Hejo~! Strasznie dziękuję za wszystkie wspaniałe komentarze pod "Zakazaną miłością" i szczerze jestem rozdarta... bo komentarze mówią jedno ankieta pokazuje drugie więc mam prośbę jeśli ktoś zaznaczył "NIE" w ankiecie z jakiegokolwiek innego powodu niż coś w stylu " nie podoba mi się że nie ma znaków barmanów i gangów i współczesnego Tokio" to mógłby napisać w komentarzu co mu się nie podobało.... albo jak macie jakieś sugestie, widzicie błędy ( obstawiam, że retoryczne bo to jedyna część którą koryguję ja, te w pisowni to robota inu-chan) czy cokolwiek to napiszcie ( to była prośba do wszystkich) dobra~?
No to ankieta kończy się za 3 dni wtedy pewnie zastanowię się czy to kontynuować czy nie, a puki co macie one-shot pisany w wakacje i miał nigdy nie ujrzeć światła dziennego, ale no cóż Inu-chan mnie namówiła
A teraz ważne informacje :) Mamy wreszcie harmonogram dodawania notek na najbliższy czas teraz powinno się już pojawiać coś co jakieś 2/3 dni
A teraz zapraszam~!
Shizaya- Zdrada?
No to ankieta kończy się za 3 dni wtedy pewnie zastanowię się czy to kontynuować czy nie, a puki co macie one-shot pisany w wakacje i miał nigdy nie ujrzeć światła dziennego, ale no cóż Inu-chan mnie namówiła
A teraz ważne informacje :) Mamy wreszcie harmonogram dodawania notek na najbliższy czas teraz powinno się już pojawiać coś co jakieś 2/3 dni
A teraz zapraszam~!
Shizaya- Zdrada?
- Jak dobrze, że wróciłeś~! Wiesz jak nudno było przez te
dni~? – ziewnął Izaya, przysuwając się bliżej do swojego partnera. Wreszcie po
tygodniu samotności miał się do kogo przytulić i z kim spać, a jego ogromne
mieszkanie nie wydawało się takie… zimne i puste.
- Taa… - westchnął Shizuo, obejmując swojego kochanka i
przysuwając go bliżej. Cieszył się, że odwiedził brata i jego narzeczoną, ale
równie bardzo cieszył się, że ma znów przy sobie kleszcza.
- I teraz pewnie mam ci pomóc się rozpakować, prawda~? – spytał sennie, ale szczęśliwie. W końcu pamiętał wielką akcje pakowania Shizuo,
jaką jego mieszkanie przeżywało przed wyjazdem blondyna do Osaki.
- Za chwilkę, na razie śpię, zmęczony jestem po podróży… i
nocy. – westchnął, ziewając i bardziej wtulił się w poduszkę.
- Dobrze było, nie~? Może chcesz to powtórzyć~? – zażartował, wtulając się w tors blondyna.
- Ile ty masz siły Izaya… Nie, potem znów będziesz narzekał,
że cię tyłek boli. – mruknął w poduszkę.
- No masz wybór, albo moje późniejsze narzekanie, albo pomoc
w rozpakowaniu~! – zaproponował. Tak czy siak zaczynało mu się nudzić leżenie w
łóżku, musiał się ruszać, bierny odpoczynek nie był dla niego.
- A nie możesz mi pomóc potem? – westchnął, klejąc się do
wszystkiego co miękkie. Był zmęczony, kilka godzin w samolocie jednak wykańcza.
- Mam klienta Shizu-chan, moje życie to nie tylko ty, wiesz~?
- No i co w związku z tym? – zapytał ziewając, jakoś jeszcze
nie kontaktował.
- Przeraziłby się, widząc mojego największego wroga, który
jak gdyby nigdy nic krząta się po moim apartamencie i układa na półeczkach
swoje rzeczy… A no i jeszcze od czasu do czasu będzie się denerwował na mój
system układania rzeczy.
- No bo niby w jakiej to logice, katalogować kawę pod S?
