Hejo~... dziś przybywam z małym miniaturko/ one-shit'em którego planowałam napisać od zeszłych wakacji i jakoś dopiero ostatnio mi się zachciało XD muszę zacząć pisać moje pomysły i publikować, bo jak je ostatnio ładnie spisałam jeden pod drugim to wyszły dwie kartki A4 z obydwu stron... a ciągle dochodzą nowe XDDD i wszystko to Shizaya X.x
A tak poza tym wyjeżdżam od jutra na tydzień do miejsca bez internetu XD walczę o zabranie laptopa, bo "komuś" się odwidziało i niby nie mogę wziąć... tak bym chociaż Word'a miała XD
Nie martwcie się jednak ^^ w poniedziałek planowo 14.07 leci dzień łapania za tyłek... nie będę tak wredna żeby kazać wam rok czekać.... choć przyznam nie jestem przekonana do tego czy dobrze napisałam tę część 2 X.x
A i przepraszam jak zauważycie, że sa zmienione imiona bliźniaczek, bo bez bicia się przyznaję że mogły mi się pomylić... wytknijcie mi w komentarzach proszę~...
Wybaczcie ze tyle gadam teraz już Enjoy~! :3
Izaya odetchnął głęboko i wyłączył stronę Dollarów. Miał teraz zamiar pójść
do Ikebukuro powkurzać Shizuo. W końcu blondyn i tak pewnie na niego czeka po
tym, jak już dowiedział się o całkiem dziecinnym żarcie Izayi - czyli zamówieniu
do jego mieszkania dwudziestu pięciu pizz, za które będzie musiał zapłacić. Niby dziecinna rozrywka, no ale cóż, Izaya też miał takie dni, w których
zachowywał się jak dzieciak. Starał się nigdy nie rozstawać i nigdy nie tracić
tej dziecięcej radości, która pozwalała mu zachowywać się inaczej niż ci
wszyscy nudni dorośli. Ta dziwna cząstka, która w nim została, pozwalała mu
kontrolować miasto jako swoją grę, pozwalała poruszać pionkami i żartować na
swój Izayowaty sposób, musiał ją więc czasem połechtać, a doskonałym obiektem
żartów był oczywiście jego 'znienawidzony' potworek.
Informator obrócił się kilka razy na krześle, śmiejąc przy tym wesoło.
Usłyszał jak ktoś otwiera drzwi i wślizguje się go jego gabinetu, ale nie miał
zamiaru protestować. Wiedział, kto to... Najgorsze zło tego świata, przy którym
nie mógł normalnie prowadzić interesów.
- Izaya-nii-san~!- Momentalnie przestał się kręcić i spojrzał na siostrę. -
Możemy komputer?
- Nie, jest mi potrzebny, pracuję. - mruknął, natychmiast przysuwając się na
krześle do biurka i zaczynając porządkować papiery.
- Nieprawda. - Dziewczynka
nadęła policzki. - Śmiejesz się i kręcisz na krześle, czyli się bawisz!
- A czy praca nie może być zabawą~? - Wstał i pogłaskał Mairu po głowie. -
W końcu jako bóg nie robię nic, na co nie mam ochoty, prawda~? Cóż za głupie
stworzonka pracują, jeśli nie mają ochoty?
- Onii-san zmieniasz temat... - poskarżyła się Kururi.
- No widzę, że naprawdę wam zależy~... Więc się zapytam, po co wam mój
laptop?
- Do pracy domowej!
- A czegóż to moje idealne siostrzyczki nie są w stanie zrobić~? - Izaya
sarknął, efektownie siadając na krześle. Mairu nadęła policzki patrząc ze
złością na brata. W końcu jednak poddała się i z głośnym westchnieniem usiadła
na kanapie. Tuż obok przysiadła się Kururi.
- Poznajemy na lekcjach różne religie... - zaczęła. - Mamy przygotować projekt
na temat "Jak bóg stworzył świat". - wyjaśniła.
- Ja jakoś nie widzę związku z moim laptopem~... Jeśli chcecie wiedzieć jak
bóg stworzył świat powinnyście go zapytać, prawda~? - mruknął, wskazując siebie
palcem.
