo musiał wymienić jeszcze
prześcieradło. To nic takiego...
Izaya zachichotał cicho, starając
się podnieść i nie rozlać niczego. Po kilku bezowocnych próbach
pozostał na miejscu, obserwując swojego chłopaka. Zdenerwowane
warknięcia i szarpanie się z poszewkami tylko utwierdziły go w fakcie,
że blondyn nie może już wytrzymać. - I dobrze. - mruknął do siebie. - Ne
Shizu-chan, nie udawaj, że "to nic", bo i tak mnie nie oszukasz~! -
zachichotał, układając się wygodniej.
- Jestem spokojny. -
mruknął dość głośno, by Izaya usłyszał. Wcale nie uśmiechało mu się
bawić w coś takiego. Wcale... Zniszczyło mu to nastrój. Ogółem to go
wkurzało jak mało kiedy. Jak miał po tym tak zwyczajnie wrócić do swojej
zabawy...? W ogóle sobie tego nie wyobrażał... I to go wkurzało jeszcze
bardziej.
W końcu zmienił te poszewki i zdjął nawet
prześcieradło, zamieniając na zwykłe, sztywne i białe. Przeniósł na nie
Izayę i położył poduszki, a potem kołdrę w dole. Usiadł obok i popatrzył
na Izayę niemrawo. Chyba trochę... Trochę bardzo stracił na humorze. Za
co miał się teraz zabrać...? Dziwnie tak jakoś przerwać w połowie i do
tego wracać. W jakiś sposób to było krępujące.
- No ej, Shizu~. -
jęknął niepocieszony. - Skąd ten zastój~? To ja tutaj czekam
rozochocony, polany lodami, a ty co~? - uśmiechnął się zapraszająco. -
No chodź potworku, musisz mnie wylizać, bo się stąd nie ruszę~! -
zachichotał po raz kolejny, no ale jakby nie patrzeć był unieruchomiony i
zdany na łaskę i język blondyna.
Heiwajima uśmiechnął się
nieco i pocałował go lekko w usta. Nastrój już padł, więc musiał zrobić
go od nowa... A skoro od nowa, to nie musiał się spieszyć. Tym bardziej,
że nie miał aż takiej chcicy, więc mógł spokojnie i długo się nim
bawić.
Rozchylił jego usta językiem, palcem w międzyczasie na
oślep zbierając trochę lodów z jego brzucha. Odnalazł jego wejście i
przyłożył do niego palec ze stopionym lodem. Wmasował w nie tę
substancję powoli, co jakiś czas naciskając na jego dziurkę, jednak nie
dość, by włożyć go do środka. Skazywał go na czekanie...
-
Shizuś~... - Izaya cicho jęknął, sam starając się nabić na palce
blondyna. Bezskutecznie. Nie rozumiał czemu Shizuo się z nim tak bawi,
ale w sumie... Odpowiadało mu to, nie na co dzień był w centrum uwagi
blondyna, zwłaszcza, że ostatnio widzieli się tak rzadko. - Musimy się
zdecydowanie częściej spotykać~! - westchnął pomiędzy pocałunkami. Czuł
się błogo.
Heiwajima potarł mocniej wejście bruneta dwoma palcami, ale nie włożył ich do środka, aż w końcu oba zabrał.
-
Teraz będziemy mieszkać razem. - przypomniał mu, całując krótko, lecz
pożądliwie. I tak każdy następny pocałunek stawał się coraz
pamiętniejszy, aż w końcu blondyn oderwał się od niego i przysunął się
do jego torsu, powoli wodząc językiem wzdłuż napisu "Mój".
- Tak~?
- udał zaskoczonego. - No popatrz, to ci niespodzianka, nawet o tym nie
wiedziałem. - zachichotał. - Co za hańba dla informatora~! - liczył, że
Shizuo jakoś mu przypomni... No na pewno w jakiś bardzo przyjemny
sposób. Zachichotał po raz kolejny, czując język na torsie, nikomu o tym
nie mówił, ale wielki Orihara Izaya jednak miał tam łaskotki.
-
Przecież sam zaproponowałeś... - mruknął, przypominając sobie dokładnie
ich dzisiejszy wyścig w oceanie. Tak, dobrze pamiętał. - Nie waż się o
tym zapominać. - burknął i zjechał dłonią na jego męskość. Mimo to tylko
delikatnie przesunął po niej palcami, nie obdarzając jej żadnym
poważnym dotykiem. - Bo skażę cię na powolne tortury, aż sobie
przypomnisz. - zagroził półserio.
- Jeśli te tortury mają się
objawiać seksem i pocałunkami, to ja jestem za~! - uśmiechnął się
wrednie. - W innym wypadku... No cóż będziesz musiał zmienić swoje
sadystyczne plany~!
- Pół na pół. - uśmiechnął się lekko
tajemniczo. - Ale lepiej dla ciebie, gdybyś przyznał, że pamiętasz. -
mruknął i sięgnął po kolejną kostkę lodu, przykładając ją do jego
męskości i przejeżdżając po całej długości. - Więc?
- Uuu~! A co
jeśli jednak bym nie pamiętał~? - droczył się dalej. Syknął, a następnie
cicho jęknął, czując lód w takim miejscu. No cóż, chciał się ochłodzić,
to prawda, ale nie spodziewał się czegoś takiego. - Shizu... - sapnął,
czując co jego chłopak wyprawia z kostką.
- Gdybyś sobie nie
przypomniał, musiałbym cię ukarać, ocztwiście. - uśmiechnął się nieco
szerzej, ale mimo wszystko z rozbawieniem. Jak dla niego ten wieczór nie
tylko zapowiadał się ciekawie, już by baaardzo ciekawy...
Zaczął intensywniej pocierać kostką sam czubek, czekając na nowe
reakcje. Gdzieś kiedyś słyszał, a może po prostu mu się śniło, że
powinien być lód na zmianę z czymś ciepłym... Już wiedział, co dalej.
-
Hm... Ukarać nie brzmi zbyt fajnie~! - udał, że się zastanawia. - Chyba
dla mojego tyłka byłoby bezpieczniej się zgodzić, a jak ty myślisz,
Shizu-chan~?
- Jak dla twojego tyłka niekoniecznie... Jak dla
twojego spełnienia... Możliwe, że gorzej. - odsunął kostkę i wrzucił ją
gdzieś do lodówki, zamiast tego wyciągając pudełeczko z lodami. Odsunął
się od Izayi, poodkrajał małe kawałeczki lodów waniliowych i udekorował
jego męskość. Bądź co bądź wyglądało to nieco perwersyjnie, ale Orihara
musiał się już do tego przyzwyczaić. Shizuo przesunął się tak, by swoim
oddechem podtapiać kawałki loda. Zerknął na bruneta. - Pamiętasz, czy
nie?
- Nie rozumiem, dlaczego karzesz siebie~? - zachichotał. -
Ale dobrze, dobrze, przyznaję się, pamiętam, tylko tak nie patrz~! -
chichotał. Wiedział jak wyglądają te lody i nawet już przywykł do takich
zagrywek blondyna, jednak jego mina w tym momencie była zbyt śmieszna
by Izaya mógł pozostać poważny.
- To dobrze. I nie śmiej się tak
ze mnie. - dodał burkliwie, po czym nachylił się, zaczynając zlizywać
śmietankowe stróżki z jego członka. Miał dać Izayi jak najwięcej
przyjemności, więc zamierzał się postarać.
- Nie śmieję się z
ciebie~! - zaprzeczył. - Po prostu masz zabawną minę~! - dodał i
stęknął, czując usta blondyna na swojej męskości. Niekontrolowanie
chwycił blondyna za włosy i przyciągnął do swojego krocza, mrucząc przy
tym.
Blondyn prawie parsknął śmiechem. Izayi się podobało, to
teraz było ważne... Dlatego przyszedł czas na "gorące" coś. I tym czymś
było włożenie go w końcu do ust. Już tylko zerkał od czasu do czasu na
Oriharę, głównie skupiając się na nadawaniu swojego ulubionego tempa.
-
Czego się śmiejesz~? - fuknął jeszcze. Później tylko jęknął, czując
przyjemność jaką sprawiał mu blondyn. Natychmiast zagryzł wargę, chcąc
się powstrzymać, chociaż naprawdę brakowało mu tego. W pracy co chwila
odpływał myślami do blondyna i naprawdę żałował, że nie mogli się
spotkać. A teraz było wręcz idealnie, mimo to nadal nie miał zamiaru
poniżać się i jęczeć.
Shizuo wzmocnił pieszczoty, ale jeszcze
nim Izaya doszedł, odsunął się od niego. Czuł, że brunet cały już
stwardniał, ale nie miał zamiaru kończyć tak szybko. Wziął parę kostek
zamarzniętej wody, fundując mu znów zimną stymulację. Na gorącą skórę
musiało to być czuć mocniej... Do tego zaczął przesuwać stuloną dłonią z
topniejącym lodem, pobudzając go bardziej. Chciał, żeby Izaya jednak
się przemógł i poprosił o więcej.
- Co ty...? - zdziwił się Izaya,
gdy tuż przed spełnieniem Shizuo się odsunął. - To było wredne. -
fuknął. Zostawić go tak podnieconego? To było wręcz nieludzkie! Zatrząsł
się i jęknął cicho, czując znów lód, taki przyjemny zimny stykający sie
z jego gorącą skórą i wywołujący dreszcze przyjemnego chłodu i
podniecenia. - Jak będziesz tak robił częściej to chyba polubię lato~! -
westchnął z lubością i bardziej rozłożył się na łóżku.