- Bo ona jest sssypana. - Zasyczał, by uzmysłowić to
blondynowi. - A wracając do rzeczy, myślisz, że nie zdziwiłby się, gdybyś przerwał
nam spotkanie wpadając do gabinetu z wkurzoną miną, w ręku trzymając pudełka po
chińszczyźnie i pizzy i drąc się…
- TO TAK WYGLĄDA TWOJE ZDROWE ODŻYWIANIE TAK?! - wrzasnął, nie przejmując się tym, że brunet w
aktualnej chwili jest w połowie zdania. Izaya popatrzył na niego i zaklaskał w
ręce.
- O właśnie, właśnie, coś takiego byś powiedział~!
- Izaya…
- No przecież nie kto inny. – westchnął zrezygnowany. – Z kim
innym mógłbyś wylądować w łóżku?
- A z wieloma osobami. – Uśmiechnął się tajemniczo.
- Shizu-chan? Shizu-chan~! Shizu-chan… - Izaya zaciął się na
jednym słówku, powtarzając je jednak w różnych kontekstach, jakby nie mógł się
zdecydować, czy uznać słowa swojego chłopaka za żart, czy raczej nie. Na końcu
jednak uznał, że się po prostu naburmuszy. Przecież to blondyn będzie
przepraszał jego. – Hmm, w takim razie niech te „wiele osób” ci pomoże, bo ja
właśnie straciłem ochotę.
Wstał i poszedł do łazienki z zamiarem zmycia z siebie śladów ubiegłej nocy. Odkręcił wodę, nalał jej do wanny dość sporo, dodając też jakiś zapaszek. Nie interesował się za bardzo jaki, to już była taka tradycja. Opłukał się, jak to w japońskim zwyczaju leży, a potem rozsiadł się w wannie.
Wstał i poszedł do łazienki z zamiarem zmycia z siebie śladów ubiegłej nocy. Odkręcił wodę, nalał jej do wanny dość sporo, dodając też jakiś zapaszek. Nie interesował się za bardzo jaki, to już była taka tradycja. Opłukał się, jak to w japońskim zwyczaju leży, a potem rozsiadł się w wannie.
- Głupi Shizu-chan… - burknął. - …Czemu mi coś takiego
powiedział… To nie może być prawda… Chociaż… Jak wszedł to czuć od niego było
damskie perfumy. Nie mówcie mi, że MÓJ Shizuo zakochał się w jakiejś
lafiryndzie z planu jego braciszka… On taki nie jest prawda? To był wybryk
bardziej w moim stylu. – Owinął rękoma zgięte nogi, siadając tym samym w pozycji
embrionalnej. – Nie zrobiłby mi tego, mówił, że mnie kocha, to niemożliwe, nad
czym ja się zastanawiam? – Puknął się delikatnie w głowę i spróbował uśmiechnąć,
ale jakoś nie potrafił. Wyszedł z wanny i spojrzał w lustro… Widział szklące
się oczy, coś stanęło mu w gardle i nie mógł normalnie przełknąć śliny. – Czy
tak właśnie czuje się osoba, która ma się za chwilę rozpłakać? – zapytał się
swojego odbicia, jakby ono mogło mu odpowiedzieć. – Przez Shizu-chan’a?...
Stałem się naprawdę taki słaby, że mam ochotę płakać, bo ten idiota przespał
się z inną??? Przecież od początku to miało być tylko dla zabawy, dla
przyjemności… Kiedy ja się do cholery do niego tak przywiązałem… Głupi
Shizu-chan, głupia lafirynda i najgłupszy z nich wszystkich JA bo się tym
przejmuję.
Odkręcił zimną wodę i opłukał twarz. – Nie dam ci tej
satysfakcji Shizu-chan, nie zobaczysz mnie w tak okropnym stanie. – Odetchnął
parę razy głęboko, uspokajając się.
