Yo~!
Jak się dziś macie~? :3 Bo szczeniak po cudownej etyce w końcu jedzie się wyspać~... Moje kochane łóżeczko. =w=
Zanim co jednak~! Życzę wam miłego czytania i oddaję głos Kiasarin-san~! >w<
Enjoy!
Hejo~...
Tak dzisiaj mamy dzień bez przekleństw a mnie się wyjątkowo ciśnie wiązanka na własną głupotę~... no ale to nie ważne. Miłego czytania. Pamiętajcie o nakarmieniu psiaków i Enjoy~...
P.S. Miniaturka jest Psychedelic420 x Virus138
Dźwięk wygrywany delikatnie przez zwinne palce uderzające w klawiaturę komputera wyrwały jego świadomość z bezosobowej czerni. Ciąg liter i cyfr wpisywany przez tę osobę połączył fragmenty jego ciała w jeden dryfujący w czerni awatar. Wraz z kliknięciem na ekranie "zaloguj" czerń przybrała formę. Wydłużyła się, pozwalając cyfrowemu ciału coraz szybciej opadać na dno.
Virus nie wiedział kim jest osoba
powołująca go do życia co jakiś czas, jednak to nie miało
znaczenia, jeśli istniała choć nikła szansa na to, że w miejscu
do którego trafi spotka jeden szczególny awatar.
Czerń ustąpiła miejsca bieli, która
wyhamowała bezwiedne jeszcze do niedawna ciało i pozwoliła mu
dryfować w przestrzeni.
Jasnoniebieskie cieniutkie linie
przecinające gdzieś w oddali biel były pierwszym, co zobaczyły
szkarłatne oczy. Pędzące z niesamowitą prędkością pakiety
danych umożliwiające działanie systemu przemykały w
tle, nie zakłócając rozgrywki.
Awatar wykrzywił usta w kpiącym
uśmiechu i spokojnym krokiem ruszył przez biel. Po jego prawej
zmaterializował się niewielki postument nad którym lewitowała
naprawiona katana i dwa pistolety. Virus zabrał je, chowając w swoim
ekwipunku. Odwrócił się, gdy przed nim zmaterializował się
błękitny półprzezroczysty ekran. Virus dotknął go opuszkami
palców włączając tym samym informacje. Jak głosił biały napis, zostanie za chwilę przetransportowany do sektora 4.13 gdzie obecnie
znajduje się tylko jeden gacz. Brunet sprawdził jeszcze IP
komputera z którego zalogowany został drugi gracz w sektorze 4,13 i
zobaczywszy na ekranie znany sobie ciąg liczb wyszczerzył się
ukazując swoje ostre jak u rekina zęby.
- Psy-chan~ Idę po ciebie. - mruknął, mrużąc niebezpiecznie oczy.
Ułamek sekundy później zniknął
przeniesiony do odpowiedniej części planszy.
Z linijek kodu powoli formował się umysł. Dopiero potem ciało. Piksele zyskiwały świadomość, świadomość zyskiwała formę. Wzrok. Wyostrzony słuch. Wrażliwość czucia wraz z odpornością. Wszystko idealnie wyostrzone, stworzone do jednego celu.
- Zabiję. - warknął, oglądając
swoją broń. Ktoś mu ją zamienił na mniejszą, był tego pewien.
A ktokolwiek go stworzył, widać nie potrafił na szybko skombinować
mu lepszej.
Humoru nie poprawił mu widok
zaprzysięgłego wroga. Tego jednak nie widać było na jego
kamiennej twarzy. Na powitanie uniósł broń, po czym strzelił
"gościowi" między rubinowe oczy. Nie poruszył
niepotrzebnie ani jednym mięśniem, w pełni skupiony na swoim celu.
Jedynym wpisanym w instynkt. Jedynym, którego musiał słuchać
bezwarunkowo.
- Ha ha~... Jak zwykle butny Psy-chan?