- Przy
kolejnym wolnym też gdzieś cię porwę. - obiecał i nachylił się. Nie
przestając przesuwać dłonią z lodem, wyciągnął język, zasysając sam
czubek. Powoli zwalniał ruchy dłonią, wkładając go głębiej. Miał zamiar
teraz to zakończyć... Czuł zresztą, że członek Izayi już drży.
-
Tak, następnym razem polecimy samolotem do Europy~! - nie mógł się
powstrzymać od drobnej samolotowej złośliwości, to w końcu był Izaya. -
Shizuś~! - jęknął zadowolony, czując jak palce blondyna, wraz z lodem
zagłębiają się w nim. Nie spodziewał się że będzie to aż tak przyjemne
dla jego rozgrzanego wnętrza.
Blondyn tylko prychnął - bądź
co bądź usta miał dość zajęte - i zabrał kolejną kostkę. Chciał już go
rozepchnąć, żeby zaraz po jego uniesieniu móc w końcu ulżyć też sobie.
Niecierpliwie poruszył w nim palcami, czując roztapiające się kostki.
Już nawilżony...
- Haha~. Czy to prychnięcie mam uznać za zgodę~? -
zapytał się głupio, oczywiście rozumiejąc, że tak nie jest. Jęknął
cicho, czując palce poruszające się w nim. - Masz już ochotę, co nie
Shizu-chan~? - uśmiechnął się zadowolony. - No pokaż jak bardzo
chcesz~... - mruknął, chwytając blondyna za jego męskość i zaczął
poruszać dłonią czując jak ta rośnie uśmiechnął się wrednie.
Heiwajima mruknął, mimowolnie lekko wypychając biodra. Nie rozumiał, jak
Izaya może robić takie rzeczy będąc na skraju spełnienia. Ale skoro
tak... Nie zamierzał już dłużej czekać. Wyciągnął z niego palce i
odsunął jego rękę, wbijając się w niego jednym, szybkim ruchem.
Blondyn westchnął cicho. Było mu teraz tak dobrze... Mimo wszystko
Izaya nie był jakoś nadzwyczajnie ciasny, ale nie przeszkadzało mu to.
Był cudowny. Oczywiście nigdy by mu o tym nie powiedział tak wprost...
Lekkim pchnięciem bioder wszedł do końca i zatrzymał się na chwilę.
Musiał się uspokoić, żeby nie zacząć zwyczajnie poruszać się tak szybko,
jak naprawdę miał na to ochotę. Dopiero po chwili, gdy uznał, że jest
dość opanowany, zaczął się poruszać. Wychodził niemal całkowicie i zaraz
wchodził do samego końca, dość powoli. To tempo doprowadzało go do
szaleństwa...
- Shizuś, pospiesz się~!!! - krzyknął, albo jęknął,
on już sam nie wiedział co zrobił, ważne dla niego w tej chwili było
tylko żeby jego kochanek przyspieszył. On zaraz dojdzie, nie on już
dochodził i chwilowo chciał tylko żeby ruchy Shizusia były o wiele
szybsze, nawet takie zwierzęce bardzo by mu teraz odpowiadały.
Shizuo popatrzył na jego twarz i już wiedział, o co chodzi. Chwycił go
mocno za biodra, wchodząc twardo do końca. Zaczął się poruszać tak, jak
tego chciał, niemal boleśnie, szybko. To był ten jedyny, krótki moment, w
którym mógł sobie na to pozwolić. I dość mocno go to podniecało.
Izaya
nie mógł pohamować już jęków, gdy Shizuo poruszał się tak szybko i
głęboko. Całe jego ciało ogarnęło przyjemne ciepło i rozleniwienie, a
jednocześnie spiął się oddając się napływającej przyjemności.
Heiwajima zwolnił nieco, czując, jak Izaya się zaciska, dochodząc.
Jednak nie przestał się poruszać. Nadal wykonywał płynne ruchy, tyle, że
już spokojniejsze. Ciaśniejszy Izaya zbyt mu się podobał, by mógł
przestać... Poza tym strasznie się już napalił, więc dość samolubnie
podążał do spełnienia, starając się jedynie nie uszkodzić przy tym
swojego kochanka.
Oddychał ciężko, ale jego pożądanie jeszcze nie
opadło. Powinien się teraz uspokoić i spokojnie zasnąć, ale Shizuo mu
nie pozwalał. Co więcej poruszając się znów go podniecał. - Shizu... -
sapnął, ponownie starając się rozluźnić. - Ty niewychowana bestio, aż
tak ci się chciało~? - zachichotał słabo po chwili. Nie mógł niestety go
oszukać, jego zarumienione policzki przyspieszony oddech i nadal
zasnute pożądaniem oczy, a już najbardziej powoli wracająca do życia
męskość dobitnie pokazywały, że bardzo mu się podoba dalsza zabawa.
-
Podoba ci się. - bardziej stwierdził, niż zapytał. Wszedł głębiej i
mocniej. Jego skóra błyszczała lekką warstewką potu. - Lubisz, kiedy
wchodzę tak głęboko? - szepnął mu na ucho i przygryzł wargę. Po prostu
chciał zobaczyć jego reakcję... I te słodkie rumieńce, w akompaniamencie
słodkich jęków rozkoszy... Nie było lepszego dźwięku na świecie, niż te
wydawane przez Izayę. Ale do tego też by mu się nie przyznał... Raczej.
Po plecach Izayi przeszedł przyjemny dreszcz i sam niekontrolowanie się
zatrząsł, słysząc słowa blondyna. Tak uwielbiał, musiał to przyznać
chociaż przed samym sobą, uwielbiał gdy Shizuo bawił się z nim w ten
sposób.
- Może... Lu-lubię... Ach... M-może nie, aaa~! - chciał
odpowiedzieć jakoś bardziej składnie, ale obecny stan mu na to nie
pozwalał. Shizuo raz po raz drażniący jego czuły punkt, do tego będący
tak blisko niego. Izaya nie chcąc słyszeć własnych jęków pocałował
blondyna w usta.
Shizuo pogłębił pocałunek, przejmując całkowitą dominację. Całował go zachłannie, poznając od nowa jego usta.
-
Może? - spytał, niemal mrucząc głębokim głosem i znów wszedł mocniej,
zmieniając nieco kąt. - Może spróbujesz się też sobą zająć? - nakierował
jego dłoń na jego własną, nabrzmiałą już nieco męskość. - Z chęcią
sobie popatrzę...
Izaya zagryzł nieco wargę. Nie spodziewał się, że Shizuo będzie chciał sobie popatrzeć.
-
Chyba nie chcesz żebym doszedł za szybko~? - mruknął. Jednak nie mogąc
się powstrzymać zaczął miarowo poruszać ręką to w górę to w dół. Po
prostu potrzebował zaspokojenia. - Wiesz... Ach! Wolałbym że-żebyś sam
to... Agh! Zrobił... - wyjąkał, cały czas poruszając ręką jak i sobą na
członku blondyna.
- Wtedy nie mógłbym patrzeć... - wymruczał,
jednak po chwili intensywnego wpatrywania się w poczynania Izayi nie
wytrzymał i jęknął cicho z rosnącej potrzeby. Żeby to stłumić wgryzł się
lekko w jego bark. Nie chciał go skrzywdzić, nie zaciskał nawet mocno
zębów, po prostu delikatnie go ugryzł, a zaraz trochę bliżej szyi
powtórzył to samo. W końcu zajął się robieniem mu malinek, byle zająć
czymś usta. Jedną z dłoni zaplótł na jego dłoni, pomagając mu w
pieszczotach i zwiększając tempo.
- Nie tak szybko... - wymruczał,
czując tempo jakie Shizuo nadał jego dłoni. Chciał jakoś skomentować te
malinki, ale jedyne go czego mógł się w tej chwili zmusić to
usatysfakcjonowane mruknięcie jakie opuściło jego usta.
Blondyn wcale nie przestał, ani nawet nie zwolnił. Chciał doprowadzić go
do szaleństwa w równym stopniu, w jakim on je odczuwał. Cały się spiął.
Był już blisko... Zaczął obcałowywać cały jego tors, dla kontrastu w
delikatnej pieszczocie.
Izaya złapał się jeszcze mocniej
blondyna, wtulając w niego. Niesamowita fala rozkoszy rozlała się po
jego małym ciałku. Wypuścił ze świstem powietrze, opadając na łóżko. Jak
to go nie zadowoliło to on już nie wiedział co.
Shizuo
wszedł jeszcze raz i stęknął głośno, czując spełnienie. Tak było
idealnie. Czuł się wręcz błogo... W końcu wyszedł i położył się obok,
przyciągając do siebie swojego kochanka. Dla przekory głaszcząc go po
tyłku. Chyba nie warto było wspominać, że zrobił mu zdjęcie na
pamiątkę~... W końcu Izaya nawet nie zauważył, a Shizuo chciał o tym
dobrze pamiętać.
- Jeszcze ci mało? - wydyszał, wciąż oddychał
głęboko, starając się dojść do siebie po przebytym orgazmie. - I już
nawet nie będę wspominał o zdjęciach... - znów odetchnął głęboko. - Za
karę jutro będziesz mnie nosił~! - postanowił wesoło. A komórkę Shizuo
zawsze można będzie "przypadkiem" zalać kawą albo lodami. On jeszcze coś
wymyśli.