Od czasu nieszczęsnego żartu (Nie w mniemaniu Izayi, który postanowił wziąć to na serio) we wspólnym mieszkaniu panowała napięta atmosfera. Shizuo nie miał pojęcia, czemu jego chłopak tak się zachowuje. Na samym początku uznawał, że to po prostu przemęczenie. Jednak po tygodniu do jego jaźni delikatnie zaczęła się przebijać niepewna myśl, która insynuowała, iż Izaya prawdopodobnie, być może jest troszeczkę zdenerwowany na Shizuo, a nie na swoją pracę.
Od czasu nieszczęsnego żartu (Nie w mniemaniu Izayi, który postanowił wziąć to na serio) we wspólnym mieszkaniu panowała napięta atmosfera. Shizuo nie miał pojęcia, czemu jego chłopak tak się zachowuje. Na samym początku uznawał, że to po prostu przemęczenie. Jednak po tygodniu do jego jaźni delikatnie zaczęła się przebijać niepewna myśl, która insynuowała, iż Izaya prawdopodobnie, być może jest troszeczkę zdenerwowany na Shizuo, a nie na swoją pracę.
- Przesuń się…- burknął brunet, starając się dojść do blatu
kuchennego. Oczywiście blondyn tylko bardziej zastąpił mu drogę. – Shizu-chan! – Podniósł głos, jednak to nie poskutkowało.
- Nie, Izaya, wyjaśnij o co ci chodzi, co takiego zrobiłem?-
zapytał, siląc się na względny spokój. Od tygodnia wytrzymywał humory swojego
chłopaka starając się być wyrozumiałym… ale miał już tego serdecznie dość. – Mów
co się stało, co zrobiłem, że jesteś taki cięty. – warknął.
- Nie jestem cięty… Chyba jestem nawet dla ciebie zbyt miły,
powinienem cię z mieszkania wywalić a ja łaskawie pozwalam dalej ci tu
mieszkać, okaż wdzięczność i podaj mi kawę. – fuknął, zakładając ręce na piersi.
- Co??? Czemu chciałeś mnie wywalić, powiedz chociaż co
zrobiłem! – Podniósł głos. – Powiedz, albo wyleję tę twoją ukochaną kawę do zlewu. – zagroził.
- To sobie wylewaj, właśnie mi się odechciało pić. – fuknął, odwrócił się na pięcie i rozeźlony wyszedł z kuchni.
Izaya poszedł do swojego gabinetu, odpalił komputer i
okręcił się na swoim obrotowym krześle. Od jakiegoś tygodnia przestało mu to
sprawiać radość. Podwinął kolana pod brodę, nadal wirując na krześle i burknął
do siebie „głupi Shizu-chan”. Chciał sobie tak posiedzieć, nie wiedział jak
długo, do czasu aż zniknie to dziwne uczucie smutku. Spojrzał na wielkie okno i
tysiące ludzi na ulicach. Pogrążył się w rozmyślaniach, jednak nie ważne jak
starał się odciągnąć swoje myśli od sytuacji w jakiej się znajdował, nie
potrafił. Nie ważne od czego zaczynał swoje rozmyślania i tak koniec końców
dochodził do Shizu-chan’a. Zaczął więc zagłębiać się w ten temat. Shizu-chan
pewnie przyciągał uwagę kobiet, jest przecież przystojny, no i pewnie którąś
tam wyrwał, może nawet nie jedną... Koło planu jest hotel, zaciągnął ją tam? To
trochę nie w jego stylu, może to ona go zaciągnęła… Tak, to podobne do tych
babsztyli z „wielkiego świata magii kina”. Jak on mógł… Przecież mówił że mu ze
mną dobrze… Że jest szczęśliwy… Głupi jestem, że wierzyłem, że możemy być razem,
ja zawsze będę sam. - Westchnął cicho, czując na policzkach łzy. - Co? Znowu? –
zapytał sam siebie, ścierając kropelki z twarzy.