- Nie nii-san! Potrzebujemy Biblii, a ty jesteś ateistą i żadnej nie masz!
Więc daj nam internet~!
- To, że jestem ateistą, nie znaczy, że nic nie wiem o stworzeniu
świata~... W końcu to moje dzieło~! - zapewnił.
- Dobrze~... - poddała się jedna z bliźniaczek. - W takim razie powiedz nam jak
to było, że cały świat powstał w siedem dni i pamiętaj, że bogowie nie
zmyślają!
- Hai, hai~! - Izaya przysiadł się na kanapie między dziewczynkami i wpatrzył
się w widok ze swojego wielkiego okna. - Yare yare, od czego by tu zacząć... - zastanowił się.
- Normalnie zaczyna się to "Pierwszego dnia bóg stworzył..."- podpowiedziała
cicho Kururi.
- A więc pierwszego dnia bóg stworzył rzekł "niech stanie się
jasność" i mrok znikł, ukazując skrywaną dotąd w mroku ziemię~... - Izaya
zaczął się rozkręcać w tej opowieści i postanowił ją nieco ubarwić, aby była
bardziej pasująca do rzeczywistości. - Jednak bóg zostawił strzępki cienia by
móc nimi manipulować. Wiedział, że światłość sama nie przetrwa i musi zawsze konkurować
z cieniem. W ten sposób stworzył zasadę, której trzymał się w swoich
późniejszych planach. Nie istnieje nic bezwzględnego, tak, że światło musiało
dzielić się z mrokiem i dopełniały się w wzajemnie, definiując same siebie.
- Ne Kururi wkręcił się~... - szepnęła przyciszonym głosem dziewczynka. Gdy
siostra pokiwała na zgodę głową kontynuowała szeptem, by nie przeszkadzać
bratu. - Ale chyba to prawda... To, co mówi Izaya nii-san może mieć sens.
- I tak powstały dni i noce, naprzemienne fazy jasności i cienia. Jednak to
nie wystarczało, bóg postanowił stworzyć miejsce, na którym najbardziej się
skupi w dziele stworzenia. Stworzył kilka punktów światła na oceanie cienia, podtrzymując niekończącą się walkę dwóch przeciwieństw. Sam przeniósł się na
stworzoną wcześniej kulę skał i pyłu. Rozgrzaną, topiącą się skałę. Spojrzał na
ten chaos i wiedział, że to było dobre. Bóg kochał chaos, dlatego na oglądaniu
swojego, nieukształtowanego jeszcze dzieła upłynął mu wieczór i poranek. Dnia
drugiego bóg znudził się tym wszędobylskim gorącem i ogniem. Pozwolił więc
łączyć się wodorowi z tlenem, tworząc pierwszą boską parę. Gdy wody pokryły
ziemię przykrywając skały, bóg zrozumiał, że stworzona para była zbyt idealna by
ją rozdzielić. Podzielił więc masę wodną. Próbując rozdzielić kochanków
rozgrzał jedną z warstw, pozwalając jej ulecieć w górę, licząc, że więcej się nie
spotkają~... - Wstał z impetem z kanapy. - Och, jak bardzo się wtedy mylił! - krzyknął,
lecz kontynuował. - Wtedy jednak postanowił, że para idealna, której nie da się
rozdzielić, będzie niemożliwa do osiągnięcia. Stworzy świat jako nieidealny, by
móc w niego ingerować, by mieć ciągłą zabawę. Snując nowe plany był zadowolony
tak bardzo, że nie zauważał upływu czasu. Mimo niefortunności swojej decyzji o
stworzeniu wody doszedł do wniosku, że było to jednak dobre. Tak przeminął wieczór
i poranek. Trzeciego dnia~! -Izaya lekko zdyszany odwrócił się w stronę sióstr. - Zrozumiał błąd, stworzył wodę jako przeciwwagę dla gorąca ziemi a teraz, gdy
zabrakło rozżarzonych skał, nic nie stanowiło przeciwwagi wodzie. Stworzył więc
suchy ląd. Jednak pusta i jałowa ziemia nie spełniała jego oczekiwań. Przybrał
ją więc w kolory zieleni, pozwalając rozwijać się roślinom. Spojrzał na lekkie, trawiaste źdźbła, rosnące w wodzie i zrozumiał, jak przenikają się warstwy. Wywyższył więc roślinę, która mu to ukazała. Ryż. Pamiętał teraz już o mocy przeciwieństw, stworzył więc regiony tak gorące i tak zimne, by rośliny nie mogły się tam rozwijać. I wiedział, że to było dobre. Oglądając swe dzieło stwierdził, że brak
w nim chaosu, który tak kochał. Myślał więc co zmienić, co dodać do tego
świata? Na rozmyślaniach upłynął mu wieczór i poranek. Dnia czwartego bóg zrozumiał, że oceany, które stworzył i przestworza,
które oddzielił są bez siebie samotne. Chcąc wprowadzić trochę zamieszania
stworzył zwierzęta wodne i powietrzne skłócając tym samym pierwszych kochanków. (Izaya dalej mówi o wodorze i tlenie tworzących wodę XD)
- Naprawdę mówi jakby to przeżył, ne Kururi...