- Nie, na dziś dość. I nawet nie myśl o pozbywaniu się
tego zdjęcia, bo wtedy będę odnawiał kolekcję, mówiłem ci. Za to mogę
cię nosić, nie ma problemu. Przynajmniej nigdzie beze mnie nie
pójdziesz. - oznajmił jakoś tak wesoło. Pogłaskał jego udo i wjechał na
bok. Tak o prostu... Brakowało mu takiego zwyczajnego leżenia obok i
Izayi całego dla siebie.
- Jutro do ciebie będę wprost uwiązany. -
westchnął, wtulając się w blondyna. - I po co ja się zgadzałem na taki
ból tyłka. - fuknął, udając złego. - Normalnie kazałbym nas zakryć...
Ale jest za gorąco~! Shizu-chan, daj lody które pewnie zmieniły się już w
shake~! - poprosił, nie chciało mu się ruszać.
- Dlatego, że mnie
kochasz? - mruknął i odchylił się, po czym wziął lody, które... Już nie
do końca były lodami. Podał mu waniliowe. - Proszę. - westchnął,
układając głowę wygodniej na poduszce. To był udany dzień. A jeszcze się
nie skończył.
- Nie, bo nie będę mógł chodzić! - fuknął na niego i
wyrwał mu z ręki pudełko z roztopionymi już lodami. - I ciekawe jak mam
to wypić... - westchnął cicho, słomki przecież nie mieli. Odwrócił na
chwile wzrok od pudełeczka, chcąc prosić Shizuo o jakąś łyżkę czy coś - A
ty co się tak na mnie gapisz, jak jesteś głodny to zostały jeszcze
czekoladowe.
- Oj, no bez przesady... Mogłeś się zawsze nie
zgodzić. - mruknął niby to obojętnie. Jednak nie odwrócił wzroku. - A
patrzę, bo lubię. - skwitował. No co, nie mógł tak po prostu, zwyczajnie
na niego popatrzeć...? Nie to, że na coś czekał, on chciał tylko go
sobie pooglądać.
- Prosiłbym o przykrycie mnie kołdrą i
zaprzestanie usilnego wgapiania się w mój zadek... Ale jeśli kołdra nie
jest z lodu to chyba jednak muszę to przeżyć... - westchnął, wpatrując
się głupio w pudełeczko, może blondyn w końcu domyśli się czego Izaya
potrzebuje?
- Po co ci kołdra? - spytał, nie mając zamiaru spełnić
prośby. Było gorąco, nie było potrzeby się przykrywać, a on lubił na
niego patrzyć. - Hmm, to podać ci łyżkę, czy coś...? Tylko to mamy. -
rozejrzał się. Tak, tylko to.
- Bo patrzysz jakbyś miał zamiar
mnie zjeść. Albo zgwałcić~! - zachichotał. - Ale za gorąco na kołdrę,
więc muszę liczyć na to, że taki pierwotny móżdżek jak twój jakoś
poskromi instynkt~! - uśmiechnął się wrednie. - Tak, łyżka się przyda~!
- Przed chwilą to robiliśmy, no i jeszcze nad oceanem, też mam jakieś granice, wiesz? - parsknął i podał mu łyżkę.
-
Zaczynam się obawiać, że zanikają~!- fuknął w żartach, zabierając mu
łyżkę. Nabrał trochę lodów o konsystencji zupy i próbował się napić...
No cóż, nie okazało się to zbyt trafionym pomysłem. Po kilku próbach
oblał sobie brodę waniliowym shakiem.
- Ale to nie moja wina, to
ty mnie prowokujesz... - mruknął, nachylając się i zwyczajnie zlizując
shake'a lodowego z jego brody. - Może lepiej usiądź zanim co i pij z
pudełka? - zaproponował, rozbawiony.
- To znów pocieknie... - burknął, pozwalając się lizać.
- To się tym zajmę... No spróbuj. - zachęcił go. Chyba nie musiał pomagać mu w siadaniu, nie?
Izaya
odetchnął głęboko i spróbował wypić roztopione lody, tak jak się
spodziewał większość pociekła mu po brodzie. Odstawił więc kubełek i
spojrzał z wyrzutem na Shizuo. - mówiłem, że tak będzie, teraz będziesz
musiał mnie umyć~! - uśmiechnął się słodko.
- Mhm... Całego. -
dopowiedział i uśmiechając się lekko, wziął go na ręce. Zaniósł go do
łazienki i zaczął nalewać wody do wanny, jedną ręką wciąż go
podtrzymując. Oczywiście pod tyłkiem... - Więc na jaki zapach płynu masz
ochotę? Albo jakąś sól do kąpieli... - szerokim gestem wskazał
wyposażoną w płyny i inne takie półeczkę. Z rana jej nie zauważył... Ale
najwidoczniej nieźle dbali tu o luksus Izayi.
- Myślałem, że nie
wyliżesz jak pies~! - zachichotał. Z zaciekawieniem przyglądał się
twarzy Shizuo, doszukując się jakichś zmian, emocji... Czegokolwiek. Nie
obchodziły go teraz płyny, on by się zgodził na każdy.
Shizuo spoważniał i popatrzył na niego przez chwilę zagadkowym wzrokiem.
-
Już się najadłem. Ale jeśli wolisz się nadal kleić, mogę skorzystać z
propozycji... - uśmiechnął się kącikiem ust, pewien, że teraz Izaya
stwierdzi, że wcale nie ma na to ochoty i woli się wykąpać. Zawczasu
sięgnął po płyn truskawkowy i dodał nieco do kąpieli.
- Hmm...
Możemy spróbować, ale i tak mnie musisz potem umyć~! Nie tylko do lodów
się lepię~!- zachichotał raz jeszcze. - Ale wykąpiesz się ze mną, nie
Shizu-chan~?
- I tak mi się cholernie podoba. - mruknął, opierając
go o chłodną ścianę. Założył sobie jego nogi na biodra i nachylił się,
zlizując odrobinę roztopionego loda z jego torsu. Jeszcze trochę i w ten
sposób będzie próbował każdego deseru...
Izaya zdziwiony nagłą
zmianą pozycji, jak również zimnem za jego plecami, przytulił się
mocniej do blondyna. Byle dalej od chłodnej ściany. - Shizu-chan...
Jeszcze raz~? - zapytał wesoło. Bolał go już co prawda tyłek, ale
powinien mu wynagrodzić całą tę pracę. Jeśli Shizuo miał ochotę dałby
chyba radę zrobić to jeszcze raz. Nie będąc wciąż pewien intencji
blondyna, niby to przypadkiem się o niego otarł.
- Mmm... -
mruknął, ale tylko lekko go cmocnął w szyję. - Nie mam ochoty na więcej.
- przyznał. Naprawdę na dziś mu wystarczyło... Nawet z nadwyżką.
Opłacały się te dni pełne niezaspokojenia. Zamiast wrócić do "mycia"
Izayi, wplótł palce w jego włosy, całując do najpierw delikatnie, a
potem pogłębiając pocałunek i leniwie badając jego usta. Tak tylko, żeby
zająć sobie chwilę przed wejściem do wody... - Chyba nie sądziłeś, że
będziesz się kąpał sam? - mruknął, odrywając się od niego w końcu.
-
Przeszło mi to przez myśl~! - potwierdził.- Później myślałem, że po tej
"kąpieli" czeka mnie kolejna, ale jeśli tak stawiasz sprawę, nie będę
protestował~! - uśmiechnął się po swojemu. - Zakręcisz w końcu kran?
Woda się przelewa. - zainteresował się nagle.
- Co, już...? -
odwrócił się szybko i podszedł do wanny, zakręcając wodą. Nie puścił
przy tym bruneta. - Mogłeś mówić wcześniej... Mamy tu wejść obaj, więc
chyba potrzeba dużo mniej wody, nie? - sięgnął po łańcuszek trzymający
zatyczkę i go wyciągnął. - Jesteś zmęczony?
- Nie~... Jest
dobrze~! - uśmiechnął się, pozwalając się przytrzymać. - Nie martw się,
nie zasnę w wannie, a nawet jeśli, zanieść mnie do łóżka to dla ciebie
nie problem~! Czasem dobrze mieć tak silnego chłopaka.
-
Oczywiście, że bym cię zaniósł. - przytaknął, zatykając wannę i wchodząc
razem z nim do środka. - To... Mam cię umyć, tak? - uśmiechnął się
nieco szerzej.
Izaya z uśmiechem na twarzy potakująco kiwną
głową.- A jak inaczej sobie wyobrażasz wspólną kąpiel~? - zamruczał.
Ciepła woda to to czego potrzebowało jego trochę już obolałe ciało.
-
I to mi się podoba. - wymruczał i nabrał trochę płynu truskawkowego na
dłoń. Zaczął myć jego tors powolnymi, okrężnymi ruchami, obiema dłońmi.
Wanna była na tyle wygodna, że nawet siedząc twarzami do siebie mogli
rozprostować nogi, co dla niego było ogromnym plusem.
- Hej
Shizu-chan~... - zaczął Izaya, spokojnie przyglądając się pianie i
latającym już gdzieniegdzie w powietrzu bąbelkom. Widać truskawkowy płyn
bardzo łatwo się pienił. - Zawsze mnie zastanawiało dlaczego w każdym
bąbelku jest taka mała tęcza~! - uśmiechnął się, zezując na bąbelka
przelatującego tuż nad jego nosem.