- Izaya do cholery musimy pogadać!!! - wrzasnął Shizuo, otwierając z impetem drzwi od jego gabinetu… wyleciały z futryny. – Ups. Dobra
nieważne, słuchaj!!! – warknął zły ustawiając drzwi prowizorycznie na miejscu i podszedł do bruneta zasłaniającego dłońmi
twarz. – Ale patrz na mnie jak mówię! – warknął, siłą chwytając ręce i
odciągając je od twarzy bruneta. – Izaya ty beczysz? – Zdziwił się, ale i
uspokoił trochę. – Hej, co się stało?- zapytał już spokojniej, kucając przy
brunecie. Nigdy nie widział go w takim stanie. Zawsze dumny i arogancki siedział teraz w pozycji embrionalnej, nie mogąc pohamować łez. Patrzył się ze
zdziwieniem w oczy Shizuo. Blondyn podniósł powoli rękę chcąc zetrzeć z
policzka Izayi kolejną łzę. Jednak jego ręka szybko została odtrącona, a on sam
obrzucony zdenerwowanym i wyniosłym spojrzeniem.
- I co myślisz sobie, że mnie teraz udobruchasz i będziesz
miał dwie dziwki do zabawy?! – Spojrzał na niego wkurzony. Już dawno nie dał się
ponieść emocjom, ale teraz nie panował nad sobą. Bo kto byłby w stanie? – Wyjdź z tego pokoju, wyjdź z tego domu i nie wracaj! – wysyczał wręcz. - Idź do tej
swojej lafiryndy niech ci zrobi dobrze, bo ja nie mam zamiaru już więcej się
dawać. – warknął. – A skoro i tak masz to gdzieś to mogę ci powiedzieć. Kocham
się idioto, nadal mimo wszystko, ale nie toleruję zdrady więc wynoś się, bo
najwyraźniej nie czujesz tego samego skoro się puszczasz z jakąś aktorką, którą
znasz raptem kilka dni!
- Izaya ale o co ci… - Popatrzył z niezrozumieniem na
bruneta. Nadal klęczał, próbując zrozumieć sytuację. – Z nikim się nie
przespałem!!! – krzyknął, chwytając Izayę za ramiona i potrząsając nim lekko. – Kto ci takich bzdur naopowiadał, zależy mi tylko na tobie kleszczu!!! – wydarł
się.
- Kłamiesz, musisz kłamać. – wychlipał, pozwalając się ponieść
płaczowi. – Jak wszedłeś do mieszkania, przytuliłem cię, czuć było damskie
perfumy, potem powiedziałeś, że możesz wylądować w łóżku z wieloma osobami, nie
wierzę ci. – Strząsnął sobie z barków dłonie blondyna i podszedł do włączonego
już komputera. – I jeszcze wyobraź sobie kilka dni temu znalazłem to. – Pokazał
mu obrazek, na którym Shizuo przytula się na lotnisku z jakąś kobietą.
- To dziewczyna mojego brata. – powiedział trochę zdziwiony
blondyn.
- O, no to musisz się pochwalić braciszkowi, że masz romans z
jego narzeczoną, na pewno będzie wniebowzięty – sarknął dalej rozeźlony
informator.
– A tak w ogóle to skąd ty to masz? – zapytał autentycznie
ciekawy Shizuo.
- Z kamery na lotnisku. Następnym razem jak coś będziesz
chciał ukryć to nie obściskuj się z kimś tak na widoku. – warknął.
- Kleszczu – westchnął, chwytając go w pasie – uspokój się, to
było tylko na pożegnanie. Z Celty przed odlotem też się ściskałem a nic do niej
nie masz. – westchnął, uśmiechając się.
- Ale od ciebie nie czuć jej perfum… Poza tym całe Ikebukuro
jest usiane kamerami i zawsze mogę sprawdzić, co robicie jak jedziecie razem na
motorze.
- Daj spokój, nie złość się, przed wylotem spryskałem się
perfumami Kasuki, tylko, że to nie były jego tylko jej. – Pokazał dziewczynę na
monitorze.
- Dobra. - westchnął. – A co z...