Dziewczyna potakująco
kiwnęła głową. Izaya zignorował je, dalej opowiadając o swoim cudnym świecie.
- Bóg zszedł do świata głębin, obserwując wszystkie stworzenia. Spojrzał na
niepozorną rybkę - tuńczyka - płynącego w ławicach i zgrabnie unikającego niebezpieczeństw.
Ten niesamowity chaotyczny taniec tak go zauroczył, że postanowił wywyższyć tę rybę
ponad inne. I wiedział, że to było dobre. Na obserwacji ławicy spędził wieczór
i poranek. Dnia piątego bóg wrócił na ląd. Dostrzegł pustkę, jaka tu panuje. Ryby
żyjące w wodzie, ptactwo w przestworzach, postanowił więc, że ziemia jako
ostatnia dostanie bogactwo zwierząt, o jakim można tylko pomarzyć w pozostałych
warstwach. Tworzył wiec on zwierzęta potężne i wielkie, małe i kruche, wijące
się i chodzące, biegające i skaczące, szare, czarne, białe, kolorowe. Dodawał im
twarde pancerze lub miękką i długą sierść. Oglądając to wszystko wiedział, że
było dobre. I tak upłynął mu wieczór i poranek. Dzień szósty. - Izaya podszedł
do wielkiego okna i położył dłoń na chłodnej szybie. - Dnia szóstego bóg
przeszedł samego siebie w swym geniuszu. Stworzył istotę inną niż wszystkie.
Dla zabawy stworzył zwierzę bez futra, kłów, czy ostrych pazurów. Słabą i lichą, wyposażając
ją jedynie w namiastkę swojego genialnego mózgu. Nazwał go człowiekiem i kazał
za wszelką cenę przeżyć. Zniknął, pozostawiając człowieka samemu sobie. Patrząc
na niego z góry i obserwując jego postępy. Kilka tysięcy lat później grupa
osadników na pewnych wyspach na wschodzie tego, co nazywamy dziś Azją znalazła
sposób, by sprowadzić swojego boga. Wzięli wywyższonego przez niego tuńczyka i
surowego ułożyli na gotowanym ryżu, polewając to olejem. To cudne w swojej prostocie danie przywołało boga na miejsce. Obiecał on bronić ludzi, dbać o ich
życia w zamian za ten przysmak. Wziął go i skosztował i wiedział, że to było
przepyszne~! - dodał wesoło, odwracając się z głupim uśmiechem do sióstr. - Jadł
ten przysmak i jadł aż upłynął wieczór i poranek.
- Coś kręcisz Izaya nii-san! - zaprotestowała Mairu.