- Rozproszenie światła, nie? -
zatrzymał ręce na jego bokach popatrzył na niego w zamyśleniu. - Wiesz, w
sumie to ja się na tym nie znam. - westchnął. To prawie na pewno było w
szkole, ale nic ponad to, że woda rozprasza światło nie pamiętał...
Jego umysł chłonął ograniczoną ilość rzeczy, niestety. - Z twoją
pamięcią na pewno lepiej sobie przypomnisz lekcję o tym. - uśmiechnął
się, przesuwając dłońmi po jego bokach. W sumie samemu też powinien się
wykąpać, ale na razie mu się nie chciało. Lepiej było myć Izayę...
-
Nigdy nie uważałem na fizyce~...- uśmiechnął się wrednie. - Wolałem
strzelać w ciebie kulkami papieru~! - mruknął. - Fajnie się złościłeś~! -
dodał po chwili. Fizyka w ich liceum była dziwna, często łączyło się
ludzi z różnych roczników w zależności od tego jak dobrze opanowali już
materiał, Izaya był na poziomie rok wyższym niż jego rówieśnicy a
jednocześnie w najgorszej grupie, tak by być na lekcjach z Shizuo. Po
prostu musiał się starać pisać testy na odpowiednio małą liczbę punktów.
-
A to było śmieszne jak cholera, bo przez fizykę mogli mnie wywalić. -
westchnął. No cóż... Normalnie by się wściekł... Nie, i tak się
wściekł... Dlatego przestał go myć i włożył dłonie do wody, opłukując
je. Nie miał nic do zniszczenia pod ręką, musiał to przetrwać...
Uspokoić się jakoś. - Dobra, i tak wiem, że dobrze potrafiłeś fizykę
niezależnie od tego, czy słuchałeś, czy nie. - podał mu płyn do kąpieli.
- A teraz bądź tak miły i mnie umyj, co?
- Jakbyś wcześniej
zrozumiał, że mnie kochasz, mógłbym ci korepetycji udzielać~! - mruknął
szczęśliwy. Nie przejmował się, że Shizuo mogli wywalić, no bo przecież
dzięki Izayi NIE wywalili go z liceum. - No już się tak nie złość,
gorsze rzeczy ci robiłem~! - zachichotał, biorąc od Shizuo płyn.
-
Też fakt. - mruknął, instynktownie unosząc dłoń do blizny na klatce
piersiowej. - Poza tym, co miało znaczyć to "prędzej zrozumiał"?! Serio
cię nienawidziłem. - burknął. Coś czuł, że potrzebuje papierosa... Ta,
przydałby się...
- No to niby kiedy mnie pokochałeś~? - przerzucił
oczyma, on dobrze wiedział, że to od wtedy. - I czemu tak się za mną
uganiałeś, co~? - chichotał cicho, zaczynając myć blondyna. Normalnie
nigdy nie miał czasu dokładnie go "wymacać" bo Shizuo zawsze chciał już i
teraz w niego wejść. Izaya za każdym razem postanawiał wspaniałomyślnie
odpuścić sobie takie prośby, i właśnie w tym momencie ręka Shizuo
zawsze zostawała wyjęta z jego bokserek, tracac przy tym całą siłę
parafazji. A teraz? Może go sobie bezkarnie dotykać do woli. - Chyba
polubię wspólne kąpiele~.
- Dopiero... Potem. - stwierdził
niewyraźnie. Co, miał może datę stwierdzić...? Tak jakoś przyszło... -
Nieważne zresztą... A dlaczego polubisz wspólne kąpiele? - spytał,
zainteresowany. W końcu nic takiego porywającego w tym nie było... No
może tyle, że mógł go podotykać... Ale chyba... Izayę to kręciło?
-
A jakoś tak... - westchnął. - Jest miło i tyle tu fruwających
bąbelków~! - zachichotał, nabierając w jedną rękę piany i robiąc z niej
Shizuo biała brodę, potem brwi. - Ho-ho-ho~! - zachichotał. - Widzisz,
taka kąpiel z kimś jest zabawna~! Oczywiście w życiu nie przyznałby się,
że to tylko dlatego, że Shizuo jest taki spokojny i pozwala mu na
wszystko, i jest nagi... Nie to wcale nie dla tego, tylko przez pianę!
-
Jasne. - starł pianę ściekającą mu do oczu. - Tylko tyle? - uśmiechnął
się pewnym siebie uśmiechem i przyciągnął go za brodę, żeby cmoknąć go w
usta. - Pianę masz nawet wtedy, kiedy jesteś sam. - zauważył spokojnie.
Naprawdę czuł się tak zmęczony i rozleniwiony... Po raz pierwszy od
dawna tak się zrelaksował jak na tym urlopie.
- A jaka to zabawa
samego siebie przerabiać na mikołaja~? - westchnął, ciesząc się w duchu,
że Shizuo nie zmył jeszcze brody. Gdy przyciągnięto go do pocałunku,
piana delikatnie go łaskotała, więc nie mógł opanować chichotu, ale się
starał!
- Mówisz? - zebrał trochę piany i zrobił Izayi jako-taką
brodę. - Faktycznie, jakaś frajda w tym jest. - potaknął i zdusił
chichot. Przeczesał mu włosy mokrą dłonią, tak, że cała grzywka została
zaczesana do tyłu. Tylko kosmyk opadł na czoło. - Wyglądasz jak typowy
mafiozo. - stwierdził ze śmiechem.
Izaya zachichotał przeglądając
się w srebrnej powierzchni kurka od kranu. Obraz był nieco
zniekształcony i rozciągnięty, ale najważniejsze było widać. - Może
trochę~! - uśmiechnął się. - Ne Shizu-chan, myślisz, że byłoby mi dobrze
w takiej fryzurze~?
- Nie, nie bardzo. - roztrzepał mu włosy. -
Wolę, kiedy jest normalnie. Jak chcesz jakoś zmieniać swój wygląd,
możesz wciąż założyć ten strój pokojówki. Ale też nie publicznie. -
uśmiechnął się znów kącikiem ust. - A teraz czas na mycie pleców, więc
się odwróć. - zarządził.
- Jesteś pewny? - uniósł ze zdziwienia
jedną brew. - Strój pokojówki to raczej nie jest strój, w którym powinno
mnie widzieć całe Tokio, co najwyżej ty~! - uśmiechnął i cmoknął
Shizuo. Od razu odwrócił się plecami do niego. - Tylko mnie nie podrap~!
-
Dlatego mówię, że nie publicznie. - wziął znów nieco płynu i
rozsmarował na jego plecach, starając się rozmasować mu plecy,
jednocześnie nie robiąc mu krzywdy. Wmasował płyn w ramiona i delikatnie
opłukał je wodą.
Izaya już nic nie odpowiedział tylko mruknął z
przyjemności, czując masaż serwowany mu przez blondyna. - Nigdy bym nie
pomyślał, że możesz to robić tak delikatnie~... - westchnął zadowolony.
-
Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - mruknął, opłukując jego plecy i
przyciągając go do siebie tak, że teraz plecy Izayi przylegały do jego
torsu. Zaczął opłukiwać jego brzuch.
- Nie, ty po prostu zawsze
mnie zaskakujesz~! - westchnął zadowolony, gdy przytulono go do
blondyna. - Zboczeniec, wiem na co patrzysz~! - zachichotał, czując
wzrok Shizuo skupiony na swoim brzuchu... A może raczej nad tym co jest
poniżej?
- Sam jesteś zboczeńcem. - parsknął. - A może chcesz,
żebym poświęcił temu więcej uwagi? - mruknął mu do ucha i przesunął
dłońmi po jego udach. Oczywiście, że tylko się droczył. Nie podnieciłby
się dziś za żadne skarby i Izaya zapewne miał tak samo.
- Aż tak
to nie... Ja tylko stwierdzam faty, co w tym złego~? - wzruszył
ramionami. - Nie od dziś ci mówię, że jesteś zboczeńcem, a jakoś
wcześniej się o to nie kłóciłeś. No chyba, że wolisz do niewygodnego dla
ciebie tematu "kiedy się we mnie zakochałeś" co~? Bo mnie to bardzo
ciekawi~! - przyznał szczerze.
- Przecież tylko się droczę. -
westchnął i oparł głowę na jego ramieniu. Puknął go palcami pod żebra. -
Czemu tak cię ciekawi, kiedy to było? Przecież to nie tak, że... Coś
tam mi się stało z dnia na dzień. - jakoś nie mógł zmusić się do
powiedzenia "zakochałem się". To brzmiało tak dziwnie i absurdalnie w
jego wykonaniu... Szczególnie, że chodziło tu o zakochanie się w Izayi.
Może i było to faktem, ale dziwnym i nie do końca zrozumiałym faktem...
-
Oj, no to może lepiej kiedy to sobie uświadomiłeś. - przewrócił oczyma,
to przecież było oczywiste, że jakiś impuls musiał spowodować obecny
stan, a Izaya chciał tylko wiedzieć jaki to był impuls bądź grupa
impulsów. - Ja na przykład wiem, że spodobałeś mi się jeszcze przed
naszym pierwszym spotkaniem~!
- Niby dlaczego? - prychnął. - Co
mogłeś o mnie wiedzieć, zanim mnie spotkałeś? - jak mógł sądzić po
pozorach...? - Ja uświadomiłem to sobie dopiero na jednej z wycieczek...