- zagadnął Vi, siadając na swojej katanie wbitej w ziemię. -
Jedyne o czym możesz myśleć to walka. - stwierdził wyjmując
pistolet i strzelił nim prosto w nadlatujący pocisk, tym samym go
wyhamowując.
W niczym to nie przeszkodziło
kolejnym pociskom, które zaczęły celować w różne punkty witalne
na ciele bruneta. Po wypakowaniu całego magazynku Psy w końcu
opuścił rękę.
- Jedyne o czym mogę myśleć, to że
za dużo pi*******! - warknął na niego, przyjmując bardziej bojową
pozycję do walki. Zdekoncentrował się jednak na moment, widząc
cenzurę na swoim przekleństwie. O ile można to uznać za
przekleństwo, bo jego standardy tak tego nie ujmowały.
Vi miał zamiar natychmiast odpyskować,
ale zamiast tego wybuchnął śmiechem.
- O ku***, ja je***, co za popi********
pomysł? Słyszałem co prawda o świątecznym evencie, ale kto by
pomyślał, że chodzi w nim o to że będzie nam wpi****** śnieżynki
do wypowiedzi. - odparł wesoło, zaraz jednak ze zdziwieniem
przyglądając się swojej wiadomości. Wyglądała dziwnie pusto.
Przenikliwy podwójny krótki pisk
oderwał jego uwagę i skierował ją na wyświetlaną w lewitującym
dymku informację.
"Drodzy użytkownicy -
szczęśliwego dnia bez przekleństw. ~ Administracja."
Vi138 zamrugał zaskoczony, czytając
kilka razy zamieszczoną informację.
- No chyba ku*** nie! - warknął
zeskakując ze swojej katany. Z jednego z pistoletów oddał serię
strzałów w kierunku informacji ale ta, wielka i wkurzająco
widoczna, nadal wisiała w nienaruszonym stanie.
- Śnieżynki? Popi******** cię
zj****? - prychnął. Zaraz kącik jego ust drgnął, minimalnie
wykrzywiając jego twarz w niezadowolonym grymasie. Nawet nie mógł
mu dogryźć? Nawet tego go pozbawili? Jedynej przyjemności, poza
zabijaniem go, które i tak było głównie obowiązkiem? - Ku***!
Po********** ich zupełnie... Z****** już, żebym mógł cię
spokojnie roz*******. - To mówiąc, skierował w jego stronę broń. Oddawanie strzałów do ogłoszenia było bezcelowe, w przeciwieństwie do
strzelania w niego.
- "Z****** już, żebym mógł cię
spokojnie roz*******." - Zaciekawiony Virus odwrócił w jego
stronę pistolet i uśmiechnął się wrednie. Wyczuwał szansę na
naprawdę niecodzienne docinki. - Co powiedziałeś Psy-chan? Nie
zrozumiałem, czym jest "Z"? "Zamknij się już, żebym
spokojnie mógł cię rozciągnąć" czy może "Zewrzyj się
już, żebym cię spokojnie rozepchał"? Poza tym nie sądzę
abyś ty mógł coś zrobić "spokojnie". - dorzucił
wrednie. Bardzo się pilnował, żeby samemu nie "pipnąć"
to by zniszczyło cały efekt jego żartu.
Nawet Psy mimowolnie zmarszczył
brwi na te dociekania. Trochę wyprowadziły go z równowagi. Były
bezsensowne, obaj o tym wiedzieli, a mimo to Virus sugerował mu te
idiotyzmy... Pieprznięty manipulant.
- Nie z*****. - odpowiedział z
pozornie spokojnym głosem. Mimo to wyświetliły się gwiazdki.
Po raz kolejny. Nawet on zaczynał tracić do tego cierpliwość. -
O******** się, nie mam zamiaru stać i z tobą gadać. Nudzisz mnie
dzisiaj... - Złapawszy za oba pistolety dla odmiany zaczął celować
jednym w jego stopy, drugim w pierś. Tak by musiał unikać kul i
nadziać się na celniejszy strzał.
- Hę? "O********"? Mam się
obrócić bo chcesz już przejść do rzeczy zamiast ze mną gadać?