- Cii~... Nie przerywaj opowieści. Nie chcesz się dowiedzieć, co się stało
dnia siódmego~? - zapytał zaciekawiony. Dziewczynka zamknęła buzię z naburmuszoną
minką. - No, tak myślałem~! A więc... Każdy normalny bóg, który chciał tylko mieć
swój świat na pewno odpocząłby dnia siódmego. Lecz ten był inny, zbyt zakochany
w świecie, w którym dopełniają się przeciwieństwa. Dotarła do niego jednak
jeszcze jedna prawda. Pamiętając o dwóch zasadach, które sobie wyznaczył, stworzył ten świat. Lecz... On nie podlegał jego warunkom, nie miał osoby
będącej jego przeciwieństwem przez to i cały stworzony przez niego świat był
nudny. Postanowił, więc stworzyć potwora, który wraz z nim będzie zakłócał porządek
tego świata. Który będzie, chcąc nie chcąc, tworzył wspaniały chaos, który bóg tak uwielbiał!
I tak powstał Shizu-chan, bestia z Ikebukuro, będąca jedyną dopełniającą boga.
Tworzącą dla niego tę niedoskonałą parę~! - Izaya westchnął, osuwając się na
krzesło.
- Shizuo nii-san słyszałeś? - Mairu widać znudzona tym wykładem postanowiła
gdzieś zadzwonić. - Iza-nii przyznał się, że cię kocha~!
Izaya momentalnie otrząsnął się ze swojego boskiego nastroju, gdy usłyszał
wyłamywane drzwi od apartamentu.
- IZAAAAYYYYYYAAAAA-KUUUUUNNNN...! - Na dźwięk tego głosu brunet zaśmiał się
nerwowo.
- No cześć Shizu-chan~! Naprawdę uwierzyłeś w te brednie moich sióstr?
- Nie... Oczywiście, że nie! Zapłacisz mi za tę pieprzoną pizzę!!! - Izayi zajęło
chwilę by zrozumieć, o co chodzi. Gdy tylko tak się stało ewakuował się z
pokoju. Tuż za nim poleciało jego kochane krzesełko. Brunet wskoczył na nie, korzystając
z darmowego transportu i wybiegł z mieszkania. Shizuo leciał tuż za nim.
- No, co
jest Shizu-chan~? Pomyślałem, że jesteś głodny~... - dokazywał, uśmiechając się
wesoło. Tak, jego chaos w jego cudnym świecie. Jak dobrze, że nie był tak głupi, by siódmego dnia odpocząć~!
- Czemu ty nigdy nie odpoczywasz tylko zawsze uprzykrzasz mi życie!!! - warczał Shizuo. Izaya słysząc to zaczął się głośno śmiać.
- To chyba oczywiste, ne Shizu-chan~? Bóg nigdy nie powinien odpoczywać~... Inaczej
byłoby nudno.
-----------
- No... Skoro Iza- nii~ jest zajęty... - Mairu uśmiechnęła się złośliwie i
rozprostowała palce, by chwilę później zacząć stukać w klawiaturę laptopa Izayi. -
Dowiedzmy się jak to było naprawdę i poszukajmy jakichś kompromitujących zdjęć, żeby uprzykrzyć życie bratu za to oszustwo~!
W pół do drugiej? Co z tego~ przeczytam opowiadanie XD
OdpowiedzUsuńBardzo fajne, podobało mi się, choć yaoi w tym mało~
No ale cóż~... Lubie jego siostry XD
I ten jego kompleks boga XD
Tak Iza-chan~ stworzyłeś świat XD
No chyba jednak w ciebie nie wierzę Izuś~ ateistką jestem XD
Weny~ Pozdrawim.
Od zawsze wiedziałam, że ten na górze to sadysta xD Swoją drogą Izaya ma tu cholernie wysokie mniemanie o sobie. Serio, wyszedł ci jeszcze bardziej zarozumiały dupek niż innym których ff czytałam ;D Ale to raczej dobrze. Chociaż przyznam, że czasami miałam wrażenie, że Izaya nie ma tych 23lat, tylko jest jakimś gówniarzem x3 Przynajmniej dzięki temu było jeszcze śmieszniej, więc uważam za plus przedstawienie jego mentalności w ten sposób~ Podobało mi się :3 Krótkie, ale wciągające <3 Nie zauważyłam też żadnych błędów dotyczących imion bliźniaczek ^^
OdpowiedzUsuńA tak wgl. zaciekawiłaś mnie tymi pomysłami. Cholera, tak dużo, że aż się wierzyć nie chce x3 Nie mogę się doczekać aż zaczniesz je realizować, a z drugiej strony boję się, że się wkręcisz i twoje biedne, genialne ff które są już zaczęte i kochane zostaną zapomniane ;3; *Kanra nie wie co pisze* W każdym bądź razie jestem rozdarta, ale sądzę, że pokocham wszystko co napiszesz :3 Motywacji, czasu i udanego wyjazdu~~
Ps. Kiasarin-san, co do tłumaczenia dj. Muszę się skontaktować z Miszu, bo to ona jest jego autorką, a póki co gdzieś mi zniknęła </3 Kiedy tylko się znajdzie zapytam o zgodę i dam ci znać :3 W komentarzu, czy wolisz jakoś prywatnie? Jakby co, moje gg: 47420945 (podałabym Miszu, ale nie chcę naruszać jej prywatności bez zezwolenia x3) Albo jak wolisz napisz do niej na blogu, wydaje mi się, że nie ugryzie :3
No i no~ Weny~~ ^^
Kanra-chan, ponieważ Kiasarin-san wyjechała na tydzień to jednak ja będę czekać na decyzję w sprawie tego tłumaczenia~... Gomen za gmatwanie...
OdpowiedzUsuńNie spieszy nam się, więc gdybyś zapytała Miszu wtedy, kiedy wróci, byłybyśmy bardzo wdzięczne~! :3
I przepraszam, że nie piszę na gg, tylko tutaj, ale ja nawet nie pamiętam swojego numeru gg~... X3""
Gdybyś mogła ją spytać i napisać mi, czy się zgadza, na e-mail~...
inuchandesu7@gmail.com
Będę bardzo, bardzo bardzo wdzięczna~! Q.Q
Jako, że obserwuję tego bloga powinienem pozostawić po sobie ślad, więc spróbuję skomentować tę notkę. Choć niezbyt potrafię wyrazić to, co czułem wewnętrznie pod czas czytania tej notki, to bardziej odczuwam to na sobie XD Brzuch mnie boli od śmiania się. (Zresztą jestem tak dziwny, że nawet na angstach się śmieję XDD) Wyszło świetnie, obydwie świetnie piszecie. c;
OdpowiedzUsuńNa pewno będę tutaj coraz częściej wracał, tym razem przygotowany mentalnie do tego, że podczas czytania kolejnych notek, znowu nie będę mógł przestać się śmiać.
Wena życzę, żeby czasem nie uciekł w nieodpowiednim momencie :3
Jak rzecze Gintama i Gintoki "Najlepszy sposób, aby żyć pełnią życia, to być dzieckiem bez względu na wiek." Także Izayi nie można nic zarzucić T-T Z resztą nawet dorośli mają jeszcze pierwiastek z dziecka (szczególnie faceci!), więc Izaya jest stu procentowo usprawiedliwiony! :D
OdpowiedzUsuńRozumiem też co znaczy zło tego świata, bo sama mam rodzeństwo ;-; To jest tragedia ;_; Szczególnie, gdy chodzi właśnie o komputer >.<
Podczas czytania tego oneshota towarzyszyła mi myśl ''Izaya... taki piękny, taki mądry, taki skromny...'' Taki cudowny, że aż sam nie może uwierzyć ;-;
Izaya strasznie się wkręcił w tę opowieść. Za każdym razem wyobrażałam sobie go gestykulującego chaotycznie. :D
Przy "Spojrzał na niepozorną rybkę - tuńczyka - płynącego w ławicach i zgrabnie unikającego niebezpieczeństw.'' wyobraziłam sobie, jak Izaya łączy dłonie jak do modlitwy i zaczyna udawać płynącą rybę... XDDDD
Buu~~ Mam rozumieć, że jak wezmę ootoro, to Izaya sam do mnie przyjdzie? *z nadzieją* XD
Mairu i Kururi, zemsta doskonała XD
Świetny shot, uśmiałam się przy nim :D