Pamiętasz, jak dziwiłeś się, że "potworek złagodniał"? Przestałem
reagować na zaczepki dokładnie dwa dni do czasu, aż zacząłeś żartować i
rozpowiadać, że mi się podobasz. Wtedy nie wytrzymałem i się wnerwiłem. A
dlaczego? Przewidowalność jest nudna. - parsknął, choć nie chciało mu
się śmiać. Był naprawdę poważny. - Żadna dziewczyna niczym mnie nie
mogła zaskoczyć, każda wdzięczyła się tak samo. Chłopaki też jakoś
specjalnie mnie nie kręcili. Tylko ty wywoływałeś we mnie jakiś
szczególny rodzaj złości. Najpierw tym, że wszędzie się wtrącasz i
jesteś takim idiotą, żeby pakować się w ciemne interesy. Później, bo nie
masz skrupułów. Tak sądziłem. A w końcu, bo milszy byłeś dla wszystkich
innych. - zamknął oczy, ręce zaplatając na jego brzuchu i przytulając
go do siebie. Było tak ciepło i przyjemnie, że mógłby zasnąć... Ale na
razie nie chciał.
- A ty? Skąd to zainteresowanie, skoro jeszcze mnie nie znałeś?
-
Wiedziałem, wiedziałem~!!! Nie wierzyłem, ale wiedziałem~! - Izaya
ucieszył się i zaklaskał w ręce. Szybko się odwrócił i pocałował
blondyna w usta. - Miło się dowiedzieć po tych kilku latach, że jednak
jedna jedyna manipulacja na ciebie zadziałała~! Choć w tę wierzyłem
najmniej, a jednak~!!! - cieszył się, dalej przytulając blondyna.
- Co za manipulacja? - mruknął niechętnie, otwierając oczy. - I co cię tak cieszy...
-
Oj, nie mogłem cię do siebie przekonać ani przyjaźnią, ani wrogością
więc postanowiłem zmusić cię do przemyśleń... A jeśli to nie wyjdzie to
się odkochać, ale się udało~! I właśnie to mnie cieszy Shizu-chan~!!! -
cieszył się dalej. - Niesamowite, że właśnie to zadziałało, byłem
pewien, że prędzej jakoś o tobie zaponę niż ty mnie choć trochę
polubisz~!!! - uśmiechał się głupkowato, ale co mógł poradzić, cieszył
się, tak bardzo cię cieszył.
Blondyn mimowolnie lekko się uśmiechnął kącikami ust.
-
Nadal ciekawi mnie, dlaczego właściwie się we mnie zakochałeś. I
dlaczego interesowałem cię zanim mnie w ogóle zobaczyłeś. Chyba nie
sądziłeś po plotkach, nie? - położył rękę na jego biodrze, delikatnie
rysując na nim wzorki kciukiem. Tak po prostu, bo taką miał ochotę.
No i miał na czym skupić wzrok.
-
Shinra o tobie opowiadał całe gimnazjum~! Ale nie martw się, on mnie
tylko zainteresował tobą. Reszty dowiedziałem się z "wiarygodnych
źródeł", poza tym.... Mówiłem ci, że pokochałem cię przed NASZYM
spotkaniem, wcześniej widziałem cię nie raz~! - uśmiechnął się wrednie. -
Po prostu coś mi się w tobie spodobało i nie mogłem przestać~...- Od
razu odpowiedział na niezadane pytanie, a może raczej prośbę, żeby
sprecyzował. - Nie wiem co Shizuś, po prostu musiałem się o tobie
dowiedzieć czegoś więcej, nie mogłem przestać~!
Shizuo pokiwał głową jakby w zamyśleniu.
-
Od początku coś mi śmierdziało. - stwierdził w końcu. - Nie prościej
było podejść normalnie...? I nie mówię o tym, jak wyglądało nasze
pierwsze spotkanie. - przypomniał sobie tę chwilę. - Patrzyłeś się z
jakąś dziwną fascynacją na to, ilu ludzi powaliłem. - pokręcił lekko
głową. - Cieszyło cię coś, czego nienawidziłem. Od początku taki byłeś,
czy to jakiś etap twojego rozwoju spowodował, pchło? - uśmiechnął się
złośliwie, pukając go znów pod żebra i opierając się wygodniej o brzeg
wanny. Może powinien dolać cieplejszej wody?
- Nie twierdź, że
śmierdzę, bo to ty mnie właśnie wypachniłeś na truskawkowo. - fuknął. -
Poza tym... Ja zawsze tak na ciebie patrzyłem i patrzył będę~! Nie
sądzisz, że to niemożliwe, niesamowite, niezwykłe~? Taka siła
Shizu-chan~! - znów przed oczami przesunęła mu się ta scena i z resztą
nie tylko ta. Dla niego to było wprost magiczne, ktoś z taką siłą, ktoś
tak nieobliczalny był po prostu niezwykły.
- To nie jest
fascynujące, to przekleństwo. - popatrzył na niego ciężko. Izaya dobrze
wiedział, że on nie cierpi tej siły. Przydawała się, dopóki mógł komuś z
nią pomóc, dopóki nad nią panował. Ale kiedy przestawał nad sobą
panować... Nie była wspaniała. - A z tym smrodem to było w przenośni. -
dodał ciszej.
- Ty na to tak patrzysz Shizu-chan, dla mnie to jest
niezwykłe~! Poza tym, to twój sposób żeby przeżyć w Ikebukuro, więc nie
powinieneś narzekać czym cię natura obdarzyła~! - uśmiechnął się
wesoło. On chiałby taką siłę, ale przecież zamiast niej miał gibkie
ciałko i był Bogiem, czego mógł więcej chcieć? No oprócz siły. - A
właśnie, wyjaśnij mi jak to z tym smrodem jest~? Zawsze mówisz, że go
czujesz, a ja nie wiem o co chodzi~.
- Nie zrozumiesz tego ze
swoim sposobem myślenia. - westchnął, poddając się w kwestii wyjaśniania
mu, dlaczego uważa to za przekleństwo. - A ten smród... Od niektórych
instynktownie da się wyczuć złe intencje. Brak skrupułów. Zwyczajny brak
zahamowań w kwestiach moralnych. Dla mnie to po prostu smród. Tak
dosłownie jak i w przenośni. Czując coś takiego czuję się, jak po
powąchaniu czegoś naprawdę obrzydliwego. Stąd uproszczenie do smrodu.
Ludzie cuchną złymi zamiarami na kilometr, jak to coś poważnego, albo
taka osobowość. - miał nadzieję, że dość dobrze to wyjaśnił.
- W
takim razie nie bedę ci przeszkadzał i zabieram się gdzie indziej~! -
westchnął, uśmiechając się sarkastycznie i wstał z zamiarem wyjścia z
wanny. Nie obrażał się na Shizuo, ale jeśli Izaya mu jakoś przeszkadzał,
to nie powinni razem przebywać. On się narzucał nie będzie... Choć też
nie pozwoli by Shizuo z nim zerwał. To w końcu był JEGO potworek.
Uśmiechnął się jeszcze raz uspokajająco do Shizuo i jedną noga wyszedł z
wanny.
Heiwajima złapał go za rękę, nie pozwalając ruszyć się dalej.
Popatrzył na niego, unosząc lekko brwi.
-
Kazałeś mi wyjaśnić, więc wyjaśniłem. Ale nic nie mówiłem, że masz
sobie iść, prawda? Wyczuwam, kiedy masz złe intencje i wtedy jest
okropnie. Ale w tej chwili nie jesteś w pracy i zdecydowanie chcę
spędzać z tobą czas, więc nie waż się uciekać.
Poczekał, aż Izaya wróci do kąpieli. Nie miał zamiaru go puszczać, dopóki by tego nie zrobił...
-
Na pewno? - zapytał, znów wtulając się w blondyna. - Jeśli ci to
przeszkadza, po prostu mi powiedz, nie mam do ciebie o to żadnych
pretensji~! - uśmiechnął się, chcac go przekonać, że to prawda. Bo
przecież sam Izaya o tym wiedział, że wszystko co robi w pracy... Shizuo
znienawidziłby go za to na nowo... Węc co on tu jeszcze robi?
-
Nie. Teraz jesteś nieszkodliwy. - stwierdził odrobinę żartobliwie. W
końcu nieszkodliwy Izaya... Takie rzeczy to tylko w bajkach. - Więc
zostań, posiedzimy tu jeszcze. - podkurczył nogi i przesunął ich na
drugi koniec wanny. Odkręcił gorącą wodę, bo ta już zrobiła się chłodna i
odetkał na chwilę korek, żeby nadmiar wody się nie wylewał.
- A potem pójdziemy spać, jeśli masz ochotę. Chyba, że wolisz jeszcze gdzieś się przejść?
Izaya
nie rozumie jak można jednocześnie jedną osobe i kochać, i nienawidzić.
To było dla niego niepojęte. Postanowił jednak przespać się z tym
problemem... Jednak tu pojawiał się kolejny, nie chciało mu się spać. - A
może w coś zagramy... Albo coś obejrzymy, ne Shizu-chan~? -
zaproponował, w ostatniej chwili podkurczając nogę żeby nie oparzyć jej
gorącą wodą.
- W chwili obecnej nie jestem w stanie grać... Chyba
jestem na to zbyt zmęczony. Obejrzyjmy coś lepiej... Chyba są jakieś
filmy w tym drugim pokoju, co? A jak nie, to zawsze jest kablówka... -
zatkał wannę korkiem i poczekał jeszcze chwilę, po czym zakręcił wodę. -
Umyjesz mi jeszcze tylko plecy, dobra? I... Nie potrzebujesz umyć się w
środku? Czy tak jak jest może zostać...? - spytał niepewnie. Mógł
wyjść, jeśli Izaya chciał to zrobić bez jego wzroku na sobie.