Cóż zawsze wolałeś p******* niż p********, prawda? - mruknął, specjalnie tak dobierając słowa, żeby nic nie dało się z nich
zrozumieć. Albo raczej chciał, by Psy420 dopowiedział sobie
odpowiednie rzeczy.
Widząc lecące pociski brunet
wyciągnął z ziemi swoją katanę i przepołowił je oba jednym
cięciem.
- Ta, zawsze wolałem nap********* niż
p*********. - prychnął, obchodząc go powoli dookoła. - Może
zacznij się ruszać, co? - zmienił temat, mając dość
poprzedniego, który i tak niewiele się rozwinął z tą cenzurą. -
Dziś cię porządnie r*******, więc szykuj się na długą
regenerację... - zagroził, przy czym jedynie jego głos zwiastował
poważne groźby.
- Chyba miałeś na myśli wyr*****, co, Psy? Choć nie wiem czy będziesz miał szansę~... Skoro nałożyli
nam filtr dla dzieci to możliwe, że zablokują też inne funkcje.
Jak myślisz? - mruknął spoglądając na niego z wykrzywionym
uśmiechem. - Zero przekleństw, zero p******, zero r******, zero
zabawy~...
- Myślę, że porządnie się
zabawimy, jeśli się w końcu zbliżysz. - zapewnił, płynnym
ruchem kucając i strzelając z dołu, dzięki czemu pociski zmieniły
swoją trajektorię lotu. Nie przestawał, wstając. Po tym nerwowym
ruchem wymienił magazynek i przysunął się bliżej, samemu
prezentując groźny uśmiech. - Wyr***** też mogę, choćby nawet
założyli na to jakąś p********* cenzurę... - warknął,
korzystając na nowo z dzisiejszej cenzury wulgaryzmów.
Virus pozwolił sobie strzelić w nogę, chcąc sprawdzić jak cenzura zareaguje na krew. Jeśli i te
fantastyczne i przesadzone czerwone rozbryzgi zostaną usunięte...
Jego cyfrowe ciało zachwiało się
niekontrolowanie i zmusiło Vi go lekkiego przykurczenia nogi. Jego
cyfrowy awatar przeszyło uczucie bólu, ale i specyficznego rodzaju
przyjemności. Nie tego samego, który towarzyszył mu podczas ran w
walce, czy podczas ranienia swojego rywala... Inny, ale niemal równie
przyjemny rodzaj ekscytacji.
- Jakiś ty romantyczny Psy. - sarknął, utrzymując swój denerwujący uśmiech. - Najpierw mnie
unieruchomisz a potem zar*****, choć może obaj byśmy woleli, żebyś
jednak mnie zer****. Mam rację?
- Heh. A żebyś wiedział. - rzucił
bez większego zaangażowania w rozmowę, czując przypływ danych na
temat celnego strzału i możliwych opcji całkowitego unicestwienia
Vi. Bez skrępowania zbliżył się na jeszcze dwa kroki, celując w
jego głowę, a ułamek sekundy później atakując go strzałem w
krocze, który umożliwiłby mu sparaliżowanie go na dobre. To było
jego celem, więcej cennych uszkodzeń.
- Ej, ej ej jak mi o******** c****** to
się policzymy! - warknął widząc, na co się zamierza. Nie dość,
że pikseli imitujących krew i obrażenia było zdecydowanie za mało
jak na tego typu grę to jeszcze miał stracić przyrodzenie? Było
mu potrzebne! Nie wiedział w sumie do czego i cóż to za zabawny
programista dał Psy420 większe niż jemu, ale... on też był ze
swojego dumny. Widząc, sekwencję którą broń blondyna powtarzała
zawsze przed wystrzałem, czyli uporczywy pisk i niebieski strumień
zbierający się w lufie postanowił szybko działać.
Zmaterializował swoją katanę i wsunął ją w otwór w broni Psy.