- Daj spokój, nie masz dowodów, bo nigdy nic z nią nie
zrobiłem. - westchnął, nadal uśmiechnięty przytulając się bardziej do pleców
informatora. – Nie musisz być zazdrosny, mam tylko ciebie, nikogo na boku nie
mam i nie planuję mieć. – westchnął ponownie, całując jego szyję. Tak dawno tego nie
robił... Tak dawno nie mógł tego chłopaka przytulać ani całować. W sumie to...
Przekręcił głowę informatora w taki sposób, by móc go pocałować i zrobił to. Delikatnie, szybko, ledwo dotknął jego warg własnymi. Wiedział, że Izaya raczej na nic więcej mu nie pozwoli, ale liczył, że przynajmniej nie będzie już taki cięty.
Przekręcił głowę informatora w taki sposób, by móc go pocałować i zrobił to. Delikatnie, szybko, ledwo dotknął jego warg własnymi. Wiedział, że Izaya raczej na nic więcej mu nie pozwoli, ale liczył, że przynajmniej nie będzie już taki cięty.
- Na pewno? - zapytał, nadal trochę niepewny. Choć w sumie
wiedział, że i tak wybaczy blondynowi.
- Na pewno, nikogo innego. – westchnął uśmiechnięty.
- No to co Shizu-chan~! Sex na zgodę~? – zapytał szczęśliwy,
a widząc zdziwioną minę swojego chłopaka jego uśmiech tylko się powiększył. – Żartowałem kochanie~! Mam pracę i kilku klientów, może wieczorem~! I liczę, że
nie wylałeś tej kawy~! – krzyknął, wychodząc już z pokoju.
Shizuo zaśmiał się
opadając na krzesło, podjechał na nim do biurka i spojrzał na kadr z kamery na
lotnisku. Kliknął czerwony przcisk z "X" w prawym górnym rogu, zamykając zdjęcie.
Spojrzał jeszcze na otwarty folder i na chwilę zapomniał jak się oddycha.
- I-za-ya!!! Co to ma być do cholery?! – wrzasnął cały
czerwony.
- No co~? – zdziwił się, podchodząc do biurka z kubkiem
parującej kawy w dłoni. – Folder ze zdjęciami, nie widać~? – zapytał szczęśliwy, odstawiając kawę w bezpieczne miejsce, a samemu uwieszając się na blondynie.
- No tyle to widzę, ale czemu ty masz pełno moich zdjęć!!!…
Gdy jestem nagi. – dodał z zażenowaniem.
- Bo to są wycinki z kamer…. A ty lubisz chodzić po moim
mieszkanku jak cię pan Bóg… albo diabeł, jeszcze nie wiem, stworzył~! – Uśmiechnął
się po swojemu.
- A gdzie twoje takie zdjęcia, co? – zapytał z szatańskim
uśmiechem.
- A po co mnie~? – zdziwił się. – Mam lustro~! – westchnął, szczęśliwy.
- Ale ja bym sobie chętnie popatrzył. – mruknął perswazyjnie, przyciskając chłopaka swoimi biodrami do stołu.
- I tak widzisz co wieczór. – westchnął dalej uśmiechnięty, zupełnie
nie interesując się tym, że został uwięziony między stołem a napaloną Bestią z
Ikebukuro.
- Przez tydzień miałem przerwę. – pożalił się. – A i jeszcze
wcześniej na czas wyjazdu.
- Widzisz, jak byś mnie nie zostawiał to nie byłoby problemu~!
– Uśmiechnął się zadziornie, wciskając się pomiędzy Shizuo a swoje biurko i
wieszając mu dłonie na szyi.
- Ta, ale dziś to sobie odbiję. – westchnął, przysuwając się
bliżej Izayi. – Albo nawet teraz. – Posadził chłopaka na stoliku, co sprawiło, że
byli mniej więcej tego samego wzrostu, i pocałował go. Głęboko, brutalnie,
zachłannie, tak jak Izaya uwielbiał. Brunet przysunął się się bliżej swojego
chłopaka owijając mu nogi naokoło bioder. Mruczał z przyjemności, oboje
mruczeli, obu było przyjemnie i oboje mogliby tak zostać na bardzo długi czas.