-
Odwróć się. - nakazał, uśmiechając się sadystycznie, w jednej ręce
trzymał gąbkę, a w drugiej płyn. Wycisnął sporo czerwonego żelu na gąbkę
i obserwował jak sie pieni. Było w tym coś fascynującego. - Wiesz
Shizu-chan, liczyłem, że ty to zrobisz. - burknął niepewnie, zaczynając
mydlić jego plcy. W sumie to cieszył się, że Shizuo siedzi do niego
tyłem. Pewnie był teraz czerwony.
- Jeśli ci to nie przeszkadza...
- nie wiedział, dlaczego nagle zrobiło się to takie niezręczne. W końcu
to nie był żaden problem, czy coś... - Jasne. - rozluźnił się lekko,
czując, jak gąbka przyjemnie szoruje jego plecy.
- Umm... Coś się
stało Shizu-chan~? Jakoś dziwnie zamilkłeś... Tylko mi nie zasypiaj w
wannie, nie jestem tak silny żeby cię do łóżka przenieść~! - zaśmiał się
wesoło, choć nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Shizuo jest
niezręcznie... Tylko czemu?
- Nie śpię, nie śpię. - mruknął na
tyle normalnie, by dało się stwierdzić, że naprawdę nie śpi. Poczekał,
aż Izaya skończy i opłucze mu plecy, po czym się odwrócił. Nie bardzo
wiedział, co powiedzieć, dlatego liczył, że Izaya sam się domyśli, co ma
zrobić.
- Yare, yare Shizu-chan, to tym się tak martwiłeś~? -
westchnął, podnosząc się trochę. - No pomóż mi. - jęknął. - Sam sobie to
upokarzające... - mruknął cicho.
- Nie, skąd. - zaprzeczył
szybko. Może trochę za szybko... - Dlaczego upokarzające? -
zainteresował się. Przyciągnął Izayę do siebie tak, że przed nim
półklęczał z tyłkiem w wodzie. Tak było prościej. Wsunął w niego od razu
dwa palce, starając się wypłukać pozostałości po sobie, tak żeby Izaya
już nie musiał go w sobie czuć. To musiało być krępujące... Mimo
wszystko.
- Pytasz się dlaczego, a sam się peszysz~... -
westchnął, czując w sobie palce. Automatycznie rozszerzył bardziej nogi.
- Tak po prostu, robienie tego przed tobą jest upokarzające. - burknął.
Izaya przemyślał następne zdanie nie będąc pewnym czy może to
powiedzieć, jednak zaciekawienie emocjami blondyna było zbyt wielkie. -
Przecież mam cię miedzy innymi właśnie po to~!
- Przecież mogłem
wyjść. - zauważył. Chociaż popatrzyłby... No, ale w sumie to faktycznie
było krępujące. - Wcale nie jestem... - przemyślał raz jeszcze, co
chciał powiedzieć i zrezygnował. Już powoli kończył... - Że niby po to,
żebym cię mył, tak? - chciał się upewnić.
- Dokładnie,
Shizu-chan~! - strzelił palcami i wesoło się zaśmiał. - Właśnie od tego
żebyś spełniał moje zachcianki, nawet te niewerbalne~! - mruknął
zadowolony. W sumie powinno mu przeszkadzać to, że Shizuo go tam dotyka.
Zwłaszcza po tylu razach. Ale było dziwnie przyjemnie. - Najwyraźniej
przywykłem... - mruknął cicho, skupiając się na odczuciu. Kto by
pomyślał, że polubi coś takiego.
- To chyba sprawiedliwe, skoro ja
też dostaję to, czego chcę. - mruknął. - Przywykłeś? - uśmiechnął się
lekko i wyjął palce. - I co ja zrobię, jak przywykniesz i przestanie cię
to podniecać? - westchnął niby poważnie, robiąc zatroskaną minę.
Oczywiście sobie żartował... Tak to się chyba nie dało, a przynajmniej
on by nie pozwolił na to, żeby Oriharze przestało się podobać.
-
Ale tylko do palców przywykłem~...- mruknął, opierajac rękę na torsie
blondyna i przysuwając się do niego. Drugą ręką zjechał na krocze
Shizuo. - Masz przecież jeszcze coś o wiele lepszego, nie~? -
wyszczerzył się wrednie, dotykając go tam. Nie powinnien się podniecić,
robili to już dziś tyle razy, że nic się nie stanie. Poza tym... On
tylko dotknął.
- Hmm, no chyba, że tak stawiasz sprawę... -
mruknął i położył dłoń na jego policzku, całując lekko jego usta. - A
teraz wychodzimy, bo pomarszczysz mi się jak jakaś staruszka. -
zażartował i wyciągnął korek z wanny, po czym zaczął się podnosić.
-
No to ty wychodź ja sobie chętnie popatrzę~! - uśmiechnął się wrednie i
oparł wygodniej o wannę. - A z tymi zmarszczkami to nie przesadziłeś?
Prędzej czy później i tak znikną~.
- Racja, znikną. - wyszedł i
stanął do niego tyłem, przeciągając się. Oczywiście, zrobił to
specjalnie. - No, wychodzisz? - obwiązał sobie ręcznik wokół bioder, po
czym sięgnął po ręcznik dla Izayi i podszedł, czekając, aż wyjdzie.
-
Teraz to już mogę~... - fuknął, widząc, że Shizuo się zasłonił. No
naprawdę, taki fantastyczny widok zasłonić ręcznikiem. - Co, masz zamiar
mnie wytrzeć? - zapytał. W końcu Shizuo zbliżał się do niego z
ręcznikiem i raczej nie zamierzał go oddać.
- Tak, taki mam zamiar. Wyskakuj. - nakazał.
Izaya
posłusznie, aczkolwiek ze śmiechem wyskoczył z wanny i zupełnie nagi
stanął przed Shizuo. W końcu blondyn widział go tal nie raz. - Nadal nie
ustaliliśmy co oglądamy~! - zagadnął, no bo w końcu... On nie chciał
jeszcze spać.
- To co się napatoczy w telewizji.. - wzruszył
ramionami. - Najlepiej coś z akcją. - otulił go ręcznikiem i zaczął
wycierać. W końcu zarzucił mu go na ramiona i otworzył drzwi łazienki. -
Ubierz się i idziemy do tego pokoju z telewizorem...
- Czemu mam
się ubierać~? - jęknął niechętnie i wyszedł z łazienki. - Nadal jest
gorąco... - Chyba nie będzie ci przeszkadzało, że siedzę tak, nie~? Więc
po co mam się ubierać~... - mruczał.
- A co, jak ktoś nam
wtargnie? Możesz się chociaż zakryć ręcznikiem? - poprosił, o dziwo. -
Tak na wszelki wypadek. - sam zaczął ubierać koszulę.
- Przecież
zamknąłeś drzwi. - przewrócił oczyma. Jednak musiał jakoś docenić to, że
blondyn POPROSIŁ, a nie kazał mu. - Dobra, oddawaj koszulę~! - poddał
się, wyciągając rękę w stronę Shizuo.
- Jeszcze nie wiadomo, na co
stać tych... - odchrząknął. - Skoro ostatnio musiałem przerwać w takim
momencie, to... Zaraz, moją koszulę? - ocknął się i przerwał zapinanie
guzików w połowie. Że niby jak to jego koszula?
- Tak, TWOJĄ
koszulę~! - uśmiechnął się słodko. - Nie ubiorę się w nic innego~! -
zagroził. - A co do prawników, to nie sądzę żeby byli na tyle głupi...
Wiedzieli, że możemy 'to' zrobić na plaży... A co dopiero w zamkniętym
pokoju. - wzruszył ramionami. - No to Shizu-chan~, oddasz ją? - podszedł
i zaczął odpinać guziki, które chwilę wcześniej zapinał blondyn. -
Chociaż na kilka godzin~!
- Dobra... Jak sam ją weźmiesz... -
westchnął. Nie do końca mu się to uśmiechało... Ale niech mu będzie...
Sam weźmie sobie coś innego. - I oby się nie pokazywali. - dodał
bardziej do siebie.
- Co ci tak zależy~... - westchnął, zdejmując
ją do końca z blondyna. - To tylko koszula~! - uśmiechnął się, ubierając
ją na siebie i zaczynając zapinać, była trochę przyduża, ale... - Czy
nie wyglądam sło~oodko? - zapytał się, robiąc stosowną minkę.
- A
co jak będziesz za słodki i cię zjem? Będziesz cały pogryziony. -
parsknął. Może głównie dlatego, że Izaya już był w śladach po jego
zębach. - A co do koszuli... No, niby tak. - przytaknął i wziął sobie
jakieś bokserki. Chociaż w to się ubierze. - Możemy już iść?
- I
tak jestem pogryziony~! Najwyżej jakiś mafiozo zrobi głupią minę jak to
zobaczy~! - już to sobie wyobrażał... Nawet nie musiałby kłamać, a
wywarłby na nim ogromny szok. - Jasne, czekam tylko na ciebie~! -
przytulił go. - A może chcesz mnie zanieść, co~?
Shizuo zastanowił się chwilę. W sumie, po dzisiejszym, należało mu się...
Bez słowa wziął go na ręce i przeniósł do drugiego pokoju, po czym usadził go na kanapie.
- Tylko się nie przyzwyczajaj. - ostrzegł, siadając obok i włączając telewizor.
-
Czemu~... - jęknął niepocieszony. - Byłoby tak fajnie, gdybyś mnie
nosił. Ne, Shizu-chan, może powinienem częściej ci się dawać to później
musiałbyś mnie nosić, co ty na taki układ~? - rozejrzał się dookoła w
poszukiwaniu pilota. Nie sądził żeby Shizuo chciał na coś takiego pójść,
w końcu mówił, że go kocha, i że nie chce go przemęczać... Choć izaya
chyba nie miałby nic przeciw temu... O ile nie miałby następnego dnia do
zrobienia czegoś wymagajaćego schylania się... Albo siedzenia na tyłku.
- I że niby miałbyś to robić W ZAMIAN za noszenie cię? -
mruknął, zaprzestając bawienia się pilotem. - I co jeszcze? - prychnął. -
Nie idę na żadne wymiany. Albo tego chcesz, albo nie chcesz. Mogę cię
potem nosić, ale nie w zamian. Jasne? - przełączył kanał. No tą
propozycją go zdenerwował.
- Oj, no nie złość się~! To nie tak, że
"w zamian" po prostu... Mógłbyś mnie częściej nosić... Tego bym
chciał~! A jeśli robisz to tylko po 'tym' musimy częściej robić 'to',
nie sądzisz~? - mruknął, przytulając się do niego. - Nie złość się na
mnie, dobrze wiesz, że robię to z miłości~! Po prostu żeby osiągnąc cel
chwytam się różnych sposobów i taki już jestem~!
- No powiedzmy,
że się nie złoszczę... Ale robię to tylko dlatego, że cię to boli.
Przecież masz nogi, nie muszę cię nosić, jakbyś był małpką, nie? -
mruknął i przełączył znów kanał. Na razie wszystko go nudziło... O,
trafił, coś ciekawego.
- A co jeśli bym ci powiedział że musisz~? -
ułożył się wygodnie głową na kolanach blondyna i czekał aż jego chłopak
przestanie maltretować pilota.
- Z jakiej racji? - spytał spokojnie.
-
Bo mnie kochasz~? - zrobił słodką minkę. Wiedział, że na Shizuo to
raczej nie zadziała, ale w końcu uśmiechał się słodko leżąc na jego
kolanach, do tego w samej koszuli blondyna. To powinno dać mu kilka
bonusowych punktów.
- To już jest jakiś argument. - uśmiechnął się
lekko. - Wiesz, że słodko wyglądasz? - zmienił temat. - Ale mimo
wszystko nie będę cię bez przerwy nosił. Już wystarczy chyba, że
zamieszkamy razem, nie? - spytał weselej, przesuwając opuszkami palców
po jego szyi.
- Właśnie, Shizu-chan~! - przekręcił się na plecy
oparł głowę o ręce opierając się łokciami o uda blondyna. - Ja nadal nie
wiem co z tym mieszkaniem~! Powinienem ci szykować osobny pokój czy
coś... Poza tym, na pewno nie będzie ci to przeszkadzać w dojazdach do
pracy~? - zastanowił się chwilę, po czym uśmiechnął jeszcze szerzej. - A
może chciałbyś żebyśmy przeprowadzili się do Ikebukuro, co~? W końcu
teraz jestem już tam mile widziany, prawda~?
- Mhm, wygląda na to,
że tak. - stwierdził po krótkim zastanowieniu. - O ile nie chodzi o
twoje interesy, możesz przychodzić do Ikebukuro. Ale tylko wtedy. -
zastanowił się raz jeszcze. Skoro to nie było miejsce dla jego
interesów, nie mógł kazać mu przeprowadzić się do siebie i zaprzestać
jego "pracy". Nawet, jeśli tak bardzo by tego chciał. Poza tym Izaya z
pewnością wolał swój wysoki apartament, niż jego nisko położone
mieszkanie... Ale też Shizuo nie chciał pakować się do jego domu na
siłę... - Jednak brak interesów oznacza, że mieszkając u mnie nie
mógłbyś być informatorem. No i pewnie wolisz swój apartament od mojego
mieszkania, tak sądzę... Nie? Więc ty musisz zdecydować, czy wolisz
mieszkanie u mnie, czy... Nie wiem. - westchnął, przenosząc wzrok na
ekran. Wpraszanie się do jego mieszkania było poniżej jego godności.
Izaya mógł zawsze zrezygnować z pomysłu.
- Ne, Shizu-chan,
dokończ~... - poprosił. - Albo zamieszkam u ciebie albo co, masz jakiś
ciekawy pomysł, na pewno, tylko nie chcesz mi powiedzieć, ne~? Chcę z
tobą zamieszkać, ale dobrze wiesz, że nie nadaje się na nikogo innego
niż informator. -westchnął. - A ty byś pewnie cierpiał, jakbym kazał ci
się przeprowadzić do siebie, nie~? - uśmiechnął się przyjaźnie,
czekając, aż Shizuo się namyśli. On sam chętnie widziałby Shizuo w swoim
apartamencie... Ale Shizuo nie lubi jego ciemnych interesów. Poza tym
pewnie denerwowaliby go ludzie krzątający się po ich domu... Może gdyby
zrobił sobie gabinet w jednym z nieużywanych pokoi i robił do niego
osobne wejście... Ale Shizuo... No właśnie co na to wszystko Shizu-chan?
-
Można by wynająć wspólne mieszkanie. - zaproponował w końcu. - Ale
twoje interesy musiałyby pozostać poza domem i poza Ikebukuro. Jeśli
zgodzisz się na to, to... Pozostało nam szukać jakiegoś mieszkania,
które by odpowiadało nam obu. Co ty na to?
Właściwie to było
chyba najsensowniejsze rozwiązanie. Tylko, że i bardzo poważna
decyzja... No i czy Izayę było stać na biuro poza domem? - No to mamy
problem Shizu-chan. - westchnął. - Jeśli moja praca i mieszkanie nie
będą w jednym miejscu nie będę wracał prawie do domu... No może raz na
tydzień byłbym na noc, a to raczej mija się z sensem wspólnego
mieszkania... Chyba musiałbyś zamieszkać u mnie, ale to by ci
przeszkadzało prawda? - popatrzył na niego smutno. - Chciałbym żebyś
mieszkał u mnie, nie byłoby problemu. - westchnął.
- Raz... To
faktycznie... - westchnął. Przez myśl przemknęło mu, jak bardzo wkurzony
byłby, gdyby Izaya bez przerwy pracował, nawet w domu. Do tego zapewne
musiał miewać gości... Którzy mogliby go wkurzać. Ciężko, żeby go nie
wkurzali. Do tego widziałby Izayę przy pracy... Czy naprawdę tego
chciał? - dałbyś radę zrobić tak, żeby twoi "goście" wchodzili tylko do
pokoi blisko wejścia i nie dalej? Irytują mnie takie typy... -
westchnął. Ciekaw był, ile wytrzyma na takich warunkach...
-
Shizu-chan, jeśli moja prośba to dla ciebie problem, po prostu
powiedz... Dobra...? - burknął, wtulając twarz w jego uda. - Jasne, że
nie będą chodzić sobie po całym mieszkaniu. - prychnął. - Jeszcze by
zobaczyli coś czego nie powinni... Powiedzmy, że do biura będzie się
wchodzić inaczej niż do mieszkania... Ale będą drzwi żebyś mógł wejść i
mnie wyciągnąć jak się zapracuję~! - zachichotał, już sobie wyobrazał.
Byłoby naprawdę zabawnie. - Postaram się żebyś ty i ktokolwiek kto
"śmierdzi" się nie spotykali co~? - przekrzywił głowę, ponownie
opierajac ją na dłoniach. Uśmiechnął się prosząco. Lubił swój
apartament, choć nie był do niego zbytnio przywiązany... Po prostu
pasowało mu to gdzie jest i jaki jest.
- Jak tak... To może być w
twoim mieszkaniu. - kokosów nie zarabiał, ale chyba da radę... Skoro nic
poza tym nie było przeszkodą... - Z zastrzeżeniem, że gabinet będzie
oddzielnie.
Izaya uśmiechnięty klasnął w dłonie i przesiadł się na
kolana blondyna, przytulił się do niego wsadzajac nos w miejsce między
szyją, a ramieniem blondyna. - Jasne, że bedzie osobna~! - mruknął,
tuląc go mocniej. Tak się cieszył~!
- Masz zamiar mnie udusić? -
nie mógł powstrzymać uśmiechu. Otoczył go ramionami i ułożył brodę na
jego ramieniu. - Dobra, dobra... Mogłeś powiedzieć wcześniej, już od
dawna chciałem z tobą zamieszkać...
- Było mówić~! - prychnął,
znów go przytulając. - Tak, udusić. - potwierdził ze śmeichem. - To kara
za to, że mnie nie poprosiłeś, tylko odstawiałeś jakąś szopkę... I za
to, że tak zrzędzisz!
- Hęę? JA zrzędzę? Czekaj no... -
przekręcił się tak, by zwalić z siebie Izayę na kanapę i zaczął go
łaskotać. Może i to dość dziecinne, ale... Izaya miał swoją karę, a co!
-
Hahaha Shizu... Haha, STOP!!! Hahaha! - Izaya próbował odepchnąć jego
rece, ale bezskutecznie. - S-stój... Haha, Shizu... Prosze... Hahaha,
nie zrzedzisz! Dobra, nie zrzędzisz!!! Słyszysz! Hahah, dotarło,
rozumiem, hahaha.