- No, w tę stronę możemy się zabawić! - rzucił lekko poruszając
kataną tak by mocniej wepchnąć ją w bazookę.
- Ku***! - warknął, puszczając broń
i odpychając ją od siebie nim przyszło jej rozgrzać się i
wypalić. - Pie******* tani sprzęt. - podsumował, materializując w
dłoni znów krótki pistolet i uporczywie strzelając w dół ciała
bruneta. Skoro tak mu się nie podobało, że miałby dostać akurat
tam... - To w ciebie powinno się coś w********... - stwierdził
sucho, materializując karabin w drugiej ręce. Oparł go pod pachą,
traktując go salwą w okolicę żeber, tak że awatar Virusa
wylądował za pobliskim wygenerowanym przez grę niskim murkiem.
- Przecież sam mówiłeś, że twój
sprzęt jest słaby i tani~... A teraz chcesz we mnie takie badziewie
wkładać? - fuknął i splunął krwią. Cóż, tego wcześniej w grze
nie było. Dzisiejsze rany mocniej bolały i dawały większą frajdę.
Ciekawe, jak byłoby z przyjemnością. - Psy-chan już nie p***** i
przestań nak***** we mnie z tej zabaweczki. Jak już musisz we mnie
strzelać, to o tu. - Mówiąc to klepnął się po tyłku pozwalając
aby w powietrzu rozniósł się charakterystyczny plask. - I to z
innej broni. Dobrze ci radzę, jeśli nie chcesz zostać zabugowany i
pojawić się tu następnym razem TYLKO w różowej spódniczce.
- Pi********. - odparł beznamiętnie,
wyrzucając pistolet, a zostając z karabinem, z którym spokojnie
zaczął się zbliżać. Zupełnie nie rozumiał, o czym on pieprzył
i dlaczego miałby tego słuchać. Wystarczyło go zniszczyć. Mimo
to podszedł, z dozą nieufności, na odległość dwóch
wyciągniętych ramion. Wskazał lufą pobliskie drzewo i zwrócił
znów celownik na niego. - Po pierwsze, nie będziesz mi ku***
rozkazywał. - zaczął wyliczać, jednocześnie oddając strzał w
jego rękę, w okolicy zgięcia łokcia. - Po drugie, jeszcze raz mi
zagrozisz, a własnoręcznie rozk***** ci łeb o tamto drzewo. -
Mówiąc to, oddał drugi strzał w to samo miejsce jego drugiej
ręki. - Po trzecie, spie***** pod nie. Już. - dodał władczo,
ładując do pełna naboje do karabinu. - Czas na nauczkę.
- Nie ma sprawy Psy-chan. - zapewnił, uśmiechając się uroczo. Zniknął i zaraz całkowicie
zregenerowany pojawił się pod drzewem. - Tu są kuleczki które we
mnie zostawiłeś. - powiadomił go, wysypując z ręki na trawę
kilkanaście naboi. - W sumie najgorsze w tym dniu bez przekleństw
będzie to, ze chyba popłaczę się ze śmiechu gdy usłyszę twoje
k**** gdy będziesz szczytował. - mruknął.
A za to strzelanie w niego i tak spłata
mu jakiegoś psikusa. Tego był pewien. Co najwyżej do spódniczki
dołączą jeszcze skrzydełka wróżki.
OdpowiedzUsuńAaaa kocham 0w0
Ubóstwiam tą dwójkę ~ Całkowicie się ich nie spodziewałam, ale jest cholernie przyjemna niespodzianka, najlepsza w tym tygodniu chyba~
Świetnie oddałyście ich relacje, no i ta cenzura ;x;
Co ja mam mówić, Wy wiecie, że mi się podoba, a ja nie mam pomysłu na komentarz .w.
Cóż..mam nadzieję, że będzie z nimi znacznie więcej chociażby malutkich tegesików ~
Pozdrawiam~
ps. pjerwfsza .w.
Druga~!
OdpowiedzUsuńcholera zapomniałam!!
OdpowiedzUsuńHeh, tym razem udało mi się xD
Usuń