Enjoy. ^^
Długa przerwa. Czas tak
wyczekiwany przez uczniów jak i nauczycieli. Dla jednych oznaczało
to parę papierosów wypalonych pod rząd, dla innych gorącą kawę
i pogaduchy w nauczycielskim. Shizuo wystarczyła kanciapa wf'istów,
jeden papieros i kompletne rozluźnienie na własnej kanapie bądź
materacu. Rozluźnienie to jednak trwało tylko do czasu, gdy klamka
raczyła się poruszyć albo wydawało mu się, że słyszy kroki na
schodach. Tym razem po szybciej skończonej lekcji zdążył wypalić
papierosa, więc podczas przerwy mógł wygodnie rozłożyć się na
kanapie... I powgapiać w ulubione gazetki.
- Yo, Shizu-chan. - przywitał się
Izaya wchodząc po prostu do kantorka. Nikt poza Shizuo nigdy nie
miał ochoty tu przebywać toteż nie było się trzeba przejmować
innymi nauczycielami. - Jak widzę twoje porno gazetki w intensywnym
użytku? - zapytał zamykając za sobą drzwi nogą. Uśmiechnął się
po swojemu i podszedł chcąc wyrwać jeden z numerów z rąk swojego
senseia.
- Jakie porno gazetki, cholerna
mendo... - burknął odruchowo starając się wepchnąć gazetę
między materace kanapy i osłonić ją jakoś sobą. A przy okazji
drugą ręką trzepnąć Izayę po głowie. Tylko on potrafił wejść
tu bezszelestnie, tak że Shizuo w tym momencie i stanie nie potrafił
go wykryć. Co za tym szło, średnio wychodziło ukrycie
czegokolwiek na czas. - Czego? - warknął nieuprzejmie. Izaya jednak
nie był dla niego jak uczeń był raczej... taką mendą. W dodatku
wchodził bez pukania czy zapowiedzi.
- Dowody ukryjesz, skutków nie.
- zaśmiał się wesoło brunet przysiadając się na kanapie i ze
swoim chamskim uśmiechem na twarzy poklepał twardą zawartość
luźnych spodni wfisty. - Po co przyszedłem? Dobrze, że
przypominasz. - Klasnął w dłonie zrywając się z siedzenia.
Brunet podszedł do niewielkiej lodówki jaka stała w pokoju i
otworzył jej drzwiczki kucając. Dokładnie przejrzał jej
zawartość. - Dotachina nie ma, Shinra na konkursie, nie mam komu
śniadania podkraść. - przyznał ze smutkiem zaraz jednak
wypatrując apetyczną kanapkę z kurczakiem która zasłaniała
kilka batoników i budyń. - Pomyślałem, że masz coś dobrego i
nie pomyliłem się. - mruknął zabierając sobie kanapkę. Zdjął
z niej folię i bez skrępowania się w nią wgryzł.
- Hola, hola. - rzucił do niego,
widząc jedyne porządne pożywienie znikające w ustach pasożyta.
No nie bez powodu go tak nazywał. - Zabierasz mój cenny czas i
pożywienie, jak masz zamiar za to zapłacić? - uniósł brew.
Okradać się nie pozwoli. Zwłaszcza z czasu, bo do cholery, było
jego sam na sam z tytoniem i gazetą. Nawet długa przerwa kiedyś
się kończy... A Izaya doskonale wiedział, że musiał mu dać coś
w zamian. Innych mógł ogłupiać, ale nie jego.
- W naturze, a jak inaczej? - zapytał
jakby to było coś oczywistego. - Dobre to... gdzie kupiłeś? - zapytał wymachując lekko kanapką, nie na tyle mocno jednak, żeby
wypadła z niej sałata. - A wracając do pytania... - mruknął znów
wgryzając się w jedzenie. - To jestem pewien, że jesteś nieźle
nakręcony, więc raczej jesteś chętny, co? - spojrzał na niego
wesoło. Zamknął lodówkę i znów usiadł na starej kanapie.
Sprężyny zabawnie skrzypnęły.