- No i tego się trzymaj. - stwierdził
triumfalnie, w końcu przestając. Zabawnie było widzieć Izayę rzucającego
się po kanapie pod wpływem łaskotek... - Dobra, a więc teraz... -
rozłożył lekko jego nogi, ale tylko po to, by położyć się wygodnie z
policzkiem na jego brzuchu. - Teraz sobie pooglądamy, więc się nie
ruszaj, jasne? - mruknął, ziewając lekko. Fakt faktem, ten dzień troszkę
go zmęczył...
- Hę? Naprawdę chcesz rozmawiać w TAKIEJ pozycji? -
zapytał, poruszając lekko biodrami. - No cóż, jak wolisz~! - poddał się
po chwili. Położył rękę na głowie blondyna i zaczął głaskać jego
czuprynę. - No to o czym chciabyś porozmawiać~?
- Hmm... Planujesz
coś na jutro? - mruknął, wgapiając się bezmyślnie w przesuwające się na
ekranie obrazki. Było mu tak ciepło i wygodnie, że aż robił się
senny...
- Nie, to są wakacje jakbyś nie zauważył, niczego nie
zaplanowałem od 2 dni~! - uśmiechał się, dalej go głaszcząc. - A co masz
jakiś pomysł~? - zaciekawił się. - A, tylko musimy wpaść do sklepu po
leki na chorbę lotniczą~!
- Znowu prześpię całą podróż... -
westchnął. Jednak... Jak inaczej mieli wrócić? Statkiem? Tak trochę był w
sytuacji bez wyjścia... - No cóż... Nic nie planowałem. Po prostu tyle,
że nie oddam cię w ręce tych biznesmenów, więc pewnie znów trzeba by
się gdzieś schować.
Pytanie tyko, gdzie. - dodał w myślach.
-
Nie martw się, też bedę spał~! - zachichotał - Hmm... Co powiesz na
pójście do sauny~? - w końcu jeszcze w niej nie korzystali a przecież tu
była! Kilka pięter niżej było całe centrum odnowy biologicznej... No i
basen. Choć Izaya nigdy nie rozumiał po co budować baseny tuż przy
plaży, za to sauna była bardzo przyjemnym pomysłem.
- Dobry
pomysł. - ziewnął raz jeszcze. - Jutro możemy iść gdziekolwiek... -
zamruczał, przymykając powieki. Przegrywał ze zmęczeniem. - W sumie nie
ma po co cię ukrywać, i tak cię nie oddam. - stwierdził pewnie.
-
Dobrze, Shizu-chan... Ale wiesz co, to że należę do ciebie jeszcze cię
nie uprawnia do traktowania mnie jak poduszki~! Wysil się i zrób tych
kilka kroków do łóżka, co~?
- Znowu trzeba by zmienić pościel... -
mruknął niechętnie. - Dziś będziesz moją poduszką, trudno się mówi. -
prychnął sennie. O nie, on się nigdzie nie rusza... Izaya był na to zbyt
wygodny.
- No to przynajmniej w łóżku~... No dalej, Shizu-chan~! Mnie jest niewygodnie, no! - zaczął się wiercić.
Blondyn już go nie słuchał. Przysnął. Wiercenie się Izayi nieco mu
przeszkadzało, ale na dłuższą metę chwilę mógł się tak zdrzemnąć...
Izaya
po kilku minutach, widząc, że jego wiercenie się nie daje żadnego
efektu, westchnął i spróbował się wygodniej ułożyć. - Zobaczysz, jak
ktoś tu przyjdzie i zobaczy nas w takiej pozycji... - westchnął, bo
przecież po wszystkim to do niego Shizuo będzie miał żal. Na domiar
złego blondyn jeszcze przewrócił głowę tak, że miał głowę w dość...
Strategicznym dla Izayi miejscu. Brunet widząc to zatrząsł się w niemym
chichocie i próbował namacać komórkę... Trafił na telefon blondyna.
Szybko zrobił zdjęcie, obiecując sobie, że po powrocie podwędzi mu
telefon i zgra je na komputer. Chciąc zobaczyć jak wyszło, wszedł w
albumy i przeżył niemały szok, gdy się okazało, że zdjęcia jego zajmują
90% pamięci... I żeby to jeszcze były normalne zdjęcia... Czerwony na
twarzy Izaya chwycił za poduszkę i z całej siły przewalił nią w głowę
blondyna. - Shizu-chan, ty perwersie!!! - wrzasnął. Czy Shizuo musiał mu
zawsze cykać fotki kiedy był już na skraju albo wrecz dochodził. - Co
to za dziwna pasja!!!
- Huh? Co? Kurde, Izaya... - uniósł głowę i
stęknął męczeńsko. Czy on naprawdę, naprawdę musiał go obudzić...? I do
tego bijąc go poduszką, no naprawdę... - O co ci chodzi, aż tak ci
niewygodnie...? - podrapał się w tył głowie, po czym zakrył usta,
ziewając. Podniósł się do siadu.
- Co, jakie nie wygodnie? -
zdezorientował się. - Jak może ci się podobać, że jestem w tym stanie! -
wrzasnął pokazując wyświetlacz. Przypadkowo przesunął kciukiem w bok i
znalazł o wiele gorsze zdjęcia. Poczuł jak pieką go końcówki uszu. To
miało nigdy nie ujrzeć światła dziennego. - Shizu-chan... Jak na to
patrzę odzywa moje stare hobby. - zagroził. - Deptanie telefonów.
-
Oj, no daj spokój. Co ci się w tym nie podoba? - wzruszył ramionami i
chwycił telefon, zabierając mu go. Zaczął przeglądać zdjęcia. - Mnie się
podobają... - stwierdził, nadal dość sennie. Natrafił na to zrobione mu
gdy spał. Uniósł brew. - A ty to jakoś nie lubisz takich zdjęć? -
pokazał mu zrobione ledwie chwilę temu zdjęcie. Sytuacji Izayi nie
polepszał fakt, że przecież nie miał na sobie bielizny, a zrobił zdjęcie
blondynowi, jak był blisko wiadomego miejsca...
- A narzekasz! -
fuknął na niego, zabierając telefon. - Ciebie to zdjęcie nie upokarza...
Poza tym, to jest jedno, a ty masz większość pamięci telefonu zajęte
moimi zdjęciami... - bąknął. - I ja tego nie robiłem w takim momencie!
Ty sobie tylko spałeś... - próbował się wybronić, no bo... To wcale nie
było to samo! On tylko zrobił zdjęcie w dobrej chwili, a Shizuo
definitywnie wykorzystał każdą możliwą sytuację.
- Ciebie to też
nie upokarza... Wyglądasz słodko. - mruknął, przeglądając zdjęcia.
Uśmiechnął się lekko, po czym wyłączył album i zablokował klawiaturę. -
Ale tobie się to podoba, to, które zrobiłeś, nie? Mnie też się podobają
te, które ja zrobiłem. Mogę zostawić to twoje, ale nie czepiaj się
moich. Nikt poza mną ich nie widział i nie zobaczy. - westchnął i
podniósł się z łóżka. - Dobra, chodź już, bo znów zasnę... - wziął go na
ręce i wyłączył telewizor, po czym wyszedł z pokoju i wrócił do
sypialni, zakluczywszy drzwi. Naprawdę zaraz mógł paść...
- Nie,
właśnie, że upokarzają! - awanturował się dalej, podkreślając swoje
zdanie kolejnymi uderzeniami poduszki. - Ty wyglądasz słodko jak tak
leżysz, ja wyglądam głupio! Jak... Jak jakiś czerwony, jęczący idiota!!!
- uderzył go dwa razy mocniej. Pozwolił się zanieść do łóżka. - Jak
ktokolwiek to zobaczy, to masz przechlapane... - burknął, gdy tylko
wylądował na materacu, a gdy Shizuo położył się koło niego po raz
kolejny użył poduszki w celu wyperswadowania mu kary.
- Daj mi
spać, kochanie... - mruknął, podirytowany. No cóż, może szok zatka mu
usta i walenie poduszką ustanie na tyle długo, żeby mógł zasnąć... Albo
to pobożne życzenia. - Pogadamy o tym jak wstanę, może być? Czy mam ci
teraz wyjaśniać te zdjęcia?
- Ja tylko wstrząsam poduszkę, żeby
była mięciutka~! - uśmiechnął się niewinnie, robiąc to po raz kolejny. -
Poza tym miło, że mnie przekwalifikowałeś z mendy na kochanie... To
chyba spory awans w Shizusiowej hierarchii ważności~! - zachichotał. - A
co jak bym powiedział, że masz to wyjaśniać teraz~?
- Ta, ta... -
zbagatelizował sennie. - Albo wyjaśniam, albo nie... W zależności od
wyboru dostaniesz wersję żebyś szybko zrozumiał, lub będziesz miał
możliwość wykłócania się. Wybieraj, najlepiej zanim zasnę.
Już mu to było obojętne. Powoli oczy same mu się zamykały...
-
Zero z tobą zabawy, Shizu-chan~... - westchnął, pokładając się wygodnie
koło blondyna. - Dobrze, ale wiedz, że jutro ci nie odpuszczę! -
zagroził w żartach. - Dobranoc~! - mruknął, wtulając się bardziej w
blondyna.
- Mhm... Branoc. - mruknął niewyraźnie, zasypiając.