Drzwi od pokoju cicho skrzypnęły, jednak migdaląca się na
stole parka nawet nie zwróciła uwagi. Dopiero głośnie odchrząkniecie przybyłego
sprawiło, że szczątki rozproszonej uwagi informatora zauważyły kogoś obcego.
Oderwał się od Shizuo, ale ani nie odskoczył, ani nie zmienił pozycji, dalej
przylegał do niego całym ciałem.
- O, jak miło cię widzieć Seiji-san~! Mógłbyś poczekać
momencik~? – Uśmiechnął się słodko do przybyłego.
- To… To ja... – zaczął się jąkać, palcem pokazując korytarz. – To ja poczekam, albo przyjdę później. – wykrzyknął na jednym wydechu, wręcz
wybiegając przez drzwi. Trzasnął nimi biegnąc dalej, nie przejmując się nawet,
że te wypadły z zawiasów. Był zbyt przerażony tym, co zobaczył.
- Oi Shizuo, na czym skończyliśmy~? – Uśmiechnął się
zadziornie. – A właśnie, potem montujesz mi nowe drzwi. – zarządził, znowu całując
blondyna.
Rozdział zajebisty xD Parę błędów interpunkcyjnych i stylistycznych, ale mniejsza :D Mam tylko jedną uwagę~ mianowicie jeśli Shizuo wyważył drzwi z gabinetu Izayi, to jak potem Seiji w nie zapukał, wszedł, trzasnął i jeszcze raz wypadły z zawiasów? XD
OdpowiedzUsuńPozdro, wenki <3
no bo w pierwotnej wersji Shizuś te drzwi wsadził z powrotem zanim podszedł do Izayi... nie wiem gdzie się podział ten fragment... Dobra już poprawiam dzięki za uwagę i ciesze sie że się podobało mimo to~! :)
UsuńAle fajne *-* To jest ten oneshot, który miał być nie dodany? Przecież to byłaby ogromna strata!
OdpowiedzUsuńMnie się podoba, bardzo się podoba :D Izaya jak płakał był taki kawaii *q* (a ja lubię wszystko, co kawaii xD) Czekam na kolejne dzieła~! :D
KOBIETY! OLEJCIE TĘ PIERDOLONĄ ANKIETĘ!! JAK KTOŚ NIE CHCE, TO NAJWYŻEJ NIE PRZECZYTA!!! *wkurzu wkurzu* Ekhem... To była taka delikatna sugestia... od ludzi, którzy chcą dalej czytać o nindżach *O*
OdpowiedzUsuńA i chciałam zauważyć, że chyba Shizuś powinien patrzyć "perwersyjnie" a nie "perswazyjnie" perwers to zboczeniec, a perswazja to przekonywanie kogoś do swoich racji.
OdpowiedzUsuńo fuck, po zobaczeniu tytułu pierwsze co mi przeszło przez myśl to to, że chcesz ich rozdzielić:/ ale jak się wszystko wyjaśniło to kamień spadł mi z serca XD wspaniale, że Inu Cię namówiła do dodania XD
OdpowiedzUsuńhahaha.. to jego "Ups." po rozwaleniu drzwi było genialne~!;D no i końcówka:D coś wspaniałego~! dobrze, że sobie w biegu nóg nie połamał;P
a jeśli o ankietę chodzi to zgadzam się z Hankei. no bo to trochę nie fair, noo.. czemu my musimy cierpieć przez jakieś.. nawet nie powiem co:/
cieszę się, że jest nowy harmonogram, już się nie mogę doczekać kolejnej notki;D
weeny~! XD
Mmm miłe i urocze. Przyznam jednak, że czytając to marszczyłam brwi. Zachowania nie były zbyt zbieżne z zachowaniem. Podobało mi się, ale nie widzę Izayi zacowującego się jak mała dziewczynka, która boi się zadać pytania wprost. Może to moje wyobrażenie, ale według mnie Izaya = zemsta. ^^
OdpowiedzUsuń