- Sklep obok domu. - mruknął
przyglądając mu się ze zmarszczonymi brwiami, jakby jego mózg
powoli coś trawił. Spojrzenie jednak miał pewne i skupione. I
utkwione w Izayi. - No. - potwierdził tylko, zastanawiając się
równocześnie, jakie są szanse, że w takiej kanapce znajduje się
kość, którą Izaya się zadławi. - I zamierzasz zrobić co? W
dwadzieścia... Osiemnaście minut? - poprawił się. Nie miał nic
przeciwko. Jeśli zdąży. A to by oznaczało... bardzo szybki
numerek. Wystarczyłoby aż nadto, tyle, że Izaya jakoś
nieszczególnie się spieszył z jedzeniem, skoro gadał.
- Spuszczaj spodnie, połóż się
wygodnie i patrz. - zaproponował z uśmiechem. Puścił kanapkę,
przytrzymując ją zębami i jedząc jednocześnie. Sam rozpiął
swoje spodnie i pozwolił im opaść. Złapał chleb jedną ręką, by
ten nie spadł, i poprawił go w ustach. - Gfowy? - zapytał nadal
jedząc.
Shizuo uniósł brew, mając
poważne wątpliwości co do tego pomysłu - poza tym, że Izayi
ciężko byłoby przełykać podczas skakania, mógł go zwyczajnie
przecież zostawić... jeszcze bardziej nakręconego - mimo to nie
odmówił sobie na próbę rozpiąć spodni i po prostu je zsunąć.
Do połowy. Wystarczyło. Jego członek i tak napierał na materiał
bokserek tak, że wystarczyło lekko je zsunąć, więc tak je
zostawił. Przecież instrukcje tego nie obejmowały.
- Gotowy. - rzucił, z ciekawością
przyglądając się jego przeżuwaniu. Nieźle mu szło kiedy się
rozbierał.
- Fuper. - mruknął zaraz znów łapiąc
kanapkę w rękę i przełykając to co miał w ustach. - To teraz
jeszcze mnie jakoś nawilż. Zdążę skończyć. - ucieszył się.
Był już przy ponad połowie kanapki. - Nie wierzę, że nie masz tu
jakiejś wazelinki. Za często tu konia walisz. - dodał bez
skrępowania siadając blondynowi na udach. Uśmiechnął się
triumfalnie i znów wgryzł w bułkę. - Kufisz mi tako kiedysz.
- Nawet nie waż się o tym opowiadać.
- uprzedził, sięgając za siebie i wyciągając z pufy za kanapą
małe pudełko. Co prawda Izaya był raczej przyzwyczajony do tego,
że miał nie mówić w ogóle co dzieje się w tym składziku, ale
wolał, żeby nie miał któregoś dnia wymówki, że mu nie
przypomniał. - Nic za darmo.- dodał na jego słowa, z lekkim
uśmiechem, gdy nawilżywszy palce wsunął w niego od razu dwa.
Powoli, ale skutecznie zabrał się za rozciąganie go, starając się
jednak unikać kontaktu z kanapką. Podobało mu się, że brunet tu
przychodził, wbrew pozorom. Ale wolałby, żeby jadł sobie później,
najpierw zajmując się nim.
Niestety nie można mieć
wszystkiego.
Izaya na chwilę przestał jeść i
spojrzał badawczo na sensei'a. Kpił sobie?
- Przecież gdybym na ciebie doniósł
to by cię wywalili... I komu bym wtedy podkradał kanapki z
kurczakiem? - Machnął końcówką chleba i zanim się w nią wgryzł
chcąc pokonać tych kilka gryzów, które dzieliło go od końca,
jeszcze dodał: - To nielogiczne Shizzy.
Później już nic nie mówił.
Podniósł się lekko na udach wyginając nieco by palce Shizuo
wchodziły głębiej. Jedna ręką asekurując sobie kanapkę drugą
wyciągnął z bokserek dumę blondyna. Uśmiechnął się co było
słychać przez charakterystyczny odgłos wypuszczanego nosem
powietrza.
- Nikt mi nie gwarantuje, że kogoś
sobie nie znajdziesz. - rzucił prowokacyjnie, wsuwając w niego
jeszcze jeden palec. Nie dało się tego zrobić porządnie w takim
czasie. Mimo to szło dość gładko, pozycja Izayi wszystko
ułatwiała, a jego wnętrze i tak wydawało się luźne... Jak na
jego dostawcę kanapek chyba był i tak zbyt zazdrosny. Zbyt mocno
podobało mu się ciało Izayi. Przez tak krótką chwilę mógł
mieć jedynie jego część, a i tak działał na niego na tyle
mocno, że jego męskość nieomal stała na baczność.
Zerknąwszy na zegarek przestał
go rozciągać, zamiast tego złapał go za biodra, rozsuwając nieco
jego pośladki.
- Więc lepiej się postaraj. Jak mnie
zadowolisz nie będę szukał sobie nikogo innego, co nie? -
Uśmiechnął się. Skończył jeść, a folię w której była
kanapka zwinął w kulkę i rzucił nią do kosza stojącego w rogu
pokoju. - Trafiłem! - Uśmiechnął się zaciskając wolną rękę.
Drugą rozmasowywał męskość sensei'a chcąc by ten był jak
najbardziej pobudzony. - Do-bra. - Mruknął po chwili
usatysfakcjonowany już rozmiarem i twardością przyrodzenia. - To
teraz daj gumki.
- Żebyś był bardziej zadowolony mogę
już chyba tylko poszukać większych kanapek... Nie? - mruknął z
lekkim uśmiechem, podnosząc się i całując powoli jego szyję.
Zaraz jednak znów zmuszony był się położyć. Po kolejnym
wygięciu się w tył podał mu otwarte pudełeczko, żeby ten
wyciągnął jedną gumkę. Odłożywszy opakowanie na bok, dłoń
zsunął po wewnętrznej stronie jego uda, drugą ugniatając jego
pośladek z pewnym zniecierpliwieniem. Już i tak fakt, że był dziś
pasywny, czekając na jego ruchy, był dostatecznie ekscytującą
odmianą.
- Możesz mi jeszcze dać budyń na
koniec... Chociaż... Nie musisz sam ci go zabiorę. - Pokazał mu
język i rozerwał opakowanie z prezerwatywą. Nachylił się chcąc
ją nałożyć. Warknął gdy coś mu nie wyszło i kondom się
zsunął. - Jak ja nie cierpię tego cholerstwa. - westchnął i
spróbował raz jeszcze. Miał świadomość tego, że pewnie zaraz
znów mu się ześlizgnie, zabrał więc rękę blondyna ze
swojego uda i wykorzystał ją jak przycisk do papieru każąc mu
przytrzymać co trzeba. - No dobra. - Uśmiechnął się gdy wreszcie
się udało. - Chcesz zobaczyć to od tyłu czy od przodu sensei? - zapytał z perwersyjnym uśmiechem podnosząc się i zawisając nad
męskością nauczyciela.
- Złośliwy... - mruknął, nie
spuszczając z niego wzroku. Izaya dobrze wiedział, jak bardzo go
kusi i w pełni to wykorzystywał. Shizuo z kolei z chęcią
powykorzystywałby jego jeszcze przynajmniej jedną lekcję, gdyby
nie świadomość, że wciąż jest w pracy... - Pokaż mi się od
przodu. - rzucił, wsuwając odciągniętą wcześniej rękę pod
jego koszulkę. Złapawszy jego sutek między kciuk i palec
wskazujący zaczął go ściskać, a zaraz potem pociągnął lekko,
chcąc zobaczyć, jak podniecenie bruneta powoli się unosi. Nie jemu
jednemu miało być dobrze.
Wydał z siebie przeciągły
pomruk, gdy ciepłe ścianki odbytu Izayi zacisnęły się na nim,
drżąc lekko. Ręką z pośladka nacisnął na jego biodro,
popychając go mocniej w dół. Nawet jeśli chłopaka zabolało,
zaraz miało być mu znacznie lepiej. Gdyby kanapa nie była tak
mała, sam by o to teraz zadbał.
- Ugh. Przesadzasz. - westchnął
czując, jak blondyn zmusza go, żeby nabił się do samego końca. -
Przecież wiesz jaki jest duży. - dodał z pretensją w głosie.
Skoro go miał mógłby uważać.
- Nic nie poradzę... Sam wciągasz
mnie do środka. - rzucił uszczypliwie, czując, jak Izaya zaciska
się i rozluźnia na przemian, przez co wchodził po trochu jeszcze
głębiej nic nie robiąc. Takich wrażeń nie mógł mu dostarczyć
nikt inny. Zerknął znów na zegar na ścianie i przesunął
dłonie na jego pośladki, masując je i rozsuwając, żeby Izayi
łatwiej było się rozluźnić i poruszać. - Przyznaj, że podoba
ci się, jak jest cały w środku. - mruknął, oglądając go, jak
układa ręce wygodniej na jego klatce piersiowej, żeby było mu
wygodniej i unosi się do góry, a potem znów opada.
- Przyznaj, że podnieca cię jak twój
uczeń cię ujeżdża. - odbił piłeczkę. Ustawił się nieco
pewniej poprawiając ułożenie rąk i zaczął się pomału wysuwać
i znów wciągać w siebie Shizuo. Po kilku delikatnych ruchach, gdy
wydawało mu się, że już się przyzwyczaił, uniósł się
wymuszając na blondynie prawie całkowite wysunięcie się po czym
opadł na niego dopychając go do końca. Jęknął cicho otwierając
usta ze zdziwienia intensywnością doznań i odgiął nieco plecy w
tył starając się zapanować nad przyjemnością.
- Cholera... - jęknął Shizuo,
twardniejąc. A przynajmniej wydawało mu się, że
musiał być już jak głaz. Przesunął dłoń na penisa Izayi,
zaczynając umiejętnie pocierać sam czubek, drugą dłonią
zmuszając go, żeby się ruszył. Nie dość, że nie mieli
wystarczająco czasu, to jeszcze cholernie chciał go mocniej.
Najlepiej tak mocno, jak teraz i nie miał zamiaru czekać zbyt
długo, kiedy Izaya robił się coraz seksowniejszy. Wystarczyło
spojrzeć na napięte pośladki i poruszające się biodra. Nie
sądził, że istniał ktoś, kto by mu nie pozazdrościł w tej
chwili.
Izaya zagryzł wargi i spuścił nieco
wzrok. Pobudzająca go ręka nie pomagała w skupieniu. Chłopak
zaparł się jednak, że chce jeszcze przynajmniej raz poczuć Shizuo
równie mocno jak chwilę temu. Uniósł się więc zmuszając
sensei'a do wysunięcia się i nabił się na niego po raz kolejny,
opadając mu całym ciężarem na biodra. Wypuścił powietrze czując
dreszcze przechodzące mu po kręgosłupie. Uśmiechnął się, choć
i w jego naturalnie złośliwym uśmiechu odmalowały się oznaki
podniecenia, i zaczął poruszać się krótkimi ruchami szybko
nabijając się na Shizuo.
Shizuo mógłby przysiąc, że
nigdy w życiu nie jęczał. Ale nawet ten drugi jęk z przyjemności
ledwie stłumił burknięciem, za które odpłacił mu się rzecz
jasna mocniejszym ruchem na całym jego przyrodzeniu. Oddychając
szybciej, czuł jeżdżące po jego klatce piersiowej palce Izayi,
gdy chciał zacisnąć dłonie z przyjemności, dość
niekontrolowanie drżąc przy mocniejszych ruchach. Uwielbiał go
takim. Nie mógł się opanować i w którymś momencie sam zaczął
pomagać mu ruchami bioder, a w końcu zastopował go, jednym ruchem
zamienił ich pozycje, tak by to Izaya był na dole i przyspieszył
ruchy bioder, by dorównać mu tempem, a potem przyspieszyć, unosząc
jedną jego nogę, przytrzymując ją pod kolanem. Brunet mógł
sobie być pociągający, ale nieomal absurdalnie kuszący wydawał
mu się, kiedy wyrywały mu się ciche jęki. Powtórzył jego wyczyn
z wcześniej, wchodząc mocno, chcąc znaleźć magiczny punkt, od
którego Izaya zapomniałby, gdzie właściwie jest i krzyczał z
przyjemności.
Co prawda nie powinien. Wiedział,
że nie powinien, ale jak tu się oprzeć?
-Uno-unoszenie nogi też cię podnieca,
co? - Izaya z cwanym uśmieszkiem popatrzył na ich złączone ciała.
Co za zboczony nauczyciel mu się trafił. Sapał cicho i pojękiwał
od czasu do czasu trzymając jednak rękę na ustach by móc się bez
problemu stłumić do czasu gdy Shizuo nie uderzył z miejsce na
które tak bardzo liczył. Przez całe jego ciało przeszedł kolejny
silny dreszcz. Izaya otworzył szerzej oczy i oplótł, na tyle na
ile mógł, nogami blondyna. - Tutaj, jeszcze raz... - wysapał.
Shizuo poruszył się jeszcze parę
razy krótko i nim dreszcz Izayi minął pchnął mocno w to
konkretne miejsce, na co chłopak zareagował niemal natychmiast
mocniejszym zaciśnięciem się, rozchlapując po sobie krople białej
cieczy w malowniczym rozbryzgu. Heiwajima poruszał się jeszcze
chwilę, pobudzając go, by przedłużyć jego przyjemność. Miał
niemal pewność, że Izaya będzie potrzebował paru minut, by w
ogóle zwlec się z tej kanapy, gdy sam wysunął się i zdjął
pełną prezerwatywę, by opróżnić ją do kosza i tam wyrzucić.
Zerknął na chłopaka przez ramię, najpierw podchodząc do zlewu,
by umyć ręce, potem naciągając bokserki i spodnie z powrotem na
ich miejsce. Starł z siebie parę zbłąkanych kropel nasienia
Izayi. Nie mógł ukryć zadowolonego uśmiechu, który błąkał mu
się po ustach.
- Dobrze? - rzucił do niego, znów się
na niego oglądając. Cóż... Wyglądało na to, że Izayi dziś aż
za dobrze. Z pełnym żołądkiem zwłaszcza.
- No... Nieźle, nieźle... - zapewnił
brunet wyciągając się na kanapie jak po dobrej drzemce. Pomału
wstał i podszedł do zlewu chwytając za zabłąkane ręczniczki
papierowe by namoczyć je i wytrzeć swój poplamiony brzuch. -
Następnym razem rozpinaj mi koszulę. - syknął widząc, że kilka
kropelek zostawiło ślad na materiale. Nie podobało mu się to.
Wyczyszczony, choć nadal z gołym
tyłkiem z zaciekawieniem znów otworzył lodówkę zabierając tym
razem budyń. Uśmiechnął się, podwędził nauczycielowi też
łyżeczkę i zaraz z głośnym westchnieniem zaległ na jego kanapie.
Wygrzebał gazetkę spomiędzy poduszek i obróciwszy się tyłkiem
do całego świata zaczął jeść, przeglądając pomału strony. Jak
dla niego... nawet nudne.
Shizuo tylko ukradkiem pokręcił
głową. Jego budyń! I gazeta. A przede wszystkim... tyłek Izayi.
Chyba już i tak zresztą nie miał szans zająć się którąkolwiek
z tych rzeczy, bo wybrzmiał dzwonek. Klepnął więc tylko Izayę w
pośladek, nim narzucił na niego spodnie.
A co było najgorsze w tym
wszystkim? Że spiesząc się na lekcję nie mógł nawet zabrać
schowanej przed Izayą zapasowej kanapki.
Ale mimo to było warto.
- Do jutra. - rzucił, nim pierwszy
wybył na lekcję. Tak żeby nikt nie miał wątpliwości, a ten
dziwaczny niby-związek mógł trwać w najlepsze...
Jeju boskie *0*
OdpowiedzUsuń"..mógł rozłożyć się na kanapie...i powgapiać w ulubione gazetki.." - Ojojoj Shizu-chan ty zboczuchu xD
"Nikt poza Shizuo nie miał ochoty tu przebywać toteż nie trzeba było przejmować się innymi nauczycielami."- a może nie tylko ty Shizuś chciałbyś pooglądać te gazetki? Hmmm... ��
"-Dotachina nie ma, Shinra na konkursie, nie mam komu sniadania podkraść!" - Izaya ty zlodzieju
jeden! Nie stac cie na jedzenie? Jeszcze nam tu Shizuo bedzie głodzić pfff...
Duzo jest jeszcze smiesznych scen, że jak to czytałam to sie hihrałam do telefonu^^ Czytam tego bloga od dawna ale jakoś nie komentuję.. Wiecej takich notek!!! :~ B~O~S~K~I~EEE
Cudowne @,@ Wyczekuję z utęsknieniem następnej notki D: o0o
OdpowiedzUsuńDziewczynyyy kiedy Nowa notkaa 0o0 ???